42

108 11 11
                                    

JIMIN

Siedzę wraz z Jinem i Taehyungiem na niewielkim szkolnym murku i spokojnie rozmawiamy, sącząc przy tym piwo w niewielkich kartonikach po soku jabłkowym.
- Wiecie... Może trochę jednak był to głupi pomysł, aby wlewać piwo do kartoniku od soku. - Mówię wpatrując się na wspomnianą przeze mnie rzecz.
- Mówi to osoba, która sama wpadła na ten pomysł, a jest nieletnia. - Prycha Jin i dopija swój alkohol.
- Co nie zmienia faktu, że trochę jednak żałuję tego pomysłu... - Wzdycham.
- Może chcesz sobie zapalić? Na poprawę humoru? - Pyta Tae, a ja karcę go spojrzeniem. - No co? Powiedziałem coś źle?
- Ja już nie palę, Tae. - Chłopaki wytrzeszczają oczy i rozdziawiają usta.
- Nie palisz już? Od kiedy? I my o tym nie wiemy!? - Spoglądam na zdziwionego Seoka i jedynie cicho się śmieję.
- Od jakiegoś czasu, postanowiłem, że nie będę się już tym zaśmiecał.
- Ważne że spijanie piwka z nami nie odmawiasz. - Szturcha mnie lokowany brunet, a ja jedynie kręcę głową. - A jak tam w ogóle u Jeongguka? - Czuję, jak moje ciało spina się na wspomniane imię chłopaka.
- No... Chyba dobrze... - Odpowiadam cicho i drapię się po karku.
- Chyba?
- Parę dni się już z nim nie widziałem.
- Dlaczego?
- A ty co taki ciekawy, Taehyung? - Śmieje się najstarszy z naszej trójki. - Zakochałeś się czy co? - Prycha.
- Oczywiście, że nie, przecież jestem hetero, jełopie. - Wywraca oczyma, podobnie jak i ja.
- Dobra, już mniejsza. - Przerywam im i wzdycham cicho kończąc swój napój procentowy.
- A tobie co, Jimin? - Pyta zmartwiony Jin wpatrując się w mnie.
- To nic takiego, Jin, więc spokojnie. - Posyłam mu uśmiech, który nikle odwzajemnia.
Nie będę mu ani nawet Taehyungowi mówić, że w moim związku z Jeonggukiem - o którym nawet Seok nie ma pojęcia - jest ciężko, ponieważ dowiedziałem się prawdy o moim chłopaku. To naprawdę ciężkie, ale muszę z tym żyć dalej. Tylko co zrobić z faktem, że Gguk jest tym chłopakiem? Bardzo go kocham i nie chce stracić swojej prawdziwej miłości, więc nie będę nikomu tego wyjawiać. N i k o m u.
- Na pewno? Ostatnimi czasy jesteś jakiś niemrawy. - Odzywa się Tae z pomarszczonym czołem.
- Ostatnimi czasy? Brzmi to conajmniej, jakby minęło parę tygodni! - Zeskakuję z murku, na którym teraz siedzi dwójka wyższych ode mnie chłopaków.
- Nie przesadzaj. - Macha ręką i wywraca oczyma. Sam wykonuję tą drugą czynność, po czym podchodzę do niedalekiego od nas śmietnika, do którego wyrzucam pusty kartonik po alkoholu, a wcześniej po soku.
- Ja już będę spadać. - Mówię po chwili.
- Czemu? - Pyta starszy, na którego spoglądam.
- Nie odrobiłem jeszcze lekcji, które są na jutro z ubiegłego tygodnia.
- Czemu tak zwlekałeś?
- Nuczycielki i tak nie było, więc miałem czas na inne rzeczy bądź sprawy. - Wzruszam ramionami.
- Aha, że w ten sposób, no dobra.
- To narka chłopaki! - Macham im na pożegnanie, co odwzajemniają i odchodzę od nich.
Idę spacerniakiem do swojego domu i co jakiś czas wypuszczam powietrze przez wargi bądź nos.
Czuję rześkie powietrze, które kołysa się w moich nozdrzach, przez co odczuwam spokój i lekkość.
Fizycznie jest mi dobrze, a przez spacer, też i psychicznie czuję się znacznie lepiej.
Z Jeonggukiem powinienem ponownie porozmawiać na poważnie, jak ostatnio. Unikam starszego, jak ognia i ignoruję, a nawet uciekam przy jego obecności. Minęło już troszkę czasu, nie mogę ignorować jego istnienia do końca życia, bo dowiedziałem się o czymś, czego nie powininen wiedzieć.
Staję po środku chodnika, nawet nie mam pojęcia dlaczego.
- Może pójdę do Jeongguka? - Pytam samego siebie.
Może to jednak dobry pomysł? Coraz to rzadsze spotykanie się z Ggukiem, mnie przygnębia. Chce z nim porozmawiać, ale boję się, a na samą myśl o tym, moje ciało drży i oblewa mnie zimny pot.
Kosmyki włosów muskają moją twarz, przez zimny wiaterek. Przymykam moje ciężkie powieki i myślę nad tym wszystkim.
- Powinienem do niego pójść... - Stwierdzam. - Tylko gdzie on może się podziewać? Uch... Gdzieś na pewno jest... - Ruszam dalej z przymrużonymi powiekami.
Myślę nad tym wszystkim. Może Jeongguk jest w swoim mieszkaniu pod przykrywką? Albo w tej chatce w lesie... Nie mam bladego pojęcia. Gdzieś musi być.
Po czasie docieram do bloku, w którym mieszka. Wchodzę na odpowiednie piętro kamiennymi schodami i podchodzę do drzwi. Pukam raz, dwa, i dalej. Nic, nikt mi nie odpowiada. Wzdycham cicho z myślą, że go tutaj nie ma.
Schodzę i wychodzę z kamienicy. Zmarnowany idę na przystanek autobusowy, który jest niedaleko mnie. Kiedy do niego docieram, zerkam na rozkład jazdy. Żaden nie jedzie tam, gdzie chce się dostać. Ponownie tego dnia wzdycham.
- Czy dzisiejszy dzień musi tak wyglądać? - Prycham poirytowany. - Już mi się wszystkiego odechciewa.
Jeongguka nie dawał mi ostatnimi czasy znaków życia, nawet nie wiem, co się z nim dzieje. Daliśmy sobie przerwę i jednak uważam... Że na marne, po jaką cholerę to zrobiliśmy? Już sam się w tym gubię.
Bo co? Bo nie wiedziałem, jak mam się zachować, że mój chłopak jest psychopatą i prawdopodobnie seryjnym mordercą? Nie na co dzień ludzie dowiadują się takich rzeczy o swojej ważnej osobie w życiu! "Tak dzieje się tylko w filmach", już nigdy nie uwierzę w te słowa, przenigdy! Albo to naprawdę się wszystko dzieje, albo żyję w pieprzonym filmie bądź w innym uniwersum.
Po pewnym czasie w końcu znajduję się w lesie, w którym jeszcze jest widno. Całe szczęście, nie chce szukać chaty w nocy, a las o późnej porze najbardziej przeraża.
Idę wzdłuż ścieszki, aby się nie zgubić pomiędzy drzewami. Nie na rękę mi jest zostać tutaj po całkowitym zachodzie słońca, gdy wysoko na niebie pojawia się księżyc. O takiej porze pojawia się najwięcej niebezpieczeństw, których wole uniknąć za wszelką cenę.
Z czasem... Robi się ciemniej, co mnie irytuję, ponieważ jeszcze nie znajduję chaty i coraz głębiej zachodzę w las.
Wyciągam z kieszeni telefon. Odwaga wchodzi w mnie i piszę do Jeongguka, gdzie się podziewa.

Hej... Gguk, gdzie jesteś?

Chciałbym z tobą pogadać na spokojnie...

Tooo... Gdzie jesteś?

Haloooo

Gguuuuk

Jeongguk

Jeongguk... ;–;

Wzdycham zmarnowany i chowam z powrotem urządzenie do kieszeni spodni.
Wędruję dalej po już coraz ciemniejszym lesie. Zaczyna robić mi się chłodno, jaki i dostaję lekkich dreszczy od leśnych dźwięków czy tych wydawanych przez zwierzęta, jak na przykład sowa albo wilk.
Przez ciemność, nawet nie zauważam, że oddalam się od ścieszki i wchodzę w głąb lasu. Kiedy wyciągam telefon ponownie i włączam funkcję latarki, dopiero wtedy to zauważam.
- Jasna pogoda... Gdzie ja jestem?... - Łapię się za głowę zestresowany.

Jeongguk... Jesteś może w lesie?...

Zgubiłem się...

Nawet nie odczytuje, cudownie, czyli w pewnym sensie jestem skazany na śmierć...
Robi się coraz chłodniej i ciemniej, a strach i stres panują nad całym moim ciałem.
Dłonie drżą mi, przez co trudniej jest trzymać mi telefon, któremu zmniejsza się ilość baterii. Czy naprawdę dzisiejszy dzień musi tak wszystko pierdolić w moim życiu? Ogólnie... Po tym, jak dowiedziałem się, kim jest Jeongguk i co robi, moje życie zmieniło się nie do poznania. Może z osoby trzeciej nie widać czy osobie nieznajomej tej historii nie zauważy zmiany, ale zmiana tkwi w mojej duszy, w moich emocjach... Mojej psychice, a to zmienia postać rzeczy.
Niespodziewanie słyszę szelest liści i dźwięk łamania suchych patyków.
- Kto to?... - Obracam się w prawo i lewo, ale nikogo nie widzę.
Znowu słyszę te dźwięki, tym razem bliżej siebie, więc ponownie wykonuję tą czynność, jednak gwałtowniej.
- To dopiero początek... - Słyszę damski głos przy swoim lewym uchu i zanim zdołam się obrócić, kobieta wstrzykuje mi coś w szyję, przez co upadam nieprzytomny.
To dopiero początek...

CIĄG DALSZY NASTĄPI

Bullied Student 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz