6

98 13 3
                                    

JEONGGUK

- Nie ładnie to tak znęcać się nad słabszymi? - Pytam spokojnie - Bo nie powinna tak się robić - Dodaję nie spuszczając wzroku z tego idioty.
- A ty to kto, że będziesz mi mówić, co mam robić? - Prycha.
- Nie mówię ci, co masz robić, tylko mówię, czego nie powinno się robić.
- Jakiś wyszczekany jesteś, ćwoku - Śmieję się jedynie z tego, jak mnie nazwał - I czego puszkę cieszysz? Zaraz ci nie będzie tak wesoło, jak cię dopadnę - Grozi mi i puszcza Jimina, którego od razu łapie Yoon. No to się zabawmy.
Odsuwam się trochę i prostuje ręce, jakbym był ludzkim krzyżem i mówię:
- To proszę bardzo - Szczerzę się i czuje jak każdy nam się przygląda, a dokładniej mojej odważnej postawie wobec tego goryla. Widać nikt mu się jeszcze nie postawił.
Świadomość intensywnego wzroku Jimina na mnie, dodaję mi więcej odwagi i otuchy, dzięki czemu ten dupek pójdzie na dno.
- Skoro się prosisz - Prycha. Podchodzi do mnie i zamierza mi przywalić, ale ja w porę łapię go za nadgarstek. Robi ten sam ruch drugą ręką, ale tam też łapie go w tym samym miejscu.
Podnoszę nogę i z całej siły go kopię w brzuch jednocześnie puszczając jego ręce, przez co ten wywraca się do tyłu.
Podchodzę do blondyna i czuję, jak moja ciemna strona mnie chce wyjść na światło dzienne. Nie tym razem. Nadarzy się jeszcze okazja.
- Na tyle cię stać? - Pytam i widzę, jak ten trzyma się za brzuch.
- Po moim trupie - Wstaję i zawzięcie stara się mi przywalić, jednak to mu się nie udaje.
To już się robi trochę nudne. Czas wreszcie przejść do konkretów.
Uśmiech z mojej twarzy znika, a za tym idzie najlepszy moment tych całych igraszek.
Odpycham go mocno od siebie i podchodzę do niego.
- Koniec zabawy w podchody - Mówię, siadam mu na obolałym brzuchu, przez co cicho syka z bólu i zaczynam nawalać go pięściami po twarzy. Z każdym kolejnym moim uderzeniem, na twarzy chłopaka pojawia się coraz to więcej krwi.
Spływa mu strużkiem po twarzy z warg, rozciętych policzków i nosa, a i tak nie zaprzestaję swoich czynności. Blondas nawet nie stara się chronić, nie ma na to kompletnie sił. Nikt mnie też nie zatrzymuje, a nauczyciele to chyba wyparowali.
Moje dłonie są całe we krwi, a na twarzy mam parę kropli. Szkarłatna ciecz tryska wszędzie, a ja wiem, że chłopak jest już nieprzytomny i prawdopodobnie walczy o życie.
- Jeongguk! Zostaw go już! - Czuje szarpnięcie i mocny ścisk na ramieniu. Patrzę i widzę Jimina. Spogląda się na moją zakrwawioną twarz.
- Wezwijcie karetkę!
- Kto to zrobił!? - Krzyczy jakiś nauczyciel. Magia, teraz się pojawiają, a nie wtedy, gdy to się w ogóle zaczęło? Śmieszne.
- Jest nieprzytomny!
- Boże... Co on mu zrobił!
- To jest ohydne!
- Jak on wygląda!?
- Gdzie ta karetka!?
- Ty. Czy to ty mu to zrobiłeś? - Podchodzi do mnie i Jimina nauczycielka matematyki.
- Tak - Nawet się z tym nie kryję. Każdy to widział, więc po co miałbym kłamać? Po drugie... Jestem ubrudzony krwią, co od razu wskazuje na sprawcę tego zdarzenia.
- Idziemy do dyrektora, w tej chwili! - Jimin puszcza mnie, a ja idę za nauczycielką. Obserwuję chłopaka jeszcze przez dłuższą chwilę.

JIMIN

Nadal nie mogę uwierzyć w to, co zrobił Jeongguk... No i w siebie, dlaczego wtedy go powstrzymałem. Przecież sam się o to prosił, ale widząc, do jakiego stanu został doprowadzony Ji-Yeong... No nie mogłem na to pozwolić, aby Jeon go zabił, a wszystko na to wskazywało, że chciał.
Obserwuję jak ratownicy medyczni zabierają blondyna budynku idąc z nim do karetki. Jeongguk dopóki nie znika z nauczycielką, patrzy na mnie, a ja na niego. Czuję dziwne uczucie ciężkości w klatce piersiowej. Nie mam pojęcia skąd.
Muszę podziękować Jeonowi za to, co zrobił dla mnie. Gdyby nie on... Za pewnie tamten znowu by mnie skrzywdził, a nikt by się nie postawił. Yoongi by mógł, ale wie, że nie chciałbym, aby mu się oberwało, więc tego nie robi, bo go o to proszę.
- Stary! Co się tu stało!? - Słyszę głosy reszty przyjaciół, ale ignoruję to i nadal wpatruję się przed siebie.
- Jimin!
- Jimin? Żyjesz?
- Haloooo! Ziemia do Park Jimina!
Ignoruję to, każde krzyki w moją stronę odpycham od siebie i myślę nadal o tym, co zrobił Jeongguk.
Czy on prócz swojego dziwactwa... Jest niebezpieczny? Może to przez emocje i siłę jaką w sobie ma? Nie mam pojęcia, ale szczerze wątpię, by potrafił zabić człowieka. Pobił Ji-Yeonga do nieprzytomności. Oj... Gdyby nie ja... Nieee, tak nie mogłoby być.
- Ej! - Czuję, jak ktoś szarpie moją osobą, przez co powracam na ziemię z moich myśli.
- He? - Podnoszę lewą brew do góry i zerkam zdezorientowany na chłopaków.
- Stary, a ty gdzie nam uciekłeś? - Pyta Taehyung.
- Ach... Przepraszam was, myślałem tylko - Tłumaczę się. Nie mówię oczywiście, że myślałem o Jeonie, który prawie zabił goryla szkolnego, by mnie bronić.
- O czym? - Pytanie pada z ust Jina, który za pewnie nie da mi spokoju, jeśli nie odpowiem zgodnie z prawdą. Zawsze tak było.
- O tym... Co się stało parę chwil temu - Odpowiadam zgodnie z połową prawdy. Prócz Yoongiego, każdy dziwnie na mnie spogląda. Czyli... Oni nie wiedzą o tym? Myślałem, że szkolne plotkary już wszędzie to rozpowiedziały, a informacja o tym, że nowy uczeń rozniósł szkolnego goryla rozniosła się, jak świeże bułeczki w piekarni o siódmej rano.
- A co się stało? - Pada pytanie z ust zainteresowanego Namjoona. Mówić im, że nasz nowy kolega prawie zabił typka? Nic tu po mnie... I tak się dowiedzą, więc jeden piernik.
Kiedy zamierzałem im powiedzieć, prześcignął mnie Yoongi:
- Jeongguk prawie zatłukł Ji-Yeonga na śmierć! - Unosi się zwracając tym uwagę kilku uczniów.
- Poważnie!? - Krzyczy zaskoczony Hoba.
- Tak! A wiecie dlaczego? - Kontynuuje Min - Bo tamten znowu gnębił Jimina! - Każdy patrzy się na mnie, a ja jedynie przełykam z trudnością gulę w gardle. Patrzę na Yoona morderczym wzrokiem, za to, że to powiedział. Mógł trochę ciszej, teraz za pewnie będę na językach innych uczniów, jak kiedyś.
- Ej wiecie co... Ja chyba zapomniałem plecaka z klasy... - Odchodzę od nich parę kroków.
- Ale przecież masz plecak na plecach debilu! - Krzyczy Taehyung, kiedy zaczynam biec.
No sorry, ale ja nie chcę się tłumaczyć z tego, Z CZEGO DO CHOLERY JASNEJ NIE WIEM.
Przecież mógł to zignorować i przejść obojętnie, a nie tłucze chłopa na miazgę!
Co jest z nim nie tak...

Przecież mógł to zignorować i przejść obojętnie, a nie tłucze chłopa na miazgę!Co jest z nim nie tak

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Bullied Student 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz