25.

192 17 2
                                    

- Chyba mnie wzywałeś - wbiłam do gabinetu Taiju i skrzyżowałam od razu ręce pod biustem - Tylko się spiesz, nie mam całego dnia

- Jak się do mnie odzywasz? - zmarszczył brwi i popatrzył się na mnie

Chłopak siedział rozwalony na kanapie i mi się bacznie przyglądał, postanowiłam zignorować te przeszywające spojrzenie.

- Mówiłam, spiesz się - delikatnie zmarszczyłam brwi - Jakbyś zapomniał to też należę do innego gangu, w końcu zaczną coś podejrzewać

Taiju westchnął i wstał z kanapy, podszedł do mnie i stanął centralnie przede mną. Przez chwile milczał i patrzył mi się prosto w oczy, zmarszczyłam brwi i czekałam aż coś powie. Chociaż chyba, jak na razie nie ma zamiaru nic mówić.

- Taiju do chuja, powiedz po chuj mnie wezwałeś. Jeśli nie powiesz to sobie pójdę - prychnęłam, a on pogładził dłonią mój policzek

- Potrzebuje twojej pomocy - popatrzyłam się na niego dziwnie, od kiedy on potrzebuje czyjeś pomocy?

- Ty? Nie wierze - prychnęłam rozbawiona

- Każdy może potrzebować pomocy - zmarszczył brwi i zaczął się bawić kosmykiem moich włosów

- Nie o to chodzi - odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość - Chodzi o to, że nie wierze, że prosisz mnie o pomoc po tym jak odmówiłeś pomocy mnie. Prosiłam cię żebyś pomógł mi odbić mojego brata, miałeś w dupie. Więc tak samo i ja mam teraz w dupie, proś sobie o pomoc kogoś innego

Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku drzwi. Nie odwracałam się za siebie, tak jak mówiłam.. miałam to daleko gdzieś. Jest samolubną świnią, więc szacunku nie będę mu okazywać.

- Co ja z tobą mam.. - po chwili zostałam przyciśnięta do drzwi, chłopak stał centralnie za mną.. czułam na swojej szyi jego oddech

- Odpierdol się ode mnie w końcu! - podniosłam głos i chciałam mu jakoś przypierdolić w twarz, chociaż trochę trudne to było bo stałam plecami do niego.. w dodatku złapał mnie za nadgarstki

- Oj Mai.. jednocześnie mnie wkurwiasz tak, że chciałbym cię zabić na miejscu - Nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać - A jednocześnie strasznie mnie pociągasz i nie potrafię ci się oprzeć

Chyba jednak powinnam płakać.

- Ekstra, bo ty mnie w żaden sposób nie pociągasz. Jedynie to pociąga mnie na wymioty gdy cię widzę, a więc puszczaj mnie - wbiłam paznokcie w jego dłoń, ale nic sobie z tego nie robił

- Coraz częściej myśle o naszej nocy.. nie potrafię sobie wyrzucić jej z głowy. Obiecałem sobie, że to zrobie tylko raz i poczekam aż sama będziesz mnie pragnąć, ale to jest silniejsze ode mnie - poczułam jak składa pocałunki na mojej szyi, znowu przeszedł mnie dreszcz obrzydzenia

- Taiju, odwal się. Ja tego nie chce - nie chce przeżywać tego po raz drugi.. szczególnie po tym, jak dowiedziałam się, że poroniłam

- Zamknij się, ważniejsze że ja tego chce - złapał mnie za podbródek i sprawił, że musiałam się na niego popatrzeć, chociaż z całych sił próbowałam nie przekręcać głowy.. na nic. Patrzył mi się przez chwile prosto w oczy - Masz cudowne oczy.. przepadłem w nich

Po tych słowach złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, oczywiście nie odwzajemniałam tego. Niech się w dupę pocałuje.. jedyne co robiłam to się strasznie szarpałam. Czułam jak jego dłoń jeździ po moim brzuchu, wciągnęłam diametralnie powietrze. Gdy tylko włożył ją do moich spodni, poczułam łzy spływające po moich policzkach, dlaczego jestem taka bezsilna?

Otrząsnęła się i ugryzłam go w wargę, przez co sie odsunął, ale nie dość że mnie nie puszczał to nie wyglądał na zadowolonego.

- Jak śmiałaś? - zamachnął się i przywalił mi z liścia prosto w policzek, ale zaczęło mnie piec.. cholera jasna - Jeszce raz a dostaniesz mocniej

Rozszerzyłam oczy, gdy tylko jego ręka znalazła się w moich majtkach i dotykała mojego miejsca intymnego. Miałam w dupie jego słowa, zaczęłam się po prostu wyrywać i krzyczeć na cały głos, może ktoś mnie usłyszy.

- Puszczaj! Nie chce! - na jego twarzy pojawił się przerażający uśmiech, jest jeszcze bardziej pojebany niż ostatnio. Poczułam jak wkłada we mnie dwa palce, zaczyna się najgorsze..

- Puszczaj!! - poderwałam się do siadu i zaczęłam szybciej oddychać, rozglądnęłam się dookoła i zauważyłam, że byłam w swoim pokoju, a na dworze było ciemno.. to był tylko zły koszmar..

Ostatnio śnią mi się takie koszmary.. nie jestem z tego zbytnio zadowolona.. przypominają mi cały czas o najgorszym.

Zakryłam twarz dłońmi, miałam mokre policzki oraz oczy.. płakałam przez sen. Mam nadzieje, że nie wybudziłam Koko..

Sięgnęłam po telefon który leżał na stoliku nocnym i odłączyłam go od ładowarki. Gdy tylko go włączyłam zmrużyłam oczy, musiałam trochę ściemnić ekran.. to światło mnie oślepiało.

Ziewnęłam i zaczęłam pisać do Chifuyu, miałam mała nadzieje że nie śpi i mi odpisze..

Mai: Hej, śpisz?

Siedziałam tak wpatrzona w telefon i tylko czekałam na wiadomość.. to czekanie się tak ciągnęło, że ja nie wiem.. ciekawa byłam ile minęło. Nagle dostałam powiadomienie aż się ucieszyłam, popatrzyłam się na wiadomość.

Jeden, wielki chuj: Czego ty ode mnie chcesz o tej porze?

Zmarszczyłam brwi, czego ode mnie chciał Baji? Po chwili się zorientowałam, że pomyliłam numery.. walnęłam się w czoło ze swojej głupoty, aż taka byłam zaspana?

Jeden, wielki chuj: Halo? Odpisz bo nie będę na ciebie czekać

Mai: Wybacz.. miałam napisać do Chifuyu, a napisałam niechcący do ciebie. Jak obudziłam to sorry

Nie odpisywał, ale stwierdziłam że poczekam.. kiedyś będzie mi musiał na to odpisać.. prawda?

Jeden, wielki chuj: Dobra, nie pierdol. Nie wiem co chciałaś od Chifuyu o tej godzinie, ale mnie to nie obchodzi.. skoro tak późno piszesz to coś się wydarzyło. Spotkajmy się w parku za dwadzieścia minut to się wyżalisz, tylko się nie spóźnij bo nie podaruje

Zatkało mnie to.. nigdy bym nie pomyślała, że Baji może się przejąć czymkolwiek.. szczególnie, że nie chciałam pisać do niego.. ale dobra. Lepiej będzie, jak się tam zjawie.. bo jeszcze mnie własny kapitan zamorduje.

Pozwól mi wrócić || Tokyo RevengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz