urodziła już?

53 5 0
                                    

Otworzyłam oczy słysząc dzwonek swojego telefonu. Szybko wyciszyłam komórkę aby nie obudzić Neymara, i wstałam do siadu.

Lionel 💋

Była godzina szósta, niewiem czego ten człowiek chciał o takiej porze.

Nacisnęłam zielona słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha. Jednak zanim zdążyłam się odezwać, usłyszałam spanikowany głos swojego brata.

- Antonella rodzi - krzyknął do komórki. Odsunęłam trochę od ucha telefon, bo nie byłam na tyle wyspana aby słuchać jego krzyki. Jednak po chwili uświadomiłam sobie co właśnie powiedział mi mój brat.

- co - Zapytałam z niedowierzaniem w głosie. Jednocześnie wstając z łóżka i szybko lecąc do garderoby.

- Macie jakieś pół godziny żeby tu dotrzeć. Ja sam nie dam rady. Wyśle ci adres - rozłączył się pozostawiając mnie zdezorientowana, zmęczona a jednocześnie rozbudzona.

Wyleciałam z garderoby napotykając wzrok Neymara.

- co się dzieje - mruknął przecierając swoje oczy.

- Antonella rodzi - Mruknęłam wlatując do łazienki aby szybko umyć zęby. Kiedy z niej wyszłam, zobaczyłam zmęczonego Brazylijczyka ubierającego się. - Neymar nie musisz ze mną jechać - westchnęłam. Brunet tylko zmierzył mnie wzrokiem więc więcej się nie odezwałam.

Poleciałam do pokoju naszej córki, aby szybko wsadzić ja do nosidełka. W momencie kiedy weszłam do pokoju, zobaczyłam jak już przecierała swoje oczka.

- dzień dobry - uśmiechnęłam się wyciągając ja z uroczego łóżeczka. Które zostało zaprojektowane, zresztą jak cały pokoj, nie licząc dodatków, przez Neymara.

Była jeszcze zmęczona, ale bez żadnych przeszkód udało mi się ja ubrać i przygotować do podróży. Lecz w momencie kiedy wsadziłam ja do nosidełka, ona niemalże odrazu usnęła. Byłam w miarę szczęśliwa że jeszcze pośpi.

Weszłam do windy w której aktualnie znajdował się Neymar. A ona chwilę później zawiozła nas na sam dół.

Kiedy Neymar wsiadł do auta, dałam mu na kolana nasza córkę. A następnie sama wsiadłam na miejsce kierowcy, odpalając nawigacje.

Na szczęście szpital był jakieś dziesięć minut od nas. A z moim lekkim przyspieszeniem obstawiam że będziemy tam w siedem minut.

Dodałam Gazu, ale oczywiście wszystko kontrolując. W sześć minut znaleźliśmy się pod szpitalem. Wyszłam z samochodu i dość szybko go okrążyłam, otworzyłam drzwi po stronie Neymara i wzięłam nosidełko z naszą córeczka. Neymar nawet szybko wyszedł z auta, odrazu zaczęliśmy się kierować w stronę wejścia do białego budynku.

- Dzień dobry - rzuciłam trochę zmachana - Gdzie można znaleźć Antonelle Roccuzzo Messi?

- A kim państwo dla niej jest? - Zapytała drapiąc się po szyi.

- Szwagierka a to mój chłopak - Kiwnęłam głową w stronę Neymara - całą czwórka jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.

- piętro czwarte, sala dwieście dziesięć - Uśmiechnęła się. Nacisnęłam guzik windy, i zanim zdążyła zjechać, Neymar pojawił się obok mnie.

Jakiś czas później pojawiliśmy się pod wyznaczona sala. Drzwi gwałtownie się otworzyły a z środka wyszła jedna z pielęgniarek.

- urodziła już? - Zapytałam poprawiając nerwowo swoje włosy.

- Oczywiście że nie, ale zaraz będzie rodzić - Zachichotała. - a państwo to?

- Szwagierka oraz mój partner - uśmiechnęłam się, kobieta kiwnęła głową i z uśmiechem odeszła.

- ciekawe czy Leo tam jeszcze żyje - Zachichotał Neymar. Spojrzałam na niego z uśmiechem, i ucałowałam jego policzek, oparłam głowę o jego ramię, spoglądając na Mavie z uśmiechem.

- mamy szczęście że ja mamy wiesz - Powiedziałam cicho, gładząc jej główkę.

- Wiem. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez niej, i oczywiście bez ciebie - jego usta wylądowały na mojej skroni, na kilka sekund.

Jakiś czas później, usłyszeliśmy płacz małego dziecka. I nie nie była to Mavie, ani żadne inne dziecko. Płacz wydobywał się z sali, w której rodziła Antonella.

💋💋🎀

graças a DeusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz