48.

156 22 6
                                    

Nagle chłopak mną rzucił, głowa uderzyłam o jedną z ławek. Cholernie mnie to zabolało.. ale mimo bólu szybko łapałam oddech. Puścił mnie.. dlaczego? Przecież mógł mnie zabić.. jednak tego nie zrobił.. co go powstrzymało?

- Mai! - Koko kucnął przy mnie i bacznie oglądnął moją głowę - Nic ci się nie stało?!

- Tylko uderzyłam głową.. - pomijam fakt, że mnie ona strasznie boli.. nie wspomnę już o ręce

- Mikey.. - popatrzyłam się na zdziwionego Taiju

Nagle drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł uśmiechnięty szef Tomanu. Blondyn się zatrzymał i się na nas popatrzył.

- Wesołych świąt - wszyscy się na niego patrzyliśmy z szeroko otwartymi oczami - Co wy tutaj robicie w taki dzień?

- Mikey! - Takemichy się szeroko uśmiechnął

Taiju stanął przed Mikey'm. Muszę przyznać, że to wyglądało trochę komicznie.. w końcu Mikey przy nim wygląda jak karzełek.

- Więc to ty jesteś niepokonany Mikey? - Mikey się nie odzywał. Patrzył się na Taiju ze zmarszczonymi brwiami - Ha! Też mi coś!

Taiju uderzył jako pierwszy.. jakie było moje zdziwienie, jak Mikey upadł na ziemię. Wszyscy chyba byliśmy w wielkim szoku.. szef Tomanu został tak szybko pokonany? To jest po prostu niemożliwe.

- Niepokonany Ha?! - Taiju odwrócił się w naszym kierunku - Mikey leży! Teraz wykończę was wszystkich

Zmarszczyłam brwi. Nagle blondyn zaczął się podnosić, jego wyraz twarzy nie wróżył nic dobrego.

- Tylko na tyle cię stać? - Taiju wydawał się wielce zaskoczony. Odwrócił się powoli i spotkał się z wrogim spojrzeniem Mikey'go

Nie minęła sekunda, a Taiju leżał pokonany na ziemi.. blondyn musiał zadać cios tym swoim zabójczym kopniakiem. Każdy z nas był mega zaskoczony.. nikt się tego nie spodziewał.

- To za moich ludzi - Mikey patrzył się z pełną pogardą na Taiju

Delikatnie się uśmiechnęłam, Taiju został pokonany.. kamień spadł mi z serca.. cieszę się, że Mikey przybył.. bez niego mogłaby się stać tragedia.

- To nie koniec! Na zewnątrz czeka setka moich ludzi! Jedno moje wezwanie a skopią wam wszystkim tyłki! - Taiju był zdeterminowany. Nawet jeśli ledwo co się trzymał na nogach, to nadal był wrogo nastawiony

- Ken-Chin! - blondyn spojrzał się przez ramię - Uporałeś się już?

Po chwili obok blondyna stanął Draken. Stał i milczał przez chwilę, po czym posłał Taiju rozbawione spojrzenie.

- Wszyscy pokonani - Taiju rozszerzył oczy i nie mógł uwierzyć. Wybiegł na zewnątrz i tylko zauważyłam, jak upadł na kolana - Byli za słabi

- Ale.. jak to.. - Taiju był zdruzgotany.. w sumie jego gang został pokonany przez jednego człowieka

Cóż za upokorzenie.

- Czyli... - Takemichy popatrzył się na Mikey'go oraz Draken'a

- Toman wygrał - Szef Tomanu się szeroko uśmiechnął

Cała paczka skoczyła z radości. Mój wzrok jednak utkwił na Chifuyu skaczącego z wielkim uśmiechem na Takemichy'ego. Wszyscy krzyczeli i się radowali.. szczerze? Strasznie mnie cieszył ten widok..

- Cholera.. - syknęłam. Mój brat natychmiastowo się na mnie popatrzył zatroskanym wzrokiem

- Mai? Co się dzieje? - popatrzyłam się na niego, oczy zaczęły mi się kleić.. a obraz stawał się coraz niewyraźny..

Pozwól mi wrócić || Tokyo RevengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz