13.

211 22 4
                                    

- Zrozumiałaś? - przytaknęłam głową na pytanie Mitsuy'i, chłopak się do mnie serdecznie uśmiechnął i poklepał mnie po głowie - Cieszę się bardzo

- Tylko nie rozumiem po co te ćwiczenia - westchnęłam ciężko, nadal nie rozumiałam dlaczego trenowałam.. przecież dobre mam uderzenie

- Baji stwierdził, że jesteś do niczego - zmarszczyłam brwi na jego odpowiedź, no tak.. Baji. Mogłam się tego po nim spodziewać, w końcu od dłuższego czasu próbuje mi zrujnować życie

Może to jest jego hobby? Rujnowanie innym życia.. będę musiała go o to zapytać.

- No to dlaczego sam mnie nie trenuje? - skrzyżowałam ręce pod biustem - powiedziałby mi co i jak, a nie.. temu leniowi pewnie się dupska ruszyć nie chciało

- Nie wiem - Mitsuya wzruszył ramionami - Nie powiedział mi przyczyny

- Bo pewnie mu się nie chciało - Mitsuya się przez chwile zastanawiał

- Pewnie masz racje - tak też myślałam...

Nagle dostałam jakąś wiadomość, przeprosiłam na chwile chłopaka i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Delikatnie zmarszczyłam brwi widząc, że wiadomość dostałam od swojego brata. Ciekawa jestem co ode mnie chce.

Down: Masz natychmiast zjawić się w domu, nie przyjmuje odmowy. To pilne

Westchnęłam ciężko i popatrzyłam się na Mitsuye, który ćwiczył na worku treningowym. Podeszłam do chłopaka, który jak mnie zobaczył to przestał nawalać w ten worek.

- Kontynuujemy? - delikatnie się do chłopaka uśmiechnęłam

- Wybacz, ale muszę iść... pilna sprawa - przeczesał dłonią swoje włosy. Mitsuya jest dobrym człowiekiem, już zdążyłam go trochę poznać i nie jest wredny.. jak Baji, on to by każdego najchętniej zwyzywał

- Rozumiem, No to innym razem - przytuliliśmy się na pożegnanie i ruszyłam w stronę domu

***

- Co chciałeś? - skrzyżowałam ręce pod biustem i patrzyłam się na swojego brata

- Miałaś mi pomóc urządzać salon na wieczór, zapomniałaś? - od razu pacnęłam się w czoło. No tak, dzisiaj są urodziny Inui'ego, a ja miałam pomóc w przygotowaniach

- Miałam tyle rzeczy do zrobienia.. byłeś już po dekoracje? - Koko przytaknął głową, a później pokazał na dwie, pełne reklamówki - A składniki na jedzenie? Tort?

- Spokojnie, o wszystkim pomyślałem - podniosłam jedną brew do góry - Nawet o wódce

- będziemy chlać? - teraz to doznałam jeszcze większego szoku

- Nie my... ja i Inui, ty masz zabronione - zrobiłam minę naburmuszonego dziecka, gdy usłyszałam tą odpowiedz

- Nawet jednego łyczka? - pokazałam jeden paluszek i zrobiłam smutną minkę

- Nawet jednego - skrzyżował ręce na klatce piersiowej

- A pół kieliszka? - zrobiłam słodkie oczka

- Mai, Przestań. Nie dostaniesz nawet kropli - prychnęłam i ruszyłam do kuchni - Ej, a ty gdzie? Mieliśmy wieszać dekoracje

- Sam się tym zajmij, ja idę przygotować jedzenie - uśmiechnęłam się do niego szeroko i zniknęłam w kuchni

***

- Wszystko idioto gotowe? - wyszłam z kuchni i rozglądnęłam się po salonie, ale był wystrojony - No, już myślałam że sobie nie poradzisz

- Ty byś wszystko zepsuła - przewróciłam oczami - Potrzebujesz jeszcze tego

Podszedł do mnie i założył mi na głowę czapeczkę urodzinową. On też miał na głowie, nie miałam w ogóle pojęcia kiedy przyjdzie Inui.. pewnie gdzieś wieczorem.

- O której przyjdzie Inui? - zapytałam i nadal się rozglądałam po salonie

- O kurwa - zmarszczyłam brwi i popatrzyłam się na swojego brata - Zapomniałem

- O czym? - Koko klepał się w czoło, stałam i patrzyłam się na niego jak na idiotę. Którym jest swoją drogą - Koko

- Zapomniałem zaprosić Inui'ego - tym razem to i ja złapałam się za głowę, jak można było zapomnieć o tak ważnej rzeczy?..

- Nie wierze.. o wszystkim pamiętałeś, ale nie o solenizancie? - zaczął się drapać po głowie - Na co czekasz? Pisz do niego

- Pójdę po niego po prostu, będzie o wiele lepiej. Bo się zgubi po drodze - poszedł do przedpokoju i zaczął zakładać buty

- Przecież nie raz tutaj był idioto - chłopak machnął jedynie dłonią, po czym opuścił mieszkanie

Westchnęłam ciężko, on mnie kiedyś dobije kompletnie.. chociaż każdemu się mogło zapomnieć.. prawda? Próbuje jakoś wytłumaczyć sobie jego głupotę, ale jednak się nie da.

No teraz wystarczy tylko siedzieć i czekać ja tych dwóch błaznów. Oni jak są razem to można się chociaż pośmiać.. Inui wydaje się strasznie poważny, ale taki nie jest. Znam go odkąd pamiętam i przy nas zachowuje się totalnie inaczej.. mnie traktuje jak młodszą siostrę, odkąd jego zginęła w tragicznym wypadku..

***

Ja się kurwa zastanawiam gdzie oni są, do tej pory ich nie ma a minęło pół godziny.. przecież Inui aż tak daleko od nas nie mieszka.

Siedziałam na kanapie i patrzyłam sobie na tę czapeczkę co dał mi mój brat, delikatnie się uśmiechnęłam i spojrzałam przez okno. Chociaż pogoda dopisywała dzisiaj.. tyle dobrego.

Nagle usłyszałam jak ktoś wbił do domu, taki huk że szok, myślałam że dostanę zawału. Wstałam i popatrzyłam się na drzwi w których pojawił się Inui, już miałam krzyknąć wszystkiego najlepszego, ale gdy zobaczyłam w jakim jest stanie to aż zbladłam. Ledwo trzymał się na nogach. Nie myśląc dłużej podbiegłam do niego i złapałam zanim upadł, zaprowadziłam go na kanapę.

- Inui? Co się stało? Gdzie jest Koko? - zaczęłam się oglądać za siebie, może on też tam gdzieś stał.. nie było go. Zaczęłam się cholernie martwić

- Zaatakowali nas... - zmarszczyłam brwi i patrzyłam się na niego - Dorwali go

Te dwa słowa wystarczyły abym upadla na kolana, te słowa były dla mnie wielkim szokiem.. nie mogłam po prostu uwierzyć, że mój brat został złapany...

Pozwól mi wrócić || Tokyo RevengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz