uwielbiacie sobie dokuczać?

284 5 0
                                    

Jest godzina dwudziesta piętnaście a my w tej chwili zaparkowaliśmy samochód na podziemnym parkingu. Wyszłam z samochodu otwierając tylne drzwi. Thiago rozpiął wszystkie pasy wychodząc z samochodu, naprawdę dziwiło mnie to że jest jeszcze taki mały a taki dojrzały.

Chwyciłam za jego mała rączkę i zaczekałam na Antonelle która zamknęła drzwi zamykając samochód jedynym kliknięciem.

- gotowa? - zaśmiała się cicho - uwierz że czasami mogą uszy odpaść - spojrzałam na nią zażenowana a ta wzruszyła ramionami.

- Dobry wieczór - uśmiechnął się łysy ochroniarz ściągając okulary i skanując mnie wzrokiem. - a pani to? - zapytał pytającym wzrokiem.

- siostra Lionela.

- dobrze zapraszam - myślałam że spyta o wejściówkę czy cokolwiek ale skoro nie to nie. Pchnął szklane drzwi a my weszliśmy do środka odrazu słysząc tumy ludzi, krzyków oraz głosów.

Trochę zatraciliśmy się w tłumie bo dzisiaj wyjątkowo było dość dużo osób. Chyba że to tak cały czas?

Po jakimś czasie doszliśmy na górę wchodząc na sektor VIP czyli dla bliskich. Zauważyłam brunetkę z lokami oraz brązowymi oczami i zdecydowanie figura modelki. Uśmiechnęła się w moją stronę i zaczęła zmierzać w naszą stronę.

- Jessica - podała mi swoją dłoń - a ty jesteś?

- siostra Lionela - na moje słowa wypuściła słomkę z ust i wystrzezyła oczy. - wiem że szok - zaśmiałam się cicho.

- niewiedziałam że Leo ma siostrę - zdziwiła się.

- to fakt. nie miałam kontaktu z swoim bratem okrągłe pięć lat. Wyjechał z Hiszpanii podczas gdy byłam tam na wakacjach, wróciłam do Argentyny i tyle z tego - wzruszyłam ramionami.

- dzisiaj po meczu jest impreza, będziesz i mam nadzieję że wszystko nam opowiesz - uśmiechnęła się a na jej ramieniu pojawiła się głowa blondynki.

- hejka - uśmiechnęła się - kim jesteś?

- to siostra Lionela, ale już obiecała że na imprezie wszystko wytłumaczy jak się tu znalazła - wyprzedziła mnie z moją odpowiedzią Jessica, puściła mi oczko i poszła a ja zostałam sama z blondynka. Antonella również mnie zostawiła.

- Carol. Żona marquinhosa - uścisnęłam jej dłoń mówiąc swoje imię. Widząc moje skrępowanie po raz kolejny się odezwała. - a no tak, to ten szatyn - wskazała palcem na faceta w loczkach który miał szeroki uśmiech na twarzy.

Poczułam jak ktoś wbija mi palca w żebra. Skrzywiłam się odwracając się w stronę osobnika który spowodował mój sekundowy ból.

- Leo - uśmiechnęłam się i klepnełam to w ramię - co tam stary - szturchnełam go w on spojrzał na mnie zirytowany.

- nic, życz mi powodzenia. Młoda - przezwisko którym mnie nazwał wypowiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

- powodzenia, staruchu - wytknęłam mu język a on machnął ręką, odwrócił się na pięcie i poszedł.

- uwielbiacie sobie dokuczać? - zaśmiała się Antonella która znikąd pojawiła się obok mnie.

- tak. Uwielbiamy - zaśmiałam się i razem weszliśmy na trybuny, wliczając w "razem" Podekscytowanego Thiago.

★★★★
Miłego!

graças a DeusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz