30

76 13 1
                                        

JEONGGUK

- Koniec, skończyło się - Mężczyzna gwałtownie wstaje od biurka - Dzwonię na policję i nie ma zmiłuj. Odrobiłeś pracę społeczne za ostatnio, jak się umówiliśmy, masz również lekcje indywidualne, ale tym razem nie ma żadnego usprawiedliwienia czy koła ratunkowego od telefonu, tym razem dzwonię.
- Czyli Hoseok zostanie uniewinniony, pomimo tego, że to od niego zaczęła się bójka?
- Nie, jak wyjdzie z szpitala to też dostanie karę. Mniejszą od twojej. Znacznie mniejszą - Chwyta swój telefon i odpala go. Zauważam, że nie ma kodu w urządzeniu, chroniącego od sprawdzenia jego prywatności; wiadomości, konta i tak dalej.
- No spoko - Krzyżuję ręce na piersiach i odchylam głowę do tyłu.
Ciekawe, co u Jimina. Po tym, jak wróciła do nas szkolna pielęgniarka - która z resztą weszła w nieodpowiednim momencie; mówiąc "nieodpowiednie", mam na myśli całowanie z języczkiem - zadzwoniła do rodziców młodszego, którzy odebrali go z szkoły. Oczywiście nie wspominała intymnego zdarzenia pomiędzy nami. Całe szczęście.
Słucham, jak dyrektor rozmawia z psami, ja jedynie nudzę się siedząc w dobrze mi znanym pomieszczeniu.
Marszczę brwi słysząc, jak facet nazywa mnie "Bardzo problematycznym dzieciakiem".
Może i wywołuję postrach wśród rówieśników, ale to nie oznacza, że jestem "bardzo problematyczny".
- Policja przyjedzie za parę minut, a w między czasie poczekamy za nimi tutaj - Oznajmia odkładajc swojego IPhone'a - Naprawdę nie możesz być jak inni, Jeongguk? Przysparzasz  samych problemów.
- Nie moja wina, że gnębią Jimina.
- Znowu z tym Jiminem? To szlachetne z twojej strony, że go bronisz, ale nie tak, że możesz trafić do więzienia.
- To mój najlepszy przyjaciel, i jedny jaki chce się z mną zadawać. Jest dla mnie ważny, więc chce go bronić za wszelką cenę - Dyrektor jedynie wzdycha i nie zamierza dalej kontynuować tej rozmowy.
Po czasie słyszymy pukanie do drzwi.
- Proszę! - Mówi Mężczyzna za biurkiem, a do jego gabinetu wkracza dwoje policjantów.
- Mogę wyjść? - Pytam nonszalancko, jednak ignorują moje pytanie.
Chuje.
Dyrektor opowiada o wszystkich moim incydentach - oczywiście szczegółowo - a policjanci słuchają uważnie. Według mnie są zbyt spokojni, gdy tamten mówi im, że przeze mnie, dwóch chłopaków trafiło w ciężkim stanie do szpitala.
- Dlaczego Pan nie zadzwonił wcześniej, skoro takie akcje już miały miejsce? - Pyta jeden.
- Myślałem, że poprawi się, zawsze staram się dawać moim uczniom kolejną szansę. Za drugim razem, dostał pracę społeczne oraz lekcje indywidualne, jednak teraz nie zamierzałem odpuścić i zadzwoniłem. Nie chce, by ktoś dalej zagrażał życiu moim uczniom.
- Rozumiemy - Odpowiada drugi - Jak masz na imię? - Pyta się mnie.
- Jeongguk - Rzucam szybko.
- Pójdziesz z nami na komisariat - Podchodzą do mnie i bezboleśnie zmuszają bym wstał.
Cholera jasna.
Spinam się, gdy widzę, jak jeden z nich wyciąga kajdanki. Przełykam z trudnem ślinę i staram się, by nie było po mnie widać nieprzyjemnego spięcia.
Szelest metalu obija się przez moje uszy i dźwięczy mi w środku.  Znów go słyszę, ten okropny dźwięk, którego nie chciałem ponownie usłyszeć, jednak czego się spodziewałem? Posłałem Hoseoka do szpitala w krytycznym stanie. Był i pewnie jest nadal nieprzytomny, a ciało mu drgało co chwile, gdy Jimin odsunął mnie od niego.
Wyciągam do nich ręce, za nim cokolwiek coś powiedzieli do mnie; typu, żebym wyciągnął w ich stronę ręce, by mogli mnie skuć.
To był mój błąd, patrząc na ich podejrzany wzrok, przeszywający mnie od środka.
Przez znienawidzony szelest, jestem rozkojarzony i zapominam się. Nikt nie może domyślić się, kim jestem. Wszystko na co pracowałem, pójdzie na marne wtedy.
Spoglądają chwilę na siebie, a następnie na mnie i zakładają mi kajdanki.
Nagle dzwoni mój telefon.
- Czyj to?
- Mój - Odzywam się.
- Yhym - Policjant wyciąga z mojej kieszeni urządzenie, a ja spinam się przez to.
- Ale co Pan robi? - Pytam oburzony.
- Możesz odebrać, jeśli chcesz.
Pokazuję mi ekran telefonu, a ja zauważam numer mojego kuzyna.
- Nie chce - Słychać po moim głosie coś dziwnego. Jakbym ukrywał przed nimi tą rzecz, która przed każdym z nich umyka.
- Na pewno? - Dopytuje.
- T-Tak - Załamuje się. Mogą znać numer Soojina. Po cholerę on do mnie dzwoni?
Po ostatnim incydencie z dyktafonem, urwaliśmy kontakt.
- No dobrze - Zamierza schować z powrotem moje urządzenie, ale nagle dzieje się to, czego właśnie nie chciałem.
Drugi policjant przypadkiem zauważa numer telefonu.
- Czy to przypadkiem nie jest numer Soojina? Tego detektywa?
Cholera jasna.
Pierwszy, który trzyma moje urządzenie, zerka na wyświetlacz, a w szybkiej chwili, numer znika i pojawia się moja tapeta blokady z mną i z Jiminem na naszej pierwszej randce, gdzie leżymy obok siebie na miękkiej trawie o zachodzie słońca.
- Może ci się pomyliło. Bo co miałby mieć jego numer? - Kamień spada mi z serca po tych słowach - Zabierzmy chłopaka na komisariat.
- No dobrze - Odpowiada.
Żegnają się z dyrektorem, a ja jedynie wbijam wzrok w podłogę i jestem cicho, jak mysz.
Wychodzimy z gabinetu, a na moje nieszczęście, jest jeszcze przerwa.
Pełno uczniów wpatruje się w mnie i zaczynają szeptać pomiędzy sobą. Jak zawsze.
Zerkają a to na mnie, na policjantów czy na moje skute nadgarstki.
Nagle zauważam Jimina.
Blondyn widząc mnie w kajdankach i towarzystwie dwóch policjantów, mdleje. Pomimo tego, że wiedział, że tak mogło się zdarzyć.
Zaczynam się wiercić i starać zdjąć metal z rąk.
- Hej, ale co ty robisz!? - Unosi głos jeden z psów i starają się mnie unieuruchomić.
Udaję mi się zdjąć kajdanki, a z moich dłoni sączy się krew, przez zdartą skórę.
Biegnę do Jimina, którego trzyma Taehyung i Jin, a policjanci pędzą za mną.
Dobieram do nieprzytomnego chłopaka, wyrywam go z ramion tamtych i chowam go w swoich.
Każdy na mnie patrzy, wiele par oczu nie odrywa wzroku na to, co zrobiłem.
Stoję, trzymam Jimina, którego przytulam do swojej osoby. Chłopak wraca do siebie i nie orientuję się, co się wydarzyło.
Zerka na mnie i marszczy brwi.
- Co się dzieje?... - Pyta na tyle cicho, że tylko ja mogę to usłyszeć.
- Aktualnie mam przejebane...
- Jeongguk... Coś ty zro-
Niespodziewanie, gwałtownie szarpią mnie, przez co odsuwam się od Jimina.
Usiłują mnie ponownie skuć, ale zaczynam się wyrywać. Szelest kajdanek dźwięczy mi w uszach; nie cierpię tego. Jimin przed chwilą zemdlał, mogło może mu się coś stać? Nie mogę teraz zostać złapany.
Przez przypadek uderzam policjanta, a ten upada. Zamieram, tak samo jak i reszta dookoła.
O matko... Przywaliłem glinie...
Postanawiam dalej brnąć w to bagno.
Uciekam z tamtąd najszybciej, jak tylko mogę, a drugi władza najprawdopodobniej dzwoni po jeszcze kogoś. Mam przejebane. Ba! Mało powiedziane.
Pójdę siedzieć.
Funkcjonariusz dogania mnie i stara się skuć w kajdanki, ale ja swoje i staram się wyrwać. Kiedy odpycham go od siebie, patrzę na oszołomionego Jimina.
Kuje mnie w sercu, czuję nieprzyjemny ścisk w żołądku, gdy widzę, że spływa mu łza po policzku, którą ściera Taehyung.
Oddycham szybko.
Kiedy widzę, że glina wstaję, zerkam na niego.
Ostatni raz spoglądam na Jimina.
Wskakuje na swoje motor, odpalam, zakładam kask i odjeżdżam najszybciej, jak tylko mogę.
Jimin przeze mnie uronił łzy.
Ten widok boli mnie od środka.

Ten widok boli mnie od środka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Bullied Student 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz