45.

146 21 2
                                    

24 Grudnia.. dzisiaj jest ten dzień w którym mamy powstrzymać Hakkai'a przed zabiciem własnego brata.. tyle, że ja nie jestem już tam mile widziana.. jestem pewna, że Chifuyu już wszystkim powiedział. Po drugie leżę w szpitalu nawet nie mogę stąd wyjść, mam przejebane.

Od wczoraj jestem nie w humorze.. nikt nie potrafi mnie pocieszyć. No cóż.. sama jestem sobie winna, sama okłamywałam go od samego początku. Co ja plotę? Każdego z nich okłamywałam, czuję się jak suka.. nie potrafię na siebie nawet spojrzeć.

Chociaż nadal mam w głowie jego słowa.. serio sądzi, że lepiej by było jakbym zginęła w tym wypadku?... aż tak bardzo mnie nienawidzi, że życzy mi śmierci?..

Gdybym była słaba to bym tak to zostawiła, ale nie jestem. Nazywam się Mai Kokonoi, nie poddam się tak łatwo. Będę o niego walczyć, nawet jeśli to zajmie strasznie dużo czasu. Nie przestanę dopóki mi nie wybaczy.. nie musimy się dalej przyjaźnić, chociaż żeby mi to wybaczył.

- Wesołych świąt kochanie! - delikatnie zmarszczyłam brwi i popatrzyłam się w kierunku swojego brata - Znowu jesteś nie w sosie?

- Co się stało? - Inui usiadł obok mnie na łóżku i mi się bacznie przyglądał

- Nic wielkiego.. - objęłam się ramionami, nie chcę się teraz z nikim kłócić. Szczególnie z bratem, przecież nie powiedział tego specjalnie. Nie wypaplał Chifuyu, że jesteśmy rodzeństwem bo mu tak pasowało

- Przecież widzę, że coś cię trapi - czarnowłosy podszedł do łóżka - Jakiś gnojek złamał ci serce?!

- Koko.. - Inui zaczął kręcić głową - Rozumiem, że jesteś jej starszym bratem i musisz ją chronić.. ale już nie zadręczaj jej tak pytaniami. Jak będzie chciała sama ci o tym powie

- Nie wybaczę mu tego! - chłopak zacisnął ręce w pięści, westchnęłam ciężko - Skopie mu tyłek

- Do niego to jak do ściany - uśmiechnęłam się delikatnie na słowa blondyna - Jak się czujesz?

- Dobrze. Doktorek powiedział, że jeśli tak dalej pójdzie już pojutrze będę mogła wyjść ze szpitala - na ich twarzach zagościły szerokie uśmiechy

- Tak się cieszę siostra! - Koko mnie delikatnie przytulił - Tym razem uważam na rękę!

Jak tu był wcześniej to zapomniał o mojej złamanej ręce.. zabolało cholernie.

- Cieszę się. Nie uszkodzisz mi jej bardziej - uśmiechnęłam się i objęłam chłopaka jedną ręką

- Niestety długo tu nie pobędziemy.. - chłopak się nagle ode mnie odsunął i zaczął się drapać po głowie

- Dlaczego? - podniosłam jedną brew ku górze i obserwowałam obydwóch - co wy będziecie robić?

- Męskie sprawy - Koko się niewinnie uśmiechnął

Nie wierzę mu, nie wierzę w te "męskie sprawy". Coś się za tym musi kryć.

- Mhm... będziecie grać w piłkarzyki? - chłopaka jakby olśniło

- Będziemy grać w piłkarzyki! - Koko podniósł rękę i był poważny, zaśmiałam się pod nosem z jego głupoty

- Jasne, jasne - popatrzyłam się na uśmiechającego się blondyna. Wzrok miał utkwiony w mojego brata - Inui jak co roku cię ogra

- Tym razem będę od niego lepszy - Koko prychnął i skrzyżował ręce na klatce piersiowej

- Może chociaż jeden punkt zdobędziesz - Inui się cwanie uśmiechnął, natomiast mój braciszek się wielce oburzył

Pozwól mi wrócić || Tokyo RevengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz