38

75 13 3
                                        

JIMIN

Leżę wtulony w Jeongguka na jego łóżku w sypialni. Nogi mamy splecione z sobą, obejmujemy siebie nawzajem i wchłaniamy swoją bliskość. Tak jak uwielbiam.
Słyszę bicie jego serca, ponieważ moje ucho znajduję się blisko jego lewej stronie klatki piersiowej.
- Nie uważasz, że powinieneś już wracać? Twoi rodzice... - Przerywam mu, mówiąc:
- Co mnie to - Wzruszam ramionami, a przy tym przymykając chwilowo powieki.
- Jimin... Może jednak faktycznie trochę się zmieniłeś? Wcześniej byś nie olewał tak szkoły oraz własnych rodziców.
- Nawet ty przeciwko mnie? - Jestem oburzony i zamierzam odsunąć się od starszego, ale ten mi nie pozwala, wzmacniając uścisk.
- Nie jestem przeciwko tobie, ale jednak martwią się o ciebie, jesteś ich jedynym dzieckiem, które kochają - Spoglądam na starszego z dołu. Ma rację, moi rodzice z pewnością się o mnie martwią i bardzo kochają, a ja im takie rzeczy wyczyniam.
- Może masz rację... - Mówię cicho i bardziej się w niego wtulam.
- Oczywiście, że ją mam - Cicho chichocze - No nic... Twoi rodzice nic złego nie zrobili, tylko martwią się, tak?
- No... Tak...
- Też więc właśnie. Odwiozę cię i na spokojnie z nimi po rozmawiasz, jasne?
- Dobrze - Zamykam oczy i wzdycham - Cieszę się, że cię napotkałem... No po prostu spadłeś mi z nieba...
- Och, nie przesadzaj tak, kochanie - Śmieje się ciepło. Unoszę kąciki ust w grymas na ten widok.
- A mogę jeszcze chwilę u ciebie być?
- Ale chwilę, rodzice też są ważni.
- Niech będzie - Wywracam oczyma i zamykam je po tym.
Leżymy tak spokojnie i w ciszy. Jest cudownie, nie chce tego kończyć. Leżałbym w objęciach Jeongguka do końca swoich dni, czuję się w nich bezpiecznie...

☠︎︎

Kiedy dojeżdżamy pod mój dom, nie mam zamiaru puścić Jeongguka talii. Siedzę przylepiony do niego, jak mucha do miodu.
- Kochanie... Musisz już iść, spotkamy się przecież jutro w szkole  - Mówi, po tym jak zdjął z swojej głowy kask.
- Ale ja nie chce...
- Uzgodniliśmy, że chwilę u mnie jesteś, a potem wracasz.
- No tak, ale...
- Nie ma żadnego "ale". Też chciałbym spędzić z tobą więcej czasu, jednak rodzina też jest ważna i nie można ich zaniedbywać - Spogląda na mnie zmarnowany, jakby te wypowiedziane przez niego słowa z przed chwili... Znaczyły, że zrobił coś okropnego... Związane z rodziną...
- Niech będzie, pójdę - Odkładam kask, który ówcześnie zdjąłem i wstaję z motoru.
- Pamiętaj, że cię kocham. Jutro się spotkamy, kochanie - Posyła my ciepły uśmiech, na który widok sam się uśmiecham.
- Ja ciebie też kocham, Gguk. No to do jutra w szkole, ale masz się w niej zjawić - Grożę mu palcem wskazującym, na co ten wybucha śmiechem.
- Mogę nawet tam dla ciebie pół martwy przyjść - Powoli przestaje się śmiać.
- Ale ty masz mi tam żywy przyjść.
- Obiecuję, że tak będzie - Kładzie dłoń na lewej piersi - Z ręką na sercu - Unosi lekko ku górze podbródek.
- Cieszę się  tego - Unoszę kąciki ust w lekki uśmiech.
- No nic, to do zobaczenia - Zakłada z powrotem kask.
- Do zobaczenia! - Chłopak odjeżdża, a ja jeszcze go obserwuję.
Wzdycham; trzeba będzie porozmawiać z rodzicami.
Mozolnym krokiem idę ku drzwi frontowych. Mam spuszczoną w dół głowę i wielką niechęć do rozmów z starszymi.
Chwytam za klamkę i otwieram drewnianą powłokę, by wejść do środka.
Gdy już jestem, zamykam je za sobą i udaję się dalej.
Kiedy znajduję się w salonie, zauważam rodziców w obecności jakiegoś mężczyzny. Przyglądam się mu i dostrzegam... Pana Soojina? Chwila... Co robi u mnie detektyw od tego szaleńca z szpitala? Nie rozumiem...
- Och, Jimin, już jesteś - Mówi mama - Detektyw Seo Soojin, chciałby z tobą po rozmawiać. Na osobności.
- W... Jakiej sprawie? - Pytam zdezorientowany.
- Może pójdziemy do jakiegoś pokoju? Na przykład twojego i tak ci wszystko wyjaśnię?
- No dobrze... - Odpowiadam - Zapraszam za mną, Proszę Pana - Mężczyzna podchodzi do mnie, więc idziemy do mojego pokoju.
Zamykam za nami drzwi i widzę, jak detektyw siada na krześle przy biurku.
- O co chodzi? - Pytam.
Jestem z nim na bezpiecznej odległości i nie zamierzam, by została ona skrócona. Ja stoję nadal przy drzwiach, a on siedem kroków dalej.
Nie mam pojęcia, o co mogło zajść i dlaczego akurat do mnie ma sprawę i musi mu coś powiedzieć.
Jeśli to akurat ten człowiek, wątpię by było to coś super fajnego... Tylko na odwrót.
Mężczyzna rozgląda się po moim pokoju, jakby czegoś szukał, ale nie mam pojęcia czego.
Przez chwilę nie odpowiada na moje pytanie, jednak po jakimś tam czasie mówi:
- Znasz Jeon Jeongguka? - Marszczę brwi na imię i nazwisko mojego chłopaka, o co może biegać? I dlaczego akurat o niego pyta? Zaczyna się robić coraz bardziej to podejrzanie...
- Tak... To mój... - Nie pozwala mi dokończyć, ponieważ mówi:
- Chłopak - Wytrzeszczam oczy na to, co słyszę od niego. Skąd on to wie!? Jakim cholernym cudem!?
- Skąd Pan wie? - Unoszę się lekko i zaciskam wargi z sobą po tym.
- Wiem dużo o nim, o was, o tobie. Chce właśnie porozmawiać o Jeongguku... I w jakie problemy przez niego wpadłeś - W jakie niby? Odkąd go znam, to co najwyżej wagaruję, a tak żadnych innych problemów nie mam. Po drugie... Skąd on wie o nas tyle? I ile? Zaczynam się gubić...
- W jakie niby? - Zadaję pytanie.
- Wiesz kim on jest?
- Zwykłym nastolatkiem? Moim chłopakiem? Kim niby, he? - Prycha na moje wypowiedziane słowa.
- Czyli jednak nie.
- To może mnie oświecisz? - Burkam.
- I tak już przez niego nic mi nie pozostało, więc zrobię to, co on mi.
- Czyli?
- Zniszczyć cię w oczach, bardzo ważnej dla ciebie osobie - Jeongguk... Coś ty narobił...
Siadam na łóżku i wzdycham.
- Nie wiem, czy chce wiedzieć, skoro przez to będę inaczej patrzył na Jeongguka... Kocham go i nie chce by się to zmieniło. Może sam mi kiedyś to wyzna? Jak będzie gotowy?
- Sam ci tego nie powie, pomimo że chce to zrobić, ale się boi. Przez jego sekret, jesteś okłamywany w niektórych sprawach.
- Jak to... Okłamywany?
- Powiem ci wszystko, co o nim wiem. Jestem jego bliskim kuzynem, wiele rzeczy mi wyznał - Tego kompletnie się nie spodziewałem...
- No to... Mów... A... I dlaczego Seo? Masz na nazwisko? Czy... - Nie daje mi dokończyć, ponieważ mówi:
- Moja mama była siostrą jego mamy, dlatego. I też dlatego bliskie kuzynostwo, najbliższe - Tłumaczy spokojnie, a ja jedynie kiwam głową. Chciałem coś w tym stylu powiedzieć, ale ten nie dał mi dokończyć. Znowu.
- Zamierzałem to powiedzieć, no dobra... - Spoglądam na niego - Jeszcze jedno pytanie i będziesz mógł mi wszystko powiedzieć.
- No to dawaj - Odpowiada i czeka, jak powiem.
- Dlaczego "była"?
- Jego rodzice zmarli.
- Och... Kiepsko... Jakim cudem się to stało? Mieli wypadek?
- W pewnym znaczeniu tak...
- A jaki? - Dopytuje.
- Miało być jedno pytanie, a to już trzecie - Wywracam oczyma.
- Jestem... Ciekawy, tylko.
- Uch, widzę.
- To co się z nimi stało?
- Nie chcesz chyba wiedzieć - Skoro opowie mi o Jeongguku wszystko, to chyba o tym też, co nie?
- Będziesz mi przecież opowiadał, to też to powiedz, a nie.
- Skoro tak chcesz, ok.
- No to mów.
- Jeongguk ich zamordował.
- A... Chwila... Że co!? - Krzyczę i wstaję gwałtownie. Oczy mam wytrzeszczone, a usta rozdziawione.
Jeongguk ich zabił!? Nie, nie, nie, nie... To nie może być prawda...

 To nie może być prawda

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Bullied Student 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz