Jackie Blake niezaprzeczalnie była unikatową osobą.
Choć sama nigdy mi tego nie powiedziała, wiedziałam, że niezłe z niej było ziółko.
Już jako nastolatka potrafiła przysporzyć kłopotów mojej Babci. Obracała się głównie w męskim towarzystwie i nie raz zdarzyło jej się uciekać z domu na motocyklu w środku nocy. Mimo to, w szkole oceny miała celujące i wygrywała większość zawodów sportowych.
I aż do zeszłego roku była typem ekstrawertyka. To właśnie wtedy straciła pracę jako księgowa w jednej z największych firm posiadającej własną flotę wycieczkowców, gdzie poznała mojego ojca.
Ostatni rok był trudny dla mojej rodziny. Choroba mamy, której następstwem był rozwód rodziców. Wpadka Mike'a z narkotykami.
I kiedy myślałam, że żadne z nas się po tym nie udźwignie, wszystko zaczęło zmierzać we właściwym kierunku.
A przekonałam się o tym pewnego piątkowego wieczoru, kiedy razem z Alli siedziałyśmy w moim ogrodzie. Było to prawie dwa tygodnie po imprezie halloween'owej.
- Może w końcu jutro gdzieś wyjdziemy? Wiem, że się źle czułaś, ale takie ciągłe siedzenie w domu też nie jest dobre. – Stwierdziła moja przyjaciółka, a ja musiałam jej przyznać rację.
- Masz rację. – Przytaknęłam jej ziewając i wyciągając się na kocu, który chwilę wcześniej rozłożyłyśmy na moim trawniku. - Tylko co mogłybyśmy robić?
- Mam... - Zaczęła, ale obie odwróciłyśmy głowę, bo za naszymi plecami dobiegł nas głos mojej matki:
- Dziewczynki! Przyniosłam wam lemoniadę. – Stała uśmiechnięta od ucha do ucha, a w takim wydaniu uwielbiałam ją najbardziej.
Każda z nas sięgnęła po swoją szklankę, podziękowałyśmy i byłam przekonana, że zaraz odejdzie, ale ona stała i patrzyła na nas wyczekująco.
- Coś nie tak? – Zapytałam chcąc ją ponaglić, bo najwyraźniej miała nam coś do przekazania.
- Przeciwnie. Chciałabym, żebyście obie przyszły do mnie w sobotę na obiad.
Spojrzałyśmy na siebie z Allison, bo takie zaproszenie było niecodziennym zjawiskiem, choć Jackie gotowała rewelacyjnie, po prostu mało kiedy to robiła.
- Okeeeej.. – Przeciągnęłam, nie kryjąc zdziwienia. – Coś się stało?
- To już nie można zaprosić własną córkę na obiad? Od razu musi się coś stać?
- TAK. – Odpowiedziałam automatycznie. – Ostatni raz jadłam u ciebie obiad z pół roku temu.
- Och. Faktycznie. Ale, nie musisz się przejmować, mam do przekazania dobre wieści. – Ponownie uśmiechnęła się szeroko i dodała: - Widzimy się jutro o szesnastej! – Pisnęła klaszcząc w dłonie, po czym odeszła śpiewając coś pod nosem, a Watson ledwie zdążyła jej podziękować za zaproszenie.
- Wow. Miło ją widzieć w takim stanie. – Odrzekła moja przyjaciółka. – Może z kimś się bzyka?
- Fuj. – Skrzywiłam się na samą myśl. – Wiedziałabym chyba... - Powróciłam wspomnieniami do wszystkich tych wieczorów gdy znikała i aż ciarki mnie przeszły. – Bleh.
- No nic. Przekonamy się jutro. – Uśmiechnęła się dziewczyna.
- Taaa.. – Bąknęłam, ale myślami byłam gdzieś daleko.
***
Ostatnie dwa tygodnie spędziłam na regeneracji organizmu, który był w opłakanym stanie po ostatniej imprezie. Nie miałam na nic siły.
CZYTASZ
Klucz do przetrwania. OGIEŃ. [ZAKOŃCZONE]
RomanceSamantha Blake jest cichą, choć pyskatą dziewczyną. Ma trójkę przyjaciół i głównie obraca się w męskim towarzystwie za sprawą starszego brata. I choć wydawać, by się mogło, że nie ma nudnego życia wszystko się zmienia, gdy zaczyna nową szkołę. Zauw...