36.

201 15 11
                                    

Staliśmy na jakimś złomowisku, powiem tak.. zbyt szybko minął ten tydzień. Dzisiaj czeka nas walka z Valhalla.. i czy mnie to cieszy? Nie za bardzo.

Widok tych obleśnych typów sprawi że zwrócę swoje śniadanie, a cieszę się z jednego powodu. Będę mogła nakopać Baji'emu.. za to, że pobił Chifuyu i przez niego blondyn był załamany, w sumie to nie tylko on.. ale najbardziej to znosił.

Stałam właśnie obok Chifuyu, który widząc moje lekkie zdenerwowanie złapał mnie za rękę. Nachylił się ku mnie.. czułam jego ciepły oddech na mojej szyi, a jego nos dotykał mojego ucha.

- Wszystko będzie dobrze.. - uśmiechnęłam się delikatnie i mocniej ścisnęłam go za rękę - Pozwalam ci skopać mu dupsko

Odwróciłam głowę w jego kierunku z wielkim uśmiechem na ustac, nie przewidziałam jednej rzeczy.. a mogłam. Jego twarz znajdowała się zbyt blisko mojej, przez co stykaliśmy się czołami, a nasze usta były zbyt blisko.. oboje rozszerzyliśmy oczy, każde z nas patrzyło w oczy drugiej osoby, a blondyn na dodatek się zarumienił.

Wyglądał słodko.

- Jeśli chciałaś mnie pocałować, mogłaś uprzedzić - odsunął się speszony i odwrócił głowę

- Następnym razem tak zrobię - zaśmiałam się pod nosem, chłopak coś zaczął mamrotać pod nosem.. ale nie usłyszałam co

- Mikey! - wszyscy zwróciliśmy wzrok w kierunku Hanmy, delikatnie zmarszczyłam brwi

- Hanma.. - kątem oka zobaczyłam, jak Takemichy się denerwuje. Jest bardziej zdenerwowany od nas wszystkich..

Nie minęły nawet dwie minuty a wszyscy się na siebie rzucili. Zaczęłam okładać pięściami dwóch typków z Valhalli. Kucnęłam i podkosiłam kolejnego typa, który przewrócił się na ziemię. Od razu wstałam i kopnęłam go z całej siły w brzuch, syknął z bólu. Odwróciłam się i przywaliłam kolejnemu z pięści w twarz.

Nagle usłyszałam głośny dźwięk. Wszyscy przestaliśmy walczyć i popatrzyliśmy wyżej na skupisko samochodów. Rozszerzyłam oczy widząc Mikey'go leżącego na jednym z nich.

- Mikey! - usłyszałam krzyk Draken'a, chciał do niego podejść lecz przejście zagrodził mu Hanma

Nie mogłam uwierzyć.. Kazutora pokonał Mikey'go? Żelazna pałką?! Czy co on trzyma w ręce.. zacisnęłam rękę w pięść, patrząc się cały czas na to co się dzieje.

- Powiedz mi jedno... - Usłyszałam jego głos, Mikey się podniósł i popatrzył groźnym wzrokiem na chłopaka - Czy ja jestem twoim wrogiem?

- Przez ciebie cierpiałem - Kazutora patrzył się beznamiętnie na blondyna - Wiedziałeś, Mikey? Kiedy ktoś zabije drugą osobę, to jest zły. Ale jeśli zabijesz swojego wroga.. - Kazutora wciąż patrzył się na blondyna i zacisnął rękę na tej pałce - Jesteś bohaterem

Chłopak podniósł rękę w której trzymał zapewne jakąś część od samochodu, no pałkę.

- Zostanę bohaterem, zabijając swojego wroga - rzekł Kazutora i po chwili przyłożył Mikey'emu z tej pałki prosto w twarz, później kolejny raz.. i kolejny.. kolejny

Zakryłam dłonią usta widząc to, okropieństwo.. oczywiście nie wiem co ich kiedyś łączyło, ja go poznałam z niezbyt dobrej strony.

- Zabijając swojego wroga? - Mikey się odezwał. Podziwiam go, że jeszcze ma siły mówić. Kazutora zatrzymał się i patrzył w skupieniu na blondyna - To dlatego.. zabiłeś mojego brata?!

Rozszerzyłam oczy, Mikey miał brata? Kazutora to zabił? Za dużo informacji na raz.. chociaż nie dziwię się dlaczego Mikey chce go zatłuc.. gdyby ktoś zabił Koko.. postąpiłabym tak samo.

Pozwól mi wrócić || Tokyo RevengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz