pomóż Neymarowi...

167 5 0
                                    

Tak jak mieliśmy to w planach około godziny dwudziestej zaczęliśmy jeść kolację. Nie była ona skomplikowana a naprawdę dobra. Była to popularna potrawa w Argentynie a dokładnie Empanadas.

- dobre - odchrząknął Brazylijczyk. Chciałam się zapytać jakim cudem tego nie jadł ale zapomniałam że to nie Argentyńczyk tylko Brazylijczyk i u niego w kraju takie dania nie są popularne.

- wiadomo - Mruknęła Antonella patrząc z uśmiechem na swojego syna który zajadał się daniem jakby było to ostatnie co będzie mógł zjeść.

Pogładziłam włosy swojego bratanka i dokończyłam swoją kolację.

- Mam trzy łazienki - Mruknął Leo. - w trzech sypialniach więc bez obaw każdy ma swoją - ukazał szereg śnieżnobiałych zębów - nie będzie wojny o łazienke - spojrzał dyskretnie w moją stronę oraz w stronę swojej żony.

- Bujaj się - powiedziała jakby czując na sobie jego wzrok. Parsknełam śmiechem i napiłam się soku.

Po kilku minutach zaniosłam talerz do małej kuchni w sama poszłam do swojego kilkugodzinnego pokoju. Z walizki wzięłam krótkie szare spodenki i tego samego koloru top, poszłam do łazienki gdzie odrazu wzięłam ciepły prysznic. Dopiero po kilku dobrych minutach wyszlam spod prysznica z mokrymi włosami i niemal odrazu zderzyłam się z zimnym powietrzem. Natychmiast opatulilam się ręcznikiem a po kilku sekundach ubrałam się w piżamę. Popsikalam włosy jednym z kosmetyków i je dobrze rozczesałam, ubrałam swoje czarne klapeczki i wyszłam z łazienki.

- na nas gadają a dłużej siedzą w łazience - prychnela Antonella a ja skierowałam swój wzrok na biały fotel na którym siedziała Brunetka. Miała podobna piżamę do mnie tylko zamiast topu czarna koszulkę. Na jej kolanach siedział mały Brunet ubrany w piżamę z Batmanem.

- patrz - podniosł ręce ukazując pięć maseczek w jednorożce.

- widzę widzę - poczohrałam małego bruneta po jego brązowych włosach. Dla mojego bratanka zrobię wszystko, nawet nałożę maskę z jednorożcem.

- o, chyba pierwszy raz jesteście szybciej od nas - Odchrząknął znany nam głos. Neymar wszedł do salonu w krótkich szarych spodenkach do kolan bez koszulki. Poczułam jak moje paliczki się wręcz palą, ale szybko musiałam to odgonić słysząc jak pomieszczenia wchodzi mój brat.

Czy to są jakieś fazy na dni bez koszulki?

- Patrzcie - Thiago po raz kolejny uniósł maseczki machając w stronę mężczyzn którzy najprawdopodobniej mieli ochotę Przewrócić oczami ale o dziwo tego nie zrobili.

- miejmy już to z głowy - Neymar uśmiechnął się do małego ale w głębi duszy wiedziałam że chce jak najszybciej to zrobić.

- te maseczki trzyma się pół godziny - wzruszyłam ramionami czytając etykietę na tyle opakowania.

- ile - Szepnął Neymar magicznie przysuwając się w moją stronę. Tylko po to aby Thiago nie usłyszał. - nie można tego wcześniej ściągnąć? Thiago wie ile to jest pół godziny, w tej chwili nas zabiłaś - odchrząknął i uśmiechnął się do małego Argentyńczyka który patrzył na niego z zaciekawieniem.

Otworzyłam jedno opakowanie i wyciągnęłam maskę. To samo uczyniła reszta, tylko Thiago z małą pomocą swojej matki.

- Jak to nałożyć - Podczas gdy my z Antonella oraz Thiago już nałożyliśmy i wyglądaliśmy jak trzy jednorożce faceci nadal się z tym męczyli.

- pomóż Neymarowi - zwróciła się do mnie Brunetka a sama wyrwała maseczkę swojemu mężu pomagając mu.

Kompletnie odpuściłam to komu mam pomóc i spojrzałam na Neymara który tylko pofałowalał brwiami. Zignorowałam to i nałożyłam maseczkę na jego twarz. Trochę krępowało mnie to jak Brazylijczyk patrzył na mnie z lekko uchylonymi ustami. Ewidentnie mi się to nie podobało.

★★★★
Wesołych świąt!

graças a DeusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz