7

94 15 2
                                    

JEONGGUK

Kiedy nauczycielka od majcy prowadzi mnie do dyrka, ja jedynie obserwuję innych uczniów. Widząc przerażenie w ich oczach na mój widok, od razu robi mi się weselej. Uśmiecham się delikatnie i idę za kobietą dumnym krokiem oraz z umiesionym podbródkiem.
Teraz będę na języku całej szkoły. Czy to nie wspaniałe? Nikt nawet nie odważy mi się sprzeciwić.
Gdy docieramy do gabinetu dyrektora, kobieta puka do drzwi, a po niecałej chwili słyszymy zwykłe "proszę" i wchodzimy do środka.
- Dzień dobry panie dyrektorze - Zaczyna i zamyka za nami drzwi.
- Dzień dobry Pani Chan - Odpowiada i patrzy na mnie krzywo.
- To ten uczeń, który zaatakował Jung Ji-Yeonga. Po chłopaka przyjechała niedawno karetka, która zabrała go do szpitala - Oznajmia, a dyrektor wstaje z swojego fotela. Mógł siedzieć na nim z tym tłustym dupskiem.
- Jestes tutaj ledwie dwa tygodnie, a już chcesz wylecieć? - Znowu na mnie spogląda - Muszę wezwać policję.
- Po co od razu policję? - Prycham. Przecież chłopak jeszcze zipie - Przecież nic aż tak złego się nie stało. Chłopaczek jeszcze żyje - Wzruszam ramionami i wiem, że tą postawą denerwuję nauczycielkę oraz samego dyrektora tej budy.
- Czy ty siebie słyszysz? Zagrażasz zdrowiu, a nawet życiu innych uczniów. W tym przypadku muszę wezwać policję oraz twoich rodziców - Mówi mężczyzna.
- Z rodzicami będzie problem - Tłumaczę. No i tak będzie. Nie widziałem parę lat moich rodziców, a oni mieszkają w Pusan. Chyba, mogli się przeprowadzić, ale wątpię, ponieważ mają swoje gospodarstwo, tam większość rodziny i rodzinny dom, który został zbudowany przez dziadków.
- Dlaczego? - Pyta dyrektor.
- Oni nie mieszkają w Seuolu, po drugie dawno się nie widzieliśmy - Odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Uh... Załamujesz mnie chłopcze - Wzdycha załamany i podchodzi do swojego biurka - Więc zadzwonię po policję - Dodaje.
- Dobrze, prze Pana, ale niech Pan doda, że poszkodowany wyzywał biednego chłopaka od dziwek i od kurw oraz chciał go skrzywdzić - Po tym mężczyzna odkłada telefon i spogląda na mnie.
- Kogo?
- Park Jimina.
- Cholibka... Znowu się zaczyna - Westchnął, a ja jestem zaskoczony. Czyli Jimin już wcześniej był przez niego gnębiony. Z pewnością na tym się nie skończy.
- Dlatego chciałem obronić swojego przyjaciela.
- Ale mogłeś go posłać na drugi świat. Masz świadomość, że przez to możesz trafić do więzienia, bo jesteś już pełnoletni? - Bierze urządzenie z powrotem do ręki.
- Niech Pan nie dzwoni na policję, nie potrzebne zamieszanie będzie. Nie może mi Pan jakiś prac społecznych załatwić czy coś? Obiecuję, że to już się nie powtórzy - Mówię przekonująco.
- Nie wiem czy ci chłopcze wierzyć, skoro jesteś ubrudzony jego krwią na twarzy i dłoniach - Marszczy brwi i zaciska wargi z sobą. Czas przejść na wyższy lvl przekonywania.
- Proszę Pana... Obiecuję poprawę... Krew następnym razem się nie poleje... Przysięgam... - Widzę jak odkłada telefon na biurko. Uśmiecham się w duchu.
- No niech ci będzie, ale i tak nie jestem przekonany co do tego. Powinna się tu zjawić policja i sama zrobić porządek. Załatwię ci prace społeczne i jutro dostaniesz ode mnie informacje jakie. Możesz wyjść, ale następnym razem jak takie coś się powtórzy, nie ma zmiłuj i dzwonię na policję.
- Do widzenia - Mówię i wychodzę.
Kiedy jestem parę metrów od gabinetu wzdycham. Nie ma nikogo, ponieważ są lekcje, więc jestem sam.
Mam zamiar iść dalej, najlepiej do swojego domku, ale czuje ucisk w talii.
- Idiota... - Słyszę za sobą i zastygam, gdy dociera do mnie, że głos należy do Jimina. Serce zaczyna bić mi szybciej i czuję dziwny ból w brzuchu, jakby ktoś mi go mocno ściskał od środka. Przygryzam dolną wargę na tyle mocno, że czuję metaliczny posmak swojej krwi w jamie ustnej. Patrzę w dół i widzę małe dłonie Jimina, które są z sobą złączone. Nagle niższy obraca mnie przodem do siebie - Czy ty naprawdę zgupiałeś? - Pyta.
- Spokojnie, Jimin. Dyrektor policji nie wezwie, a ja w tej budzie zostaję - Patrzy na mnie zaskoczony.
- Jak to? - Pyta ponownie. Nie powiem mu, że ja po prostu jestem dobrym manipulatorem oraz mam dar przekonywania i wiele więcej.
- Udało mi się go po prostu przekonać. Będę za to miał pracę społeczne, prawdopodobnie od jutra - Oznajmiam. Tyle powinno mu starczyć.
- Nie byłoby tego, gdybyś tamtego nie zaatakował. Dlaczego to w ogóle zrobiłeś? Panowałem nad sytuacją - Marszczy brwi, a ja prycham z śmiechem. Panował nad sytuacją? Wielkie mi halo! Typ chciał go udusić, a on nawet podłogi nie dotykał! Tak panował nad sytuacją.
- Panowałeś nad sytuacją? Phy, właśnie widziałem - Obracam się tyłem do niego i zamierzam iść.
- Panowałem! - Szarpnął moją osobą przyciągając do siebie, przez co stykliśmy się czołami.
- Gdyby nie ja, znowu by ci coś zrobił - Rzekam, a Jimin milczy i przygląda mi się.
- Wtrącasz się w nie swoje sprawy.
- I? Bynajmniej tamten dostał za swoje.
- Mniejsza - Odsuwa się i wzdycha - Może i mi pomogłeś, za co dziękuję, ale nie rób tego więcej, okej?
- Niech będzie - Wsuwam dłonie w kieszeni spodni i wzruszam ramionami.
- Może... Może chcesz dziś do mnie wpaść? - Otwieram szeroko oczy będąc zaskoczony. Czy on właśnie zaprosił mnie do siebie? M n i e? Do s i e b i e? O mój boże...
Bicie serca mi przyśpiesza, tak samo jak oddech.
- Z jakiej okazji? - Pytam i staram się brzmieć normalnie.
- Nie wiem... Tak po prostu... Może... Może pójdziemy gdzieś na miasto? Na jakieś żarcie czy piwo? - Proponuje. Idealna okazja do poznania siebie bardziej. I zbliżenie się do Jimina...
- Pewnie, nie ma sprawy Jimin - Chłopak uśmiecha się przez to, więc od razu to odwzajemniam. Jego uśmiech jest piękny, on cały jest piękny. Jak można gnębić takiego wspaniałego człowieka? Go powinno traktować się jak kogoś najważniejszego na świecie. Powinień mieć wszystko, co tylko by sobie zażyczył. Ja bym mu dał wszystko, co by chciał. Jeśli kazałby mi wyskoczyć z nawet setnego piętra, to ja to dla niego zrobię. Skoczę za nim w ogień - Może wieczorem? - Proponuję.
- Jasne, podam ci swój adres później - Uśmiecham się, tak samo jak i on. Zadzwonił dzwonek - Muszę już iść, Jeongguk - Nie przestaje wie uśmiechać - Chłopaki za pewnie będą za mną czekać - Po tych słowach kąciki moich ust opadają.
- Pewnie. To do zobaczenia później, Jimin.
- Jasne. Narka! - Obserwuję jak odchodzi. Ci cali jego przyjaciele. Przeszkadzają mi w osiągnięciu Jimina. Są jedynie głupią przeszkodą.
Muszę ich zniszczyć. Jimin musi ich znienawidzić, a mnie pokochać tak mocno, jak ja jego. Musimy być razem, bez żadnego Namjoona, Jina, Yoongiego, Hoseoka czy Taehyunga. Tylko my we dwoje... Tylko ja oddam mu się cały, będę wierny do końca swoich dni. To ja będę kochał go całym swoim sercem i życiem, nikt więcej tego nie zrobi. Inni go zranią, a tylko z mną będzie szczęśliwy.
Muszę zniszczyć każdego, kto będzie mi przeszkadzać.
Piekło dopiero się zacznie.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Bullied Student 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz