JEONGGUK
- O! Cześć Taehyung! - Krzyczy blondyn i podchodzi do swojego przyjaciela od razu go przytulając.
Ja jedynie stoję i na nich patrzę. Obserwując Jimina, łagodnieje. Obserwując Taehyunga, mam chęć mordu. Przerwał mi w ważnym dla mnie momencie, bo zamierzałem zaprosić Jimina na randkę i rozwinąć naszą znajomość na wyższy lvl, ale nie, musiał się loczek pojawić. Nie przepuszczę mu tego. Nie ma chuja.
- O! Hejka Jeongguk! - Krzyczy do mnie loczek. Prycham jedynie. Macham mu tylko i wysilam się na sztuczny uśmieszek.
Jimin odsuwa się od Kima nadal będąc uśmiechnięty. Jak można zadawać się z takim debilem... No ja nie mogę... Ja miałem znacznie lepszych przyjaciół, tylko szkoda, że moi przyjaciele - co niektórzy - siedzą w więzieniu. Ba, niektórych nawet odwiedzałem jeszcze, ale niestety, nie mam z nimi kontaktu, ponieważ parę z nich postanowiło się nawrócić i zacząć lepsze życie, z którego mnie wykluczono oczywiście, bo byłbym dla nich ich żon czy nawet dzieci zagrożeniem. Na razie to ja staram się o miłość słodkiego blondyna do mnie.
- Ocho, woda się już zagotowała - Nagle mówi Jimin - Herbaty, co nie? - Pyta swojego przyjaciela.
- No oczywiście, że tak! - Śmieje się Tae wraz z Jiminem.
- Oczywiście - Odpowiada z wymalowanym uśmiechem na twarzy i podchodzi do czajnika. Wyłącza gaz, a z górnej szafki wyciąga trzy kubki. Dwa białe i jeden czarny - Jeongguk? - Patrzy na mnie.
- Tak?
- Dla ciebie specjalnie wyjąłem czarny kubek, chyba że chcesz biały - Spogląda na mnie wścibsko. Nadal pamięta, co u mnie oznacza biały. Przez co się śmieje, a on wraz z mną, zaś Taehyung nawet nie wie o co kaman.
- A dziękuję, może następnym razem wezmę biały - Puszczam mu oczko, a ten zaczyna się śmiać.
- Może razem weźmiemy? - Przygryza dolną wargę, a ja podnoszę jeden kącik ust do góry.
- A mam jakiś wybór? - Pytam.
- Hm... Dwa. Tak albo... Tak - Prycham śmiechem, a Jimin wybucha śmiechem.
- Co to za gra słów? - Pyta Taehyung patrząc na nas obu.
- Nie zrozumiesz, Tae - Mówi Park.
Kiedy zamierza wziąć nasze kubki z herbatami i moją kawą, postanawiam mu pomóc.
- Daj, pomogę - Odsuwam trochę Jimina i biorę trzy kubki.
- Och, dziękuję - Odpowiada i wraz z Tae idą za mną do salonu.
Kładę dwa obok siebie, a trzeci na przeciwko.
Siadam wraz z Jiminem przy sobie, a Tae samotnie po drugiej stronie.
- Jak tam u ciebie Tae? - Zaczyna rozmowę, spoglądając na swojego przyjaciela.
- A dobrze, dobrze. Dzisiaj przebiegłem pięć kilometrów, a jutro spotykam się z Ji-Seo - Popija łyk gorącej cieczy - A u ciebie, jak tam?
- Też w porządku, ale strasznie mi się w domu nudzi. Mamuśka całe dnie jest w centrum, a ojciec na delegacji przez jeszcze tydzień - Tłumaczy.
- Aj aj aj, a u ciebie Jeongguk? - Patrzy na mnie.
- Nic ciekawego - Odpowiadam.
- I nie więcej? - Dziwi się.
- Tsa.
- Nudaa - Odchyla głowę i ponownie spogląda na Jimina.
Zdziwiłbyś się. Mam ciekawsze życie niż wy wszyscy wzięci.
- No nic. Co chcielibyście robić, chłopaki? - Pyta Jimin zmieniając temat. Może nawet i lepiej, mniejsza.
- Mi to tam obojętne, a co wy byście chcieli? - Również zadaję pytanie. Mówię "wy byście chcieli", aby nie wydać się podejrzanym. Niestety jest z nami jeszcze Taehyung, którego na moje nieszczęście nie mogę wykluczyć z spotkania. Szkoda, bo chętnie traktowałbym go, jak powietrze.
- Może się przejdziemy? - Proponuje loczek. Jeśli Jimin się zgodzi, ja też. Nie mam zamiaru jako pierwszy odpowiadać na jego pytanie, co to to nie.
- Świetny pomysł, Tae. Dopijemy jedynie tylko i możemy wyjść na spacer - Jimin posyła mu uśmiech, a mnie jedynie mdli.
- Ok! A, Jimin?
- Co tam?
- Jak poznałeś się z Jeonggukiem? - Prycham z jego debilizmu. Jak można być takim idiotą? Przecież opowiadałem wraz z Jiminem, że poznaliśmy się przez przypadek w późny wieczór, kiedy on na mnie wpadł, bo obserwował pełnię księżyca. Kretyn...
- Ty tak na poważnie? - Pyta Jimin. Słyszę w jego głosie, że również go to pytanie bawi. Kogo by nie bawiło? Właśnie.
- No tak, a co? - Marszczy brwi i spogląda, a to na mnie, a to na Jimina.
Niski blondyn spogląda na mnie.
- Ty go słyszysz, co nie? Bo chyba się przesłyszałem - Mówi do mnie. Kładę dłoń na jego ramieniu i wzdycham teatralnie.
- Niestety, on tak na serio powiedział.
- Matko przenajświętsza... Taehyung... Ja z Jeonggukiem przy tobie oraz reszcie opowiadaliśmy, jak się poznaliśmy...
- Och... Zapomniałem, sorka - Śmieje się nerwowo i łapie za swój kark.
- Idiota - Mówię i biorę duży łyk kawy. Jej gorzki smak w ustach, rozpływa się po moim języku i pomiędzy zębami, by następnie przez przełyk trafić do żołądka.
Już bardziej mnie ciekawi, co robią soku trawienne z połkniętą przeze mnie kawą niż słuchać debilizmu Kima.
Jimin słysząc, jak nazwałem jego przyjaciela, zaczyna się głośno śmiać, a Taehyung jedynie patrzy na mnie krzywo. Zaraz mu się bardziej morda wykrzywi niż już ma.
- Słyszałem - Mówi do mnie.
- I miałeś słyszeć - Ponownie upijam łyk kawy, a Jimin znowu się śmieje.
- Ha, ha, ha, zabawne, baaardzo zabawne - Gdy Jimin nie widzi, pokazuję Taehyungowi środkowy palec, a ten przez to z świstem wciąga powietrze - On mi fucka pokazał! - Krzyczy, a Park na mnie spogląda.
- To prawda?
- Oczywiście, że nie, za pewnie oskarża mnie i kłamie ciebie, bo nazwałem go idiotą - Mówię spokojnie oraz przekonująco. Widzę w oczach Jimina, że mi wierzy.
- Wiesz ty co Tae, nie okłamuj mnie następnym razem, bo się pogniewamy na siebie - Patrzy z zmarszczonym czołem na Kima.
Mówiłem, że mam dar przekonywania.
- Ale ja nie klamkę! No! - Krzyczy, ale blondyn i tak mu za pewnie nie wierzy.
- Cisza, idziemy na ten spacer?
- Jasne - Odpowiadam i dokończam pić kawę, a chłopaki swoje herbaty.
Nagle na telefon Tae przychodzą wiadomości.
Wyjął telefon z swojej nerki i odblokował go. Obserwowaliśmy w ciszy chłopaka, który czytał wiadomości oraz pisał z kimś.
- Ej chłopaki - Zaczyna.
- Co? - Pyta Jimin, a ja siedzę cicho.
- Muszę już iść, rodzice chcą bym pojechał z nimi do spożywczaka - Wstaję od stołu - Do zobaczenia chłopaki w szkole - Uśmiecha się do nas.
- Paaa, Taehyung! - Jimin odwzajemnia gest chłopaka.
Żegnamy się z nim, a on już po chwili znika z domu Parka. Cieszę się w duchu, gdy jestem sam na sam z słodkim blondynem.
- Idziemy na ten spacer? - Pytam patrząc Jiminowi w oczy.
- Oczywiście - Kąciki ust podnoszą mi się do góry i wstajemy od stołu.
Wychodzimy z jego domu i idziemy spokojnie wzdłuż chodnika obok siebie.
Powiewa lekki wiaterek, który chłodzi mój kark, przez co się bardziej rozluźniam. Ukratkiem zerkam na Jimina, który miał lekko spuszczoną głowę oraz splecione palce przy podbrzuszu. W porównaniu do mnie jest chyba... Spięty. Czemu? Nie mam pojęcia.
Kiedy cisza pomiędzy nami wydłuża się, postanawiam wykorzystać fakt, że jesteśmy sami.
- Jimin? - Zaczynam i staję.
- Tak? - Robi to samo, co ja oraz spogląda na mnie.
- Chciałabym cię o coś zapytać.
- Och, no to dajesz. O co chciałabyś mnie zapytać?
- Czy umówiłbyś się z mną?
CZYTASZ
Bullied Student 1
FanficW życiu Jimina Parka nic nadzwyczajnego się nie działo. Przyjaciele, rodzina, szkoła, hobby i tak w kółko. Wystarczało mu to wszystko, nie potrzebował więcej do szczęścia, jeśli ma kochających rodziców i piątkę wspaniałych przyjaciół, którzy zawsze...