ale masz marzenia

236 5 0
                                    

Dom Neymara naprawdę robił wrażenie. Miał naprawde spory dom, spory ogród i tak dalej. Dziwię się że kupił taki dom, mieszkając w nim sam. No chyba że kogoś ma, ale to już nie moja sprawa.

- mam nadzieję że masz dwa pokoje gościnne. - spojrzałam wymownie na Brazylijczyka. Skinął głowa, a na jego twarzy pojawił się chciwy uśmiech. Wiedziałam że ma coś w głowie, czego nie powinien mieć.

- Wiesz...

- wolałabym spać w salonie. - uprzedziłam go nie mając zamiaru więcej go słuchać.

- Skąd wiesz że o to mi chodziło - podniósł jedną brew - ale masz marzenia - poklepał mnie po plecach.

Zadufany w sobie dupek.

- gdzie jest ten pokój? - zapytałam. Stanął w miejscu odwrócił się w moją stronę machnął ręką. Chwyciłam swoją walizkę i weszłam z nią na górę przeklinając w myślach bruneta który stał i się śmiał.

- na samym końcu ostatnie drzwi - puścił mi oczko a ja z moim charakterem chciałam zrzucić go z schodów. Pociągnęłam za sobą walizkę po chwili docierając na sam koniec korytarza. Chwyciłam za klamkę i pchnęłam drzwi odrazu wchodząc do pomieszczenia. Wyglądał jak typowy pokój gościnny, ale oczywiście droższe meble które nadawały większego uroku pomieszczeniu. Otworzyłam walizkę i wzięłam się za rozpakowywanie wszystkich rzeczy. Perfumy położyłam na komodzie obok wielkiego telewizora.

Pół godziny później moje ciuchy były już w szafie. Mimo że miałam ich bardzo dużo to udało mi się w miarę szybko je ogarnąć. Wzięłam kosmetyczkę i dwa urządzenia do włosów. Poszłam do łazienki i rozpakowałam swoją średniej wielkości kosmetyczkę. Wszystkie kosmetyki poukładałam na białym blacie. Szczotkę i rzeczy do włosów schowałam do pustej białej szuflady.

Walizkę zamknęłam i umieściłam ja obok białej szafy. Wyszłam z pokoju kierując sie na dół, dostrzegłam Thiago bawiącego sie z dwoma labradorami. Podeszłam do niego i kucnełam tuż obok gładząc jego brązowe włosy.

- ciocia, to jest Spinee - wskazał na Psiaka w różowej obroży - a to poker - machnął rączka w kierunku psa o niebieskiej obroży.

- słodziaki - pogłaskałam Spinee która podeszła do mnie tuląc się.

- zapraszam na obiad - zza rogu wyłonił się Neymar patrząc na mnie uważnym wzrokiem. Wstałam z dywanu, to samo zrobił thiago. Powędrował do jadalni a ja odrazu za nim obawiając się że zaraz się zgubię w tej Villi która ma dobre kilkaset metrów.

Usiadłam na jednym wolnym miejscu czyli obok Thiago. Jedyny minus był taki że Brunet o imieniu Neymar siedział naprzeciw mnie. Nie widziało mi się siedzieć na drugim końcu stołu więc odpuściłam i zignorowałam jego przenikliwy wzrok.

- Smacznego.

★★★★
Miłego!

graças a DeusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz