Wstałam leniwie z łóżka, przeciągając się i ziewając co chwilę.
To była moja codzienność. Nie wysypiałam się za bardzo, ale czy to ważne?
Ubrałam się w ten ogromny mundurek szkolny. Nienawidziłam go nie dość, że nie wygodny to cholernie źle mi się jeździło nim na motorze.
Ciągle coś mnie uwierało lub podwijało.
Myślałam, że po prostu kurwicy z nerwicą dostanę.
Jednak nie mogłam zrezygnować z obietnicy, która dałam swojemu tacie. Robiłam to dla niego to wszystko - szkoła, oceny i sport.
Chciałam, żeby wiedział, że staram się dla niego...chciałam, żeby był ze mnie dumny, gdziekolwiek jest.
Ubrałam się i zeszłam na dół. Zastałam w kuchni mamę popijająca kawę oraz brata jedzącego tosty.
- Cześć - przywitałam się łapiąc za rączkę dzbanka z kawą. Wzięłam swój ulubiony kubek z Avengers, gdzie na pierwszym planie widniała Black Widow. Moja ulubiona postać.
Wlałam kawę do kubka i od razu upiłam łyk.
Kawa to najlepsze co mogło powstać. Uwielbiam osoba, która ja stworzyła i wymyśliła.
- Emma znów nie spałaś? - zapytała mama zmartwionym głosem.
- Trochę spałam - wydukałam upijając łyk z kubka.
- Trochę, czyli ile? - zapytała z uniesioną brwią.
- Hmm... - zamyśliłam się - z dwie, trzy godziny jakoś - oznajmiłam.
- Wiesz, że musisz więcej spać. Nie możesz kochanie tak ciągle funkcjonować - powiedziała moja mama Karen zmartwionym tonem.
Spojrzałam na nią ciepło. Tak bardzo ja kochałam, a bałam się, że ją zawodzę.
- Wiem mamo - powiedziałam - postaram się to naprawić jakoś - dodałam.
- Martwię się o Ciebie. Za dużo na siebie bierzesz - oznajmiła łapiąc mnie za rękę - wiesz, że nie musisz - potarła lekko moją dłoń - to nie twoja wina, tata by tego nie chciał. Nie chciałby żebyś się tak męczyła - dodała, a ja przełknęłam głośno ślinę i popatrzyłam na nią.
- Przestań mamo - wyrwałam rękę z jej uścisku, zabrałam torbę i ruszyłam do drzwi. Usłyszałam za sobą jeszcze jej zmartwiony ton.
- Zjedz coś i uważaj na drodze, dobrze?
- Dobrze, mamo - wydusiłam lekko podenerwowana.
Nie chciałam o tym myśleć. Nie chciałam.
To za bardzo bolało.
Przecież gdyby nie ja to on...Wsiadłam podenerwowana na swój motor i ruszyłam szybko. Wiem, że nie powinnam, ale emocje wzięły górę.
Po kilku minutach zajechałam na szkolny parking. Zaparkowałam na swoim miejscu tak jak zawsze. Inni uczniowie wiedzieli, że ono należy do mnie, więc żaden z nich nawet nie ośmieliłby się je zająć.
Mogłam nawet powiedzieć, że bali się mnie, choć nie byłam aż taka straszna jak wyglądałam. Chyba że przyczyniał się do tego charakter.
W sumie...mogłabym się do tego przyzwyczaić.
Zdjęłam kask, poprawiłam włosy i odruchowo rozejrzałam się po parkingu. Wielu stało przed wejściem i rozmawiało a inni chowali się po kątach paląc papierosy i modląc się, aby nie zostać przyłapanym.
Ja miałam to gdzieś jak chciałam zapalić to robiłam to. Po co się chować jak jakiś tchórz, a te zasady szkolne są bez sensu. Choć rzadko ostatnio sięgam po papierosy, teraz przerzuciłam się na e-papierosy. Mówią, że jeszcze większe gówno niż zwykle, ale co miałam do stracenia.
CZYTASZ
Nie taki był plan
RomanceJulie i Emma od zawsze były do siebie wrogo nastawione. Zawsze rywalizowały ze sobą o wszystko. Gdy na treningu siatkówki znów dochodzi między nimi do kłótni, trenerka ma już dość. Dziewczyny, które zawsze grały w przeciwnych drużynach, teraz zaczną...