W życiu Jimina Parka nic nadzwyczajnego się nie działo. Przyjaciele, rodzina, szkoła, hobby i tak w kółko. Wystarczało mu to wszystko, nie potrzebował więcej do szczęścia, jeśli ma kochających rodziców i piątkę wspaniałych przyjaciół, którzy zawsze...
Czy odbiło mi zapraszając Jeongguka do siebie? Być może, ale niestety już się nie cofnę, ponieważ chłopak niedługo przyjdzie. - Kochanie, a ty co taki spięty? - Słyszę głos mojej mamy. Odwracam się do niej, przewracam się na plecy i podnoszę do siadu, gdyż wcześniej leżałem z głową w poduszkach. - Nie jestem, mamo - Patrzę na kobietę wzdychając. - To co się stało? Widzę przecież, że coś jest na rzeczy, a mnie nie oszukasz - Podchodzi do mnie i siada koło mojej osoby. Nie da mi spokoju jak jej nie powiem. Raz kozi śmierć, za pewnie pomyśli o czymś, o czym na razie jej nie powiem. Albo i nie. - No bo zaprosiłem dzisiaj nowego kolegę do nas - Zaczynam, ale rodzicielka mi przerywa i mówi: - I co w tym złego? - Pyta. Jakbyś dała mi dokończyć, byś wiedziała. - No bo ten chłopak dzisiaj uratował mnie od tego Ji-Yeonga, co ci mówiłem, że mnie gnębił... Tylko problem jest w tym, że zatłukł go prawie na śmierć... I się trochę stresuję jak tu przyjdzie... - Wyjaśniam jej wszystko. Wiem, że mogę jej powiedzieć wszystko, tylko dlaczego o mojej orientacji jej nie powiedziałem? Bałem się i boje do teraz, jakby na to zareagowała. - Jeśli ci pomógł, to nie masz się czego stresować. Widać, że zależy mu na tobie, a tacy, już lepiej powiedzieć, przyjaciele zostają najdłużej. Nie masz się w ogóle o co zamartwiać, kochanie - Posyła mi uśmiech i obejmuje mnie ramieniem. Odwzajemniam jej gest i wykonuję to samo, co ona. Dzwoni dzwonek do drzwi, przez co się wzdrygam, a na to mama jedynie unosi się cichym śmiechem - Twój przyjaciel jest. Masz jakieś drobne? Czy wszystko poszło na tą bieliznę? - Prycha. - Mam jeszcze trochę... - I tak dam cię dodatkowo, bo pewnie wychodzicie? - Wstajemy razem z mojego łóżka. - Zgadza się... - Drapię się po karku i głupio uśmiecham. - No dobrze, to ty idź mu tam otworzyć drzwi, a ja dam ci parę drobnych - Oznajmia, a ja przytakuję głową. Po tym wychodzimy z niewielkiego pomieszczenia i udajemy się na dół. Idę prosto do przedpokoju, a mama do kuchni. Chwilę stoję, po czym niepewnie otwieram drzwi i widzę w ich progu Jeongguka. - Hejka - Posyła mi lekki uśmiech, który niekontrolowanie odwzajemniam. - Siemka. Wejdź do środka, a nie na zewnątrz stoisz. Jeszcze mi się od mamy oberwie... - Mamroczę pod nosem ostatnie zdanie, ale najwidoczniej chłopak usłyszał, przez co słyszę, że się śmieje. Wywracam jedynie oczy sam cicho się śmiejąc i przepuszczam czarnowłosego do środka. - To ty pewnie jesteś nowym przyjacielem Jiminiego? - Słyszę głos swojej mamy, która od razu do nas podchodzi i wręcza mi trzydzieści jeden tysięcy Wonów. Mówię ciche "dziękuję" w jej stronę. - Dzień dobry proszę Pani - Jeongguk kłania się jej nisko na powitanie, a moja mama szeroko na ten gest się uśmiecha. Coś czuję, że polubi Jeongguka. Uwielbia takich kulturalnych moich kolegów. Może dlatego też nie lubi Jina, z którym się ostatnio pokłóciła, kto lepiej gotuje... Heh... No cóż, życie. - Jak masz na imię? - Pyta uprzejmie. - Jeongguk - Odpowiada. - Ładne imię - Szczerzy się do chłopaka. - Dziękuję - Kłania się ponownie. - No nic, idźcie gdzie tam chcecie, ale uważajcie na siebie oraz nie szwendajcie się za długo. Miłego! - Pomachała nam, a ja jej wraz z Jeonggukiem, kiedy wychodzimy z domu. - Masz miłą mamę - Mówi Jeon, gdy jesteśmy już dalej od mojego domu. - Dzięki, ona taka zawsze jest, tak z swojej... "Natury"? - Śmieje się na ostatnio wypowiedziane słowo przeze mnie. Sam również dołączam do tego. - Gdzie idziemy pierw? - Pyta po chwili. - Hmmm... Może.... - Przeciągam ostatnią samogłoskę i wpadam na pomysł, gdzie moglibyśmy pójść - Może do jakiejś pizzerii i na piwo? - Proponuję. Nie ma sensu iść do jakiegoś baru czy klubu. To może innym razem. Jak te drugie spotkanie oczywiście będzie. - Mi to nie przeszkadza, więc chętnie zgodzę się na twój pomysł - Podnoszę delikatnie kąciki ust na to. Zawsze jak proponuję coś, gdy wychodzę z chłopakami, to przeważnie się sprzeczamy, bo Taehyungowi się to nie podoba, albo że Jin woli iść gdzie indziej, a nie w to samo miejsce naszych spotkań, co zawsze. - A jaką byś chciał pizzę? Mi to tam obojętne, więc możesz wybrać jaką tylko chcesz - Ok. Miłe zaskoczenie. Sam każe wybrać mi pizzę? Nawet nie kłóci się o to... Tylko zdaje się na moją rękę. Kochane z jego strony, z chłopakami jest inaczej. Gramy wtedy kamień, papier, nożyce i ten kto zostanie ostatni wybiera samki dla naszej szóstki. - Och, no skoro tak uważasz - Przeczesuję kosmyków włosów za ucho - To chodź za mną, zaprowadzę cię to znakomitej pizzerii w tym mieście i mam nadzieję, że lubisz serową - Patrzę na niego. - Uwielbiam. - Serio? - Powaga, uwielbiam pizzę serową i mówię w stu procentach szczerze - Unosi podbródek do góry, na co ja się zaczynam śmiać i zakrywam usta dłonią - Eeej, masz piękny uśmiech, nie zakrywaj go - Odsłania moje wargi, delikatnie odsuwając moją dłoń od nich, co mnie zaskakuję. Nikt nigdy mi tego nie powiedział, że mam piękny uśmiech. Szczerzę się delikatnie i puszczam lekko głowę w dół. Czuję jak róż zalewa moje policzki przez ogarniające mnie w tamtych dwóch miejscach ciepło. Cholera... Dlaczego ja na ten komplement się rumienię!? Co jest... - Nooo... To może już chodźmy - Idę ponownie pierwszy, ponieważ wcześniej szedłem z wyższym chłopakiem ode mnie na równi. - Jasne - Odpowiada spokojnie. Idziemy w komfortowej ciszy przez resztę drogi. Kiedy docieramy do pizzerii, którą po prostu zachwycam, Jeongguk otwiera mi szklane drzwi i przepuszcza mnie w progu. Ponownie tego wieczoru jestem mile zaskoczony gestem czarnowłosego, ale mówię mu ciche "dziękuję" i posyłam Jeonowi dodatkowo szczery, aczkolwiek lekki uśmiech. Siadamy w miejscu dla dwójki osób i bierzemy zamówienia do rąk. Gdy podchodzi do nas kelnerka, zamawiamy dwa duże kufle piwa z sokiem oraz pizzę serową rozmiar trzydzieści osiem. - Wiesz... Może i już to mówiłem... Ale dziękuję, że wtedy się za mnie wstawiłeś. Zrozumiałem to i gdyby nie ty, ten idiota by mi za pewnie coś zrobił - Jeon spogląda na mnie i posyła mi uśmiech. - Nie ma sprawy Jimin. Bardzo cię polubiłem, więc chciałem cię obronić, po drugie nienawidzę, jak ktoś znęca się nad słabszymi od siebie. Zainterweniowałem i obstawiam, że tamten dupek już ci niczego nie zrobi - Odpowiada. Odczuwam w jego głosie szczerość, więc wierzę w każde jego słowo - I pamiętaj, jeśli ktoś będzie chciał ci zrobić krzywdę, to przyjdź do mnie, pomogę - Rozchylam lekko wargi od siebie na te słowa. Czuję ponownie rumieńce na mojej twarzy. - Ale... - Ale bez rozlewu krwi - Śmiejemy się. - To chciałem usłyszeć, i nie ma sprawy. Obstawiam, że przy tobie będę bezpieczny. - Z pewnością będziesz. Możesz mi również zaufać, ja zawsze będę po twojej stronie, nie ważne co i nie ważne kiedy. Jesteśmy przecież przyjaciółmi, prawda? - Kiwam głową. Spuszczam głowę w dół i uśmiecham się bardziej, a policzki bardziej mnie pieką. Zaś w brzuchu odczuwam dziwny ucisk.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.