O godzinie czternastej następnego dnia byłam już praktycznie gotowa. Pozostało mi poprawić makijaż, który miałam od rana i mogłam chwycić kluczyki i wyjść. Zostało mi trochę czasu, który poświęciłam na przeglądanie instagrama. Ja sama nigdy nie wrzucałam nic do mediów społecznościowych, bo nie widziałam sensu dzielenia się z obcymi ludźmi moim życiem, ale lubiłam sobie popatrzeć co robią inni.
Kilka minut przed piętnastą siedziałam już w swoim Czołgusiu i wpisywałam w nawigację adres podany poprzedniego dnia przez Amandę. Kiedy podjechałam pod odpowiedni budynek odebrało mi mowę.
To był ten sam budynek, który pamiętałam z dnia, kiedy razem z Markiem i Zach'iem podjechaliśmy po Jacksona. Do tej pory jakoś nie brałam pod uwagę, że to może być jego dom rodzinny.
Chwyciłam do ręki telefon i napisałam do dziewczyny, że już na nią czekam. Wybiegła chwilę później z serdecznym uśmiechem, od którego zrobiło mi się ciepło na sercu.
Kolejny raz zachwycałam się jej urodą. Jej długie ciemne włosy były idealnie wystylizowane w luźne fale. Miała na sobie marmurkowy t-shirt z napisem Givenchy i obcisłe granatowe rurki. Całości stylizacji dopełniała mała torebka Jacquemus. Wyglądała perfekcyjnie.
- Cześć Kochana! – Powitała mnie swoim słodkim, melodyjnym głosem siadając na miejscu pasażera. – Niezła fura. – Mrugnęła do mnie, przez co zaczęłam się zastanawiać czy wiedziała, że był to prezent między innymi od jej brata. Swoją drogą musiałam przyznać, że trochę źle się z tym czułam jeżdżąc czymś na co nie było mnie w ogóle stać.
- Taaa.. – Odparłam wymijająco i chcąc szybko zmienić temat dodałam. – I jak tam w domu? Rozpakowałaś się już?
- Prawdę mówiąc, przez to, że moja mama jest projektantką, mamy w domu tyle ciuchów, że nawet nie muszę brać ze sobą walizki. – Rzuciła jak gdyby nigdy nic, a do mnie właśnie dotarło, że dzięki spotkaniu z nią mogę dowiedzieć się nareszcie czegoś więcej o jej rodzinie, szczególnie o..
- A jak tam w szkole? – Wyrwała mnie z letargu. – Wiesz, że kiedyś chodziłam do twojego liceum?
Nie wiedziałam.
- Naprawdę?
- Jestem od ciebie starsza o trzy lata i właściwie powinnam jeszcze się tam uczyć, ale mama wymyśliła sobie tę szkołę w Paryżu i musiałam się wypisać. – Lekko posmutniała. – Uczy tam jeszcze Pani Huber? Zawsze było mi jej żal, bo uczniowie robili sobie z niej straszne żarty.
- Uczy i niestety nic się nie zmieniło w tej kwestii.
- Biedaczka. Dziwię się jej, że jeszcze wytrzymuje to psychicznie.
- Chyba nie jest do końca normalna. – Stwierdziłam zgodnie z prawdą, a ona się roześmiała.
Pół godziny później siedziałyśmy w tej samej kawiarni, w której byłam dzień wcześniej z mamą. Urocza dziewczyna w fartuszku, która była w tym miejscu kelnerką musiała mnie zapamiętać, bo podeszła do nas rozdając nam menu i zapytała:
- Chyba zasmakowały ci wczoraj lody?
Była miła, ale mi automatycznie zrobiło się głupio i chciałam stamtąd wyjść.
Na pewno sobie pomyślała, że taka gruba jestem, a jeszcze przychodzę na deser dwa dni z rzędu. Byłam na siebie zła, że wybrałam to samo miejsce i od razu zepsuł mi się humor.
Amanda obejrzała kartę i rzuciła ją na stół.
- Słuchaj.. właściwie to nie mam ochoty na słodkie. Masz coś przeciwko, żeby zamiast tego pochodzić po sklepach? Dawno nie byłam w galerii.
CZYTASZ
Klucz do przetrwania. OGIEŃ. [ZAKOŃCZONE]
RomanceSamantha Blake jest cichą, choć pyskatą dziewczyną. Ma trójkę przyjaciół i głównie obraca się w męskim towarzystwie za sprawą starszego brata. I choć wydawać, by się mogło, że nie ma nudnego życia wszystko się zmienia, gdy zaczyna nową szkołę. Zauw...