Rozdział 40. WTEDY.

466 25 1
                                    

Obudziłam się z potwornym bólem głowy i niesmakiem w ustach. Byłam na siebie zła, że mieszałam różne alkohole, przez co czułam się tak beznadziejnie.

Ale w końcu urodziny ma się tylko raz w roku.

Na szczęście w miarę się pilnowałam i nie urwał mi się film, więc byłam z siebie bardzo zadowolona.

Były to moje szesnastce urodziny i mogłam teraz nareszcie podejść do egzaminu na prawo jazdy.

Nie mogłam się tego doczekać.

Jazdę miałam już opanowaną, ponieważ Allison miała własny samochód, chociaż za często z niego nie korzystała. Często podczas wycieczek na obrzeża miasta pozwalała mi siadać za kierownicą i uczyła podstaw. Parę razy ćwiczyłam nawet z Mike'em, ale tylko dlatego, że rodzice mu kazali i podejrzewałam, że mu za to zapłacili.

Usiadłam na kanapie, gdzie spałam razem z przyjaciółką i rozejrzałam się dookoła. W mieszkaniu chłopaków panował okrutny bałagan. Cieszyłam się, że jest niedziela i mamy przed sobą cały dzień, aby to ogarnąć.

Wstałam i poszłam do kuchni, gdzie nalałam sobie wody do szklanki, którą opróżniłam praktycznie jednym tchem. Dopełniłam naczynie do połowy i wyszłam na balkon, żeby się przewietrzyć, bo jeszcze lekko szumiało mi w głowie.

Jedna sprawa nie dawała mi spokoju, a nie mogłam z nikim na ten temat porozmawiać.

Chodziło o Mike'a.

Nad ranem, kiedy impreza już dobiegała końca, pożegnał się ze mną i niemalże wybiegł z budynku. Mało pił, więc nie musiałam się martwić o jego powrót do domu, ale przypomniałam sobie, że wcześniej zabrałam jego klucze. Próbowałam się do niego dodzwonić, żeby wrócił i je odebrał, ale włączyła się poczta głosowa.

Wybiegłam, więc z nadzieją, że gdzieś uda mi się go złapać, i miałam szczęście, bo stał nieopodal budynku patrząc przed siebie.

Od razy zorientowałam się, że coś jest na rzeczy i się nie pomyliłam.

W oddali ujrzałam idącą w jego kierunku dziewczynę i usłyszałam jego krzyk:

- Veronica!

I aż zamarłam. Ślicznotka podeszła i zarzuciła na niego ręce. Następnie zaczęli się namiętnie całować. I może nie byłoby to nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że była ona meksykanką.

Otrząsnęłam się z letargu i uciekłam z powrotem do budynku. Zrobiłam to w ostatnim momencie, bo po chwili mój telefon zaczął dzwonić i zauważyłam na wyświetlaczu zdjęcie mojego brata. Nie dając po sobie poznać czego byłam świadkiem, przekazałam mu wiadomość o kluczach, a on odebrał swoją własność i po raz kolejny się pożegnał.

Wyglądał na szczęśliwego.

Może byłam przewrażliwiona, ale coś mi tu nie pasowało. Dlaczego ją ukrywał?

Chciałam się dowiedzieć za wszelką cenę, ale musiałam obmyślić plan działania, a do tego potrzebny mi był świeży umysł.

***

Wróciłam z powrotem do kuchni i odłożyłam szklankę na wyspie kuchennej. Postanowiłam wykorzystać wolny czas i obejrzeć prezenty, które dostałam poprzedniego dnia.

Goście podarowali mi kilka książek, płyt muzycznych i kilka śmiesznych gadżetów takich jak... wibrator.

Od moich przyjaciół dostałam bilet na koncert Rihanny, który miał się odbyć za dwa miesiące w Las Vegas i nie mogłam się tego doczekać.

Klucz do przetrwania. OGIEŃ. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz