Nic nowego Neymar

110 3 1
                                    

P O V B R U N A

- Przepraszam Bruna. Nie powinienem był mu wierzyć, poniekąd przeze mnie teraz tutaj leżysz. Nie chce cię stracić, wiem jak cholernie cię zraniłem i obiecuje że to się już nie powtórzy. Chce żebyś się już obudziła i żebyś była zemną, żebyś towarzyszyła mi do końca mojego życia. Żebyś była matką moich dzieci, Bruna. To może nie dobre okoliczności ale kocham cię...

Mimo że bardzo chciałam mu na to odpowiedzieć nie byłam w stanie podnieść swoich powiek aby wyznać mu to samo co on przed chwilą wyznał mi. Ale w końcu zebrałam się na siły i lekko uścisnęłam jego dłoń. Mimo że był to niesamowicie luźny uścisk, czułam jak odrazu wstaje. Co oznacza że czuł że moja dłoń lekko uścisnęła jego.

Byłam w stanie po chwili otworzyć swoje oczy. Ale nie w pełni, Spojrzałam w jego zdziwione brązowo zielone oczy które wywiercały we mnie dziurę. Siły pozwoliły mi abym lekko się uśmiechnęła.

- Bruna - ukazał dwa rzadki śnieżnobiałych zębów. A później nachylił się nade mną przytulając mnie. - Ty żyjesz, przepraszam za wszystko. Czuje się winny ponieważ nie byłoby tak wstrząsającej rozmowy gdyby nie mój kolejny wybryk. Ja... - nie dałam mu dokończyć.

- Neymar spokojnie to nie twoja wina. Porozmawiamy o tym za godzinę jak dojdę do siebie dobrze? - Kiwnął głową i szybko ucałował mój policzek. Ponieważ przez szybę dzielącą moją sale a korytarz zauważyłam lekarza który na nasz widok szeroko się uśmiechnął.

- Dzień dobry - Powiedział odrazu po zamknięciu drzwi. - muszę pana wyprosić, odbędą się badania kontrolne - Neymar kiwnął głową i wstał z krzesła. Ucałował wierzch mojej dłoni i wyszedł z Sali.

Po jakimś czasie lekarz wraz z pielęgniarkami wyszli z mojej sali. Neymar który dotychczas stał przy szybie zniknął jakieś pięć minut temu, ale dokładnie w tej chwili kiedy zaczynałam o tym rozmyślać. On wszedł do sali z Antonella i Lionelem.

Oboje odrazu się na mnie rzucili zamykając w swoich objęciach. Neymar usiadł na łóżku ponieważ tylko były tylko dwa krzesła które zajęło małżeństwo, Odrazu po wysciskaniu mnie.

- Ten co mnie potrącił najprawdopodobniej dostanie dożywocie. Nie tylko w powodu mnie, miał już wiele wypadków. I zawsze uciekał z miejsca zdarzenia.

- dzięki bogu - Mruknął Neymar łącząc nasze dłonie. Posłałam mu uroczy uśmiech i spojrzałam na Argentyńczyka który buzował z złości.

- a to wszystko to wina tego cholernego Asensio - Wywrócił oczami odbijając się od łóżka. - A ja uważałem go za spoko gościa.

- od zawsze mi śmierdział i mnie irytował - Rzucił Neymar gładząc moja dłoń swoim kciukiem.

- Nic nowego Neymar - Zaśmiała się Antonella siedząca obok swojego męża. Leo usiadł spowrotem na krzesło ale później znowu z niego wstał, zaczął chodzić tam i we wte.

- spałeś coś? - Spytałam patrząc w podkrążone oczy Brazylijczyka. Był zmęczony to było widać, marna mina. Czerwone oczy.

- Troszkę - machnął dłonią uśmiechając się lekko do mnie.

- idźcie wszyscy spać i przyjedźcie pod wieczór - Neymar Spojrzał na Lionela a Leo na Neymara. Antonella Spojrzała to na jednego to na drugiego oczekując jakiejś reakcji.

- napewno? - zapytał Neymar upewniając się.

- Tak napewno - kiwnęłam głową na co cała trójka się uśmiechnęła.

- spodziewaj się nas o Osiemnastej - Brunet czule ucałował moje usta. Mój brat oraz moja szwagierka ucałowali moje policzki i uśmiechając się opuścili sale.

★★★★
M

iłego!

graças a DeusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz