14.

225 21 8
                                    

- Nie ruszaj się.. - przycisnęłam wilgotną ścierkę do rany Inui'ego

- Łatwo ci to powiedzieć - syknął i zmarszczył brwi

Właśnie go opatrywałam, dostał porządnie i nadal się nie dowiedziałam od kogo dostał taki łomot.. i czego od nich chcieli.

- Powiesz mi nareszcie kto to zrobił? I już powiedziałam, ściągnij tą koszulkę bo mi tak źle - jego spojrzenie zatrzymało się na mojej twarzy - No już

Nic nie robił, nie wiem czy ma jakie opóźniony zapłon czy co.. westchnęłam i postanowiłam, że sama mu ją zdejmę. Złapałam za materiał jego koszulki i ją z niego ściągnęłam.

- Gdyby to Koko zobaczył.. - to by nas prawdopodobnie chciał zabić, jestem tego świadoma

- Nie wiem o co ci chodzi, nie ma nic pomiędzy nami - kiedyś może i się w nim podkochiwałam, ale to uczucie już dawno minęło i nie powróci

- Tak wiem - położył się na kanapie, a ja mogłam nadal opatrywać mu rany

Mój wzrok padł na jedną głęboką ranę, byłam pewna że wbito mu w tym miejscu jakiś sztylet. Tak to mniej więcej wyglądało.

- Będę musiała to zszyć, bo do szpitala nie chcesz iść - wstałam i miałam zamiar iść po potrzebne mi rzeczy, ale zatrzymała mnie dłoń Inui'ego, która zacisnęła się mocniej na mojej ręce

- Nie rób tego.. - popatrzyłam się prosto w jego oczy, bał się tego?

Kurwa, sama bym się bała. W końcu to cholernie boli, a ja mu nie dam znieczulenia.

- Wybieraj, albo robie to ja, albo zabieram cię do szpitala - zamilkł i puścił moją dłoń - Tak właśnie myślałam

Ruszyłam do łazienki i wyciągnęłam apteczkę w której trzymam wszystkie rzeczy, mój brat nie raz wracał w takim stanie, a nawet gorszym.. musiałam się nim zająć.

Wróciłam do blondyna, który patrzył się w sufit. Obrócił jednak głowę w moim kierunku, gdy się do niego zbliżyłam. Od razu zmarszczył brwi, jak zobaczył co trzymam w ręce.

- Złość piękności szkodzi Inusiu - uśmiechnęłam się cwanie - A teraz siadaj

Wykonał polecenie i zamknął oczy, chyba nie chciał tego oglądać. Może boi się igieł? Niee.. wiedziałabym to.

- Potrafisz to robić? - kucnęłam między jego nogami.. trochę dwuznaczna pozycja, ale tak będzie mi najwygodniej. Chłopak aż wstrzymał oddech

- Jasne, że tak. Myślisz, że kto zszywał rany Koko? - wyciągnęłam igłę i nić i szykowałam się do najgorszego

- Kleopatra - spojrzałam się na jego uśmiechniętą twarz, patrzył się centralnie na mnie

Gdybym miała jeszcze te czternaście lat.. serce by mi wyskoczyło.

- Bardzo śmieszne - zaczęłam mu zszywać tę jebaną ranę.. kiedyś tego nie cierpiałam, ale szczerze? Robiłam to już tyle razy, że mnie ten widok nie rusza

- Kurwa - zagryzł dolną wargę i odchylił głowę do tyłu

Nie wiem ile to robiłam, ale trochę czasu upłynęło. Z wielkim uśmiechem na ustach patrzyłam się na swoją ciężką pracę.

- Już - chłopak otworzył oczy i spojrzał się na swoją ranę

- Wygląda okropnie - zmarszczył delikatnie brwi

- I tak to cię nie oszpeca, więc się nie przejmuj - wstałam i się od niego odsunęłam. Chowałam wszystkie rzeczy z powrotem do apteczki

- Wielkie dzięki, Mai - delikatnie się uśmiechnęłam i kątem oka zobaczyłam, jak blondyn zakłada swoją koszulkę

Pozwól mi wrócić || Tokyo RevengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz