Rozdział 27. WTEDY.

366 26 0
                                    

Dziesięć dni. 

Tyle czasu trwał mój wyjazd z Allison. 

Tyle czasu byłyśmy tylko we dwie, z dala od domu, z dala od problemów.

Zaraz po tym jak dziewczyna wyprowadziła mnie z mieszkania Bliźniaków, wyszłyśmy z budynku prosto do czarnego mercedesa czekającego na nas na parkingu. 

Wynajęty kierowca zawiózł nas na lotnisko w Los Angeles, gdzie dowiedziałam się, że naszym punktem docelowym jest Nowy Jork.

Ojciec mojej przyjaciółki miał tam drugą co do wielkości filię firmy, którą od niedawna zarządzała jej starsza siostra.

Nowy Jork był również miejscem, gdzie miałam studiować, gdy tylko skończę liceum.

I choć bywałam tam już wcześniej kilka razy, pierwszy raz byłyśmy bez opieki któregokolwiek z rodziców.

Spałyśmy w mieszkaniu Valerie na Manhattanie, więc nie musiałyśmy martwić się o nocleg.

Budziłyśmy się koło południa, całymi dniami chodziłyśmy po mieście, zwiedzając kolejno wszystkie okoliczne atrakcje. Począwszy od Times Square, Central Parku i Soho, a na Brooklynie skończywszy.

Byłam wielką fanką Plotkary, więc nie mogłyśmy ominąć Empire State Building, Metropolitan Museum of Art i The Lotte New York Palace.

Wieczorami przesiadywałyśmy w pubach, bo choć Val była typem pracoholiczki i nie miała tyle czasu, aby nam towarzyszyć, to codziennie informowała nas o najlepszych wydarzeniach w mieście. 

Siedziałyśmy tam, rozmawiając o niczym i poznając coraz to ciekawsze, aczkolwiek nieinteresujące nas osoby.

Wisienką na torcie tego wyjazdu był mecz NBA, który od zawsze był na liście moich marzeń. 

W życiu nie czułam tylu pozytywnych emocji na raz, a Alli była tak podniecona, że zamiast skupiać się na wydarzeniu, większość czasu kręciła krótkie filmiki i wysyłała do Simona, który w jej aktualnej szkole był kapitanem drużyny koszykarskiej.

Musiałam przyznać, że w Nowym Jorku czułam się jakbym znalazła się w całkiem innym świecie.

 Wolna, nie przejmująca się niczym. 

Czułam wewnętrzny spokój. 

Nie mogłam się doczekać ostatniego dnia liceum i przeprowadzki tutaj. 

Bardzo żałowałam, że nie mogę przyspieszyć czasu.

****

Ukoronowaniem naszej wycieczki miała być impreza w jednym z największych klubów w mieście z muzyką elektroniczną, na którą miałyśmy w planach się wybrać w nasz pożegnalny, ostatni, sobotni wieczór.

Siostry Watson, choć nie mogły narzekać na brak ciuchów uwielbiały zakupy i nowe elementy garderoby. 

Rzecz jasna wybierały w tym celu najdroższe butiki, o zakupach, w których mogłam tylko pomarzyć. 

Ale miejsce, do którego miałyśmy się udać wieczorem należało do tych prestiżowych i sama Valerie postanowiła nam potowarzyszyć i pomóc nam wybrać odpowiednie kreacje.

Próbowałam przemówić im do rozsądku wysypując na podłogę całą zawartość walizki, która przyleciała z nami z Gold Beach, ale nawet nie miały zamiaru mnie słuchać.

Chodziłyśmy po tych wszystkich drogich sklepach, a ja nawet nie zamierzałam na nic patrzeć, bo i tak nie było mnie stać nawet na głupi brelok. 

Moja przyjaciółka jednak nie próżnowała i przymierzała wszystko, co tylko wpadło jej w ręce.

Klucz do przetrwania. OGIEŃ. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz