19

82 10 4
                                    

JEONGGUK

Opieram się o ścianę szkoły z skrzyżowanymi przedramionami pod moimiporozmawiać
Obserwuję każdego kto przechodzi obok mnie. Lustruję ich wzrokiem i zastanawiam się nad brudnymi sekretami, które za pewnie uczynili w swoim życiu.
Nagle słyszę jak przez mgłę, ponieważ jest Armagedon w tej budzie, śmiechy i głośne rozmowy znienawidzonego przeze mnie Taehyunga, nielubianych od mojej strony jego przyjaciół i uroczego blondyna, z którym wczoraj się całowałem.
Spoglądam na nich, jak idą przed siebie. Obracam głowę, by lepiej ich widzieć, a w tym samym momencie spostrzega mnie Jimin, który na mój widok się szeroko uśmiecha. Macha ręką w moją stronę, a ja mu odmachuję, również się uśmiechając.
Znikają z mojego pola widzenia, więc delikatnie się odpycham od ściany.
Idę parę kroków przed siebie i niespodziewanie ktoś mnie popycha, przez co upadam na podłogę, a ciałem przygniatam swoją lewą rękę. Syczę cicho z nie małego bólu. Patrzę na sprawcę i widzę Ji-Yeonga. Nie odpuszczę chujowi.
- Znowu się spotykamy, morderco - Marszczę brwi na to przezwisko. Dość trafne, ale nadal dziwne.
Wstaję z zimnych płytek. Spoglądam na każdego wokół nas, dopóki mój wzrok nie spoczywa na nim.
- Naprawdę chcesz z mną zadzierać? - Prycham i trzymam się za obolałą rękę.
- Taki skurwysyn jak ty nie ma prawa... - Przerywam mu i mówię:
- Do czego? Jeśli chodzi ci o tą wcześniejszą sprawę, to ja tylko broniłem przyjaciela, ok? - Prycha.
- Przyjaciela? Tą dziwkę nazywasz przyjacielem? Czemu się z nim zadajesz, skoro on za pewnie kurwi się na prawo i lewo? Jest znacznie więcej i lepszych osób od niego, Jeon.
- Chcesz mi przez to powiedzieć, że będziesz mi mówić, z kim mam się zadawać, a z kim nie? - Pytam poirytowany. Nie po to uciekałem z szpitala i powoli w sobie rozkochiwać w sobie Jimina, by teraz sobie go odpuścić, bo kiedyś bzykał się z innymi, którzy przezywają go od kurw i dziwek. Chodzi rzecz jasna o tego palanta, czyli Ji-Yeonga.
- Nie, oczywiście że nie. Chodzi mi o to, że Jimin jest puszczalski. Wiesz ile przede mną było jego partnerów? - Zaczyna mnie on denerwować. Niech nie pozwala sobie za dużo, bo źle się to dla niego skończy.
- Nie chce wiedzieć, z innej beczki i tak ci nie wierzę, bo jesteś zwykłym chujem - Po tych słowach, wyższy chłopak ode mojej osoby, łapie mnie przy kołnierzyku czarnej koszulki - którą mam aktualnie na sobie - przez co widać mi podbrzusze, i przyciska mnie do metalowych szafek szkolnych i szaro-niebieskim kolorze.
Trzymam go za nadgarstki i szybciej oddycham przez napływ adrenaliny. Skończy marnie. Oj marnie...
- Myślisz, że skoro ostatnio obłożyłeś mnie pięściami, to ci odpuszczę i będę się ciebie bał? Nie daruję ci tamtego chuju, nie będziesz miał życia w szkole - Zaczynam się głośno śmiać. Grozi mi? MI? Ha! Nie wie, na co mnie stać... Pokażę mu, kto rządzi - Z czego rżysz? Co? Gadaj! - Krzyczy na sam koniec.
- Z twojego debilizmu - Przestaję się śmiać, ale dalej mam szeroki uśmiech na ustach - Życia to ty nie będziesz miał i ja stanowczo do tego dopilnuję - Dodaję i odpycham go od siebie, kopiąc go z buta w brzuch, dzięki czemu ten plecami wpada na ścianę na przeciwko nas, a ja upadam na równe nogi. Nie podniósł mnie wysoko.
- Ty gnoju... - Syka boleśnie i łapie się za tył głowy. Zaś ja, podchodzę do niego - Ty i Jimin powinniście się pieprzyć. Oboje jesteście popierdoleni! -Krzyczy ponownie. Czuję wzrok wielu uczniów na mnie i na niego. Niech patrzą, by wiedzieli, z kim lepiej nie zadzierać.
- Zobaczymy czy będziesz takim cwaniakiem za parę chwil - Mówię jedynie. Łapię go za jego szmaty i ciągnę go na środek korytarza - Ej! Ludzie! - Krzyczę do innych uczniów, którzy zwracając na mnie uwagę - Kto chce zobaczyć jak wielki Pan Ji-Yeong przestaje być "Królem" tej szkoły!? - Słyszę krzyki od strony ludzi. W szybkim tempie pojawia się z chyba pół szkoły.
Uśmiecham się szeroko i okraczam brzydkiego blondaska. Nie do końca na nim siadam - ponieważ nie dotykam go moim tyłkiem - zaciskam mocno palce, formując pięści i zaczynam go nimi okładać.
Uczniowie i uczennice wiwatują, krzyczą i piszczą, a niektórzy wrzeszczą moje imię. Jestem z siebie cholernie dumny. Zajebie gnoja i niech każdy to zobaczy.
Krew sączy się z jego nosa oraz ust, ma poczerwieniałą twarz i pomimo swojego krytycznego stanu, broni się za wszelką cenę, jednak nic to nie daję.
- Widzę, że już nie z ciebie taki cwaniak, co!? - Śmieję się głośno po tych słowach. Doping uczniów jedynie mnie nakręca i cieszę się - i to bardzo - że nie ma mu na razie żadnych nauczycieli. Nikogo kto odważyłby się mnie powstrzymać.
- Dajesz!
- Ma za swoje!
- Dobrze mu tak!
- Jeongguk! Jeongguk!
- On go zabije!
- I co z tego!? Dobrze mu tak!
Krzyczą inni. Jakie to jest satysfakcjonujące, jak ludzie ci dopingują, kiedy kogoś bijesz. Dlatego też od ucha do ucha uśmiecham się, jak głupi do sera, mając zakrwawione dłonie, ale mam to gdzieś. Ji-Yeong ma połowę twarzy.
- Jeongguk! - Niespodziewanie ktoś mnie odsuwa od zakrwawionego chłopaka. Spoglądam na tą osobę, widzę Jimina, a za nim jest reszta jego przyjaciół, z którymi wszedł do środka szkoły przed piątą lekcją. No to koniec zabawy... Szkoda - Czy ciebie pojebało!? - Krzyczy mocno zdenerwowany. Uczniowie zaczynają cicho do siebie szeptać, przez co zrobiło się ciszej na szkolnym korytarzu. Jacyś nauczyciele od w-f przybiegają do pobitego chłopaka, a ludzie dookoła przyglądają się mnie i Jiminowi. Wielkie mi halo, Ji-Yeong sam się o to prosił, kretyn, który nie potrafi ugryźć się w język za nim coś komuś powie. Najgorzej.
- Robisz widły z igły, Jimin.
- Naprawdę nie widzisz w tym niczego złego!? Pobiłeś go znowu, a obiecałeś mi, że nic już mu nie zrobisz! - Faktycznie, obiecałem mu to i złamałem obietnicę. Jednak może faktycznie źle postąpiłeś, ale nie żałuję tego, a Jimin nie musi o tym wiedzieć.
- Masz rację... Obiecałem ci, a wyszło na odwrót. Powinienem się zastanowić dwa razy, za nim coś zrobię - Kłamię w żywe oczy, ale sądząc po minie Parka, wierzy mi w każde moje słowo.
Wzdycha ciężko i mówi:
- Jestem zły, to fakt ponieważ nie dotrzymałeś obietnicy, ale... Ale wierzę, że już tego nie zrobisz - Mówi.
- Tym razem nie złamię danego słowa i nikomu już krzywdy nie zrobię - Obiecuję, co oczywiście nie jest prawdą, mam nowych na swojej czarnej liście, którzy mi podpadli i jeszcze żyją, a tak być nie powinno, ponieważ muszą dostać nauczkę, że nie powinni tego robić. 
- Mam nadzieję, Jeongguk - Po tych słowach podchodzi do nas nauczyciel od wychowania fizycznego, który każę mi iść z nim do dyrektora w sprawie pobicia oraz jeszcze w jednej sprawie, nie wiem jakiej, ale powiedział mi, że detektyw Seo Soojin przyjechał i chce z mną porozmawiać.
Ciekawe co tym razem.

Ciekawe co tym razem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Bullied Student 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz