26.

209 16 3
                                    

Właśnie dotarłam do parku i zaczęłam się rozglądać za chłopakiem, nie wiem dlaczego ale czuje dziwne skurcze w żołądku.. nigdzie go jednak nie widziałam, a jestem pewna że się nie spóźniłam i chłopak sobie nie poszedł, ewentualnie byłam za wcześnie..

Szłam przez park i obejmowałam się ramionami, o tej godzinie jest tutaj strasznie.. nie dość, że ciemno to jeszcze pusto. W końcu kto o zdrowych zmysłach by chodził o północy po parku? A nawet zbliża się pierwsza...

Na szczęście Koko już spał, więc się mnie o nic nie wypytywał. Jeśli chodzi o mnie jest czasami zbyt nadopiekuńczy, uważa że skoro nie mamy rodziców to on pełni role nadopiekuńczego rodzica. Słodkie ale czasami się wytrzymać nie da.

Nagle zobaczyłam chłopaka, siedział na jednej z ławek i palił papierosa patrząc w niebo. Przygryzłam wnętrze policzka i stałam tak przez chwile, patrzyłam się prosto na niego. Chciałabym nie rozumieć co się ze mną dzieje, dlaczego tak reaguje na niego.. dlaczego czuje motyle w brzuchu jak tylko mnie dotknie, często o nim myśle. Naprawdę chciałabym nie wiedzieć czemu tak się dzieje, ale wiem.. doskonale wiem.

Zakochałam się w tym idiocie, chociaż mnie wkurwia i sama nie jestem dla niego najmilsza.. uwielbiam go drażnić po prostu. Jego nazwa w moich kontaktach też pokazuje, że lubię go wyzywać.. ale w gruncie rzeczy przepadałam w jego oczach, strach się przyznać.. lecz taka jest prawda, kocham tego chuja.

Zacisnęłam rękę na swoim ramieniu i podeszłam do chłopaka. Gdy się do niego zbliżyłam, jego wzrok spoczął na mnie. Delikatnie się do niego uśmiechnęłam, a on wyjął papierosa z ust.

- W końcu jesteś, już myślałem że dostałaś cykora i nie przyjdziesz - typowe przywitanie Baji'ego

- A jednak jestem - chłopak przesunął się odrobinę i zrobił mi miejsce na ławce, usiadłam obok niego i milczałam

Bo co ja mam mu do kurwy nędzy powiedzieć?

- No to słucham - popatrzyłam się na chłopaka, który wzrok miał utkwiony w jakiś przedmiot - Co chciałaś od Chifuyu?

- No widzisz, chciałam czegoś od Chifuyu a nie od ciebie - idiotka, czemu jeszcze bardziej chcesz go do siebie zrazić?

Ku mojemu zaskoczeniu Baji nie był wkurzony, po prostu się zaśmiał, a ja się patrzyłam na niego jak ja dziwaka. Chociaż uroczo się śmiał.

- Może i nie ode mnie, ale to do mnie w końcu napisałaś - rzucił mi rozbawione spojrzenie

- Po prostu pomyliłam numery! - odwróciłam speszona głowę, drań

- Tak, tak.. tłumacz się, tłumacz. Wątpię, że pomyliłaś numery. Po prostu chciałaś do mnie napisać - nie odzywałam się, to nie tak.. ja na prawdę chciałam napisać do Chifuyu, ale jemu nie przemówisz - Więc mów co się stało

- Miałam koszmar - przez chwile oboje milczeliśmy, ale to milczenie przerwał głośny śmiech chłopaka - No i z czego się śmiejesz?

- Serio? Napisałaś tylko ze względu na koszmar? Nie rozbawiaj mnie! - śmiał się w najlepsze a ja się głupio poczułam.. ja potrzebowałam porozmawiać na poważnie, a ten sobie ze mnie jaja robi

- Nie potrzebnie pisałam, wrócę już - rzuciłam i wstałam z zamiarem odejścia, ale Baji złapał mnie za rękę i uniemożliwił odejście

- Nie idź, wybacz że jestem takim idiotą. Już będę poważny - zmarszczyłam brwi i westchnęłam, usiadłam ponownie obok chłopaka

- Po prostu dzieją się dziwne rzeczy w moim życiu o których nie chce wspominać, czasem czuje że jestem tu w ogóle nie potrzebna, że nie powinnam się urodzić.. wiesz tylko zawadzam. Są też takie momenty, że po prostu chce zniknąć, skoczyć z klifu.. - Czułam jak jego dłoń mocniej ścisnęła moją rękę

Pozwól mi wrócić || Tokyo RevengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz