Nie odzywaj się

111 6 2
                                    

Za miesiąc mam rodzić, ale mimo to że czułam się dzisiaj dobrze, dałam namówić na imprezę po meczu. Antonella już urodziła, ale Mateo, bo tak nazwali mojego bratanka. Został z babcia wraz z Thiago.

Wsiadłam do auta i Ucałowałam policzek Neymara. Uśmiechnął się i wyjechał spod stadionu kierując pod klub w którym miała odbyć się impreza.

Po niecałych dziesięciu minutach Neymar zaparkował swój samochód. Oboje wyszliśmy z auta, Neymar złączył nasze ręce, tym samym powodując że paparazzi robili nam takie fotki, że nie byłam w stanie otworzyć sowich oczu.

Kiedy weszliśmy do klubu poczułam się lepiej. Mimo że do moich nozdrzy wpadł zapach alkoholu a do uszu głośna muzyka. Neymar odrazu Pociągnął mnie w nieznane dla mnie miejsce, ale kiedy zobaczyłam Antonelle oraz całą resztę naszych przyjaciół wiedziałam że nie mam się czego obawiać.

Usiadłam obok Antonelli, która lekko się do mnie uśmiechnęła.

- Jak się czujesz czując po kilku miesiącach alkohol?

- Mam ochotę zwymiotować. - no cóż, to prawda.

- Hahaha, tak jest - Wzruszyła ramionami - ja nadal nie mogę pić, jeszcze trzy miesiące - Westchnęła - nie żeby mi to przeszkadzało - puściła mi oczko.

- a jak Thiago się sprawuje z bratem? - Zapytałam. Wiedziałam Że tak po za tym jest naprawdę dobrym bratem, ale byłam ciekawa jak na co dzień.

- super. Bardzo go kocha, i chce spędzać z nim czas praktycznie non stop - Uśmiechnęłam się. Bo wiedziałam że Thiago będzie naprawdę dobrym bratem. - a ty jak się czujesz? - Kiwnęła głową, patrząc na mój brzuch.

- dobrze. Oczywiście coraz częściej odczuwam kopnięcia, chce już wyjść - Brunetka się zaśmiała.

- Nie dziwię się. Mając takich rodziców, robiła bym dosłownie to samo - Uśmiechnęłam się na jej słowa. Było mi bardzo miło.

Chodziłam po klubie od dziesięciu minut szukając Neymara. W głowie miałam już najgorsze, ale na szczęście zobaczyłam go stojącego na samym końcu z kylianem oraz Lionelem. Miałam już tam iść, aby poprosić go o to żebyśmy już pojechali, nie czułam się zbyt dobrze.

Lecz dłonie na moich biodrach mnie zatrzymały, zdezorientowana Odwróciłam się w stronę osoby, która z pewnością nie była moim Neymarem.

- Cześć - Blondyn puścił mi oczko nie ściągając swoich dłoni z moich bioder. Więc wzięłam sprawy w swoje ręce i zrzuciłam jego dłonie. - co tak agresywnie? - Prychnął podnosząc jedną brew do góry.

- Jestem zajęta kretynie - Powiedziałam z pełną powagą.

- I co? - jęknął - chłopak nie ściana. A to że jesteś w ciąży, nic nie zmienia. Oddasz komuś dziecko i po sprawie - Wywrócił oczami.

- Co tu się dzieje? - Zanim zdążyłam podnieść dłoń aby zderzyć ja z policzkiem blondyna. Neymar pojawił się obok nas. - Super Bruna - Uśmiechnął się sarkastycznie i odszedł.

Z nienawiścią w oczach spojrzałam na blondyna.

- Po pro...

Nie dałam mu dokończyć. Uderzyłam go w policzek i poleciałam za Neymarem, kompletnie ignorując wiwaty i krzyki nad moim uchem.

Wbiegłam na taras w poszukiwaniu Neymara. Dostrzegłam go opierającego się o barierki tarasu.

- Ney...

- Nie odzywaj się.

- Neymar. Zrozum, że powiedziałam mu że jestem zajęta. - Mruknęłam podchodząc do niego.

- Pewnie dlatego trzymał dłonie na twoich biodrach - Krzyknął wyrzucając ręce do góry z frustracji.

- daj mi to wytłumaczyć...

- Przestań! - Zatrzymał mnie ręką - Mam tego dość. Przychodzimy na imprezę, a ty stoisz z jakimś randomem który w dodatku trzyma dłonie na swoich biodrach - Zaczęłam się stresować. A w tym momencie nie było to prawidłowe.

- Ja przysięgam że...

- Nie spodziewałem się tego po tobie - krzyknął po raz kolejny. W momencie poczułam jak czarno robi się przed moimi oczami, podparłam się o barierkę, chociaż Neymar był bliżej. Nie chciałam go dotykać, nie chciałam wzbudzać jeszcze większej afery. - bru...

- Daj mi spokój - Syknęłam kładąc dłoń na swój brzuch. - Nie dałeś mi nawet nic powiedzieć - spojrzałam na niego obojętnym wzrokiem - Widać jak bardzo ci na nas zależy - Odchrząknęłam mając na myśli sobie i naszą córkę.

- Wezmę cię do domu. Porozmawiamy o tym kiedy indziej... - Chciał podać mi swoją dłoń ale ja odtrąciłam. Jednak z powodu skurczów i kopnięć, nie byłam w stanie sama się poruszać. Co ewidentnie nie uszło uwadze Neymarowi, bo objął mnie w tali kontrolując mój stan.

🎀🎀🎀
Jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału 🤭🤭

graças a DeusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz