29

78 13 1
                                        

JIMIN

I jak tu cholera wybrnąć z sytuacji? Muszę kłamać przyjaciołom w żywe oczy, bo inaczej będę miał bardziej przesrane niż już mam.
- Może mnie z kimś pomyliłeś, bo ja przecież nie jestem gejem. Wiesz, że ludzie twierdzą co innego, a prawda może znacznie od tego odchodzić - Mówię spokojnie, by jakoś zmylić ich wszystkich.
Spoglądam na każdego. Jin i Taehyung stoją tuż za mną, Namjoon i Yoon są obok siebie, Heong - nawet nie wiem kiedy - nawet nie ma już z nami, Jieong stoi skulona i ma rozmazany makijaż pod oczami od płaczu, a Heosok ma uniesiony podbródek i wyprostowane plecy.
- Po drugie, mnie wczoraj na żadnej plaży nie było, ponieważ pojechałem z mamą wieczorem na zakupy.
- Może i tak, ale najwidoczniej nasz Jeonggukie jest pedałem - Oficjalnie Hoseok przegiął. Jeongguk jest pedałem? Ach tak, no ciekawe, że śmieje się z własnej orientacji.
- On bynajmniej zrobił kolejny krok do swojej sympatii, a ty? Zrobiłeś coś w kierunku Yoongiego?- Patrzy na mnie z wytrzeszczonymi oczami.
- Chwila... Ale że mnie? Przecież ja żadnym gejem nie jestem - Burzy się miętowo-włosy.
- Jimin przecież... - Po tym co zrobił i powiedział, nie mam zamiaru być łaskawy w stosunku do niego.
- Co ja? Sam mi się zwierzyłeś parę miesięcy temu, że bujasz się w Yoongim od pierwszej klasy liceum, teraz wyzywasz Jeongguka, że jest pedałem, a sam nim jesteś. Masz coś na swoje usprawiedliwienie?
- To prawda Hoseok? - Ponownie odzywa się wspomniany w moim krótkim monologu.
Jung nie odzywa się, tylko milczy w osłupieniu.
Więc zamierzam go dobić bardziej.
- Oczywiście, że to prawda, Yoongi. Nie widzisz, że nawet nie chce się odezwać by zaprzeczyć? W milczeniu stoi, co oznacza, że temu nie zaprzecza.
-  Ty chuju... - Syczy rudowłosy przez zaciśnięte zęby i nawet nie mam pojęcia kiedy, rzuca się na mnie z pięściami. Uświadamia mnie to dopiero wtedy, gdy Jieong piszczy z zaskoczenia.
Biję się z moim najlepszym przyjacielem, z resztą... Pierwszym jakiego kiedykolwiek miałem. To z nim spędziłem większość swojego życia. To z nim lepiłem bałwana w każdą, srogą zimę. To z nim zwierzałem się z naszych najskrytszych tajemnic. To z nim przeżyłem cudowne chwile.
To on bronił mnie w podstawówce, to on mnie pocieszał, gdy wyzywano od dziwek i kurw w szkole po tym, jak Ji-Yeong rozplotkował wszystkim, że z nim się przespałem. To dzięki niemu udało mi się zwalczyć depresję.
- Hoseok, uspokój się! - Krzyczę, ale nic do niego nie dociera. Robię uniki, gdy Jung stara się mnie uderzyć, jednak nie wszystkie uderzenia udaje mi się ominąć.
- Przegiąłeś, Park - Pierwszy raz mówi do mnie po nazwisku. Czuję nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej i zaczynam się wiercić.
Kiedy reszta chłopaków stara się jakoś unieruchomić atakującego, ten ich odpycha, a wokół naszej siódemki zbiera się tłum uczniów.
Cholera, gdzie ci nauczyciele, gdy są potrzebni!?
Nagle ktoś odpycha Hoseoka, a kiedy podnoszę się do siadu, zauważam Jeongguka, który okłada chłopaka pięściami po twarzy.
To się źle skończy.
- Jeongguk! Już! Stop! - Wstaje od razu, i podbiegam do nich. Chwytam starszego za ramiona i udaję mi się odsunąć go od poszkodowanego, który leży nieprzytomny, zakrwawiony oraz co jakiś czas drgając ciałem. Porządnie go załatwił... To przeze mnie... - Będziesz znowu miał problemy. Naprawdę chcesz, żeby policja przyjechała w twojej sprawie do szkoły?
- Gdyby nie ja, ty byś tak jak on za pewnie wyglądał i nie wmawiaj mi, że panowałeś nad sytuacją - Mówi i kciukiem wyciera krew, spływająca strużkiem z mojej brody, przez rozciętą wargę.
Ja jedynie milczę, nie chce się z nim o taką błahostkę pokłócić - A teraz bez zbędnego gadania idziemy do pielęgniarki.
- Al-
- Milcz.
Milczę i marszczę czoło. Jeongguk łapie mnie za nadgarstek i szybko uciekamy z miejsca wydarzeń. Uczniowie z przerażeniem robią nam drogę. Z przerażeniem na widok Jeongguka z ponownie zakrwawionymi pięściami.
Słyszę ich szepty, między którymi plączę się imię mojego chłopaka, ale na dodatek również moje. Przełykam z trudem ślinę i czuję, jak przechodzi przez przełyk.
Na pewno przez to będą plotki.
Jeongguk znowu na oczach innych mnie broni.
Docieramy do niewielkiego pomieszczenia, należącego do średniego wieku kobiety.
Wchodzimy bez pukania do środka.
- Matko przenajświętsza! Co ci się dziecko stało!? - Podbiega do mnie szatynka.
- Został pobity - Tłumaczy w dwóch słowach Jeongguk, a starsza kobieta wzdycha, po czym prostuje plecy.
- Jak masz na imię?
- Park Jimin...
- Dobrze. Usiądź Jimin na krześle - Wskazuje na siedzisko - A ciebie proszę o wyjście - Zwraca się do Jeona, który przez co zaciska wargi z sobą i marszczy czoło.
- Zostaje z moim przyjacielem, czy tego Pani chce, czy też nie.
Pielęgniarka ponownie wzdycha i potakuje jedynie głową.
Jeongguk opiera się o ścianę na przeciwko mnie i krzyżuje ręce pod piersiami.
Starsza podchodzi do typowo szpitalnej, wiszącej szafki, z której wyciąga apteczkę. Podchodzi do mnie. Otwiera czerwone pudełko, wyciąga gazę jałową, wodę utlenioną i plastry oraz waciki.
Otwiera buteleczkę i trochę zawartości nalewa na bawełnę, by następnie ostrożnie przyłożyć do moich ran.
Pojękuję z bólu cicho bądź wciągam powietrze z świstem, przy tym mrużąc powieki. Czuję, że kobieta robi to delikatnie, za co jestem wdzięczny.
Jeongguk wpatruję się w jej poczynania, nie ważne co, jest czujny na każdy ruch pielęgniarki.
Odkłada zakrwawione waciki i bierze parę plastrów. Zdejmuje z nich taki jakby plastik ochronny i przykłada mi je dokładnie do każdej z ran, prócz tej na wardze. Dla utrwalenia, nakleja na plastry gazę. Odsuwa się ode mnie.
- Gotowe. Zawiadomię dyrektora o zdarzeniu, a wy tutaj zaczekajcie - Nie czekając, jak odpowiemy, wychodzi z pomieszczenia.
Jeongguk odpycha się od ściany i podchodzi do mnie, a ja do niego wstaję.
- Hoseok prawdopodobnie trafi do szpitala. Widziałeś jak drgało mu ciało?
- No i? - Wzrusza ramionami.
- On był nieprzytomny, Jeongguk.
Chłopak najwidoczniej nic z sobie z tego nie robi.
- Możesz znów trafić do dyrektora. To twój trzeci raz, myślisz, że cię ułaskawi? Potraktowałeś Hoseoka gorzej niż Ji-Yeonga za pierwszym razem. Jeongguk, oni za pewnie zadzwonią na policję.
- Ale Jungowi nie wyjdzie to na sucho, od niego się to wszystko zaczęło. Zauważyłem jak bije  m o j e g o  chłopaka, więc zabrałem cię z opresji - Prycham jedynie. Ciekawego czemu powiedział z takim naciskiem na "mojego".
- Gdyby nie ta zdzira Jina, nic by się nie stało, a ja nadal miałbym przyjaciela.
- A co zrobiła? - Ach, no tak, Jeonggka przecież tam nie było. Faktycznie.
- Przyszła, pocałowała Taehyunga i zaczęła wszystkim wmawiać, że Jin zmuszał ją do związku, a z Tae od zawsze to była "prawdziwa miłość". Zrobiła to na oczach jego dziewczyny, a Hoseok, Yoongi i Namjoon byli po jej stronie.
- A ty?
- Oczywiście, że nie uwierzyłem. Wiem że laska chodzi na zajęcia teatralne, jeśli trzeba, potrafi zmusić się do prawdziwych łez.
- Rozumiem, ale głupio się zachowała i dlaczego? Może chciała was skłócić? Albo faktycznie  o n a  czuje coś do Taehyunga, więc dlatego zrobiła tą całą szopkę? - To jest myśl.
- Może masz rację.
- Przeważnie mam - Uśmiecha się lekko, więc cicho chichoczę.
- Nie zawsze - Całuję go w usta krótko.
- Nie zawsze - Powtarza moje słowa. Łapie mnie w talii i muska moje wargi, z czego z dolnej nadal cieknie krew.
Najwidoczniej nie brzydzi go smak krwi. I to jeszcze czyjeś.

 I to jeszcze czyjeś

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Bullied Student 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz