Po przeczytaniu wiadomości od Emmy zrobiłam tak jak prosiła, a następnie położyłam się w łóżku i wpatrywałam się beznamiętnym wzrokiem w sufit. Zamknęłam oczy i westchnęłam.
Miałabym wciąż zamknięte oczy, gdybym nie poczuła ciężaru na klatce piersiowej. Otworzyłam powieki i zobaczyłam czarne oczy Kropka wpatrujące się we mnie. Podrapałam go za uszkiem, co spowodowało ciche mruczenie. Następnie ułożył się wygodnie i wtulił pyszczek w moją szyję. Uśmiechnęłam się sama do siebie, rozczuliło mnie to.
Znów zamknęłam oczy, położyłam dłoń na grzbiecie kota i lekko je miziałam.Lecz nie było mi dane poleżeć w spokoju. Zza okna usłyszałam szelest i ciche przeklinanie. Po chwili jej sylwetka pojawiła się tuż obok mojego łóżka.
- Boże, nigdy więcej wchodzenia oknem
- Sama chciałaś, a teraz narzekasz - odparłam cicho śmiejąc się z miny i liścia, który miała wpleciony we włosy.
- No tak, zachciało mi się bawić w Nathaniela Sheya. Ja nie wiem jak on wchodził po tej rynnie. Twój tato zabrał tę drabinę, musiałam wchodzić po drzewie niczym wiewiórka, a potem wdrapać się tu po rynnie, która ledwo co już się trzyma. Dlaczego mnie nie uprzedziłaś?
- Nie miałam pojęcia. Sądziłam, że nadal tam jest - zaśmiałam się z naburmuszonej miny dziewczyny - ale chociaż wiesz jak teraz czuł się Shey, gdy wchodził do pokoju Clark i masz liścia we włosach - dodałam chichotając cicho.
- Czytałaś tę książkę? - zapytała, wyciągając listek, spojrzała na niego z wyrzutem, po czym wyrzuciła go przez okno.
- Oczywiście, że tak - odparłam dumnie.
- Z resztą, po co ja pytam, przecież to oczywiste - stwierdziła po czym spojrzała na mnie poważnie - a teraz mów co się dzieje mała - położyła się obok mnie lekko przytulając mnie do siebie, tak aby nie zrzucić śpiącego kotka.
- Moja matka zostawiła list.
- Czyli co odeszła, zostawiła Was?
Wzięłam głęboki wdech, spojrzałam na nią.
- W zasadzie tak, ale odeszła już na zawsze. Z liście napisała, że jak będziemy to czytać to jej już nie będzie. Idzie wywnioskować, że odebrała sobie życie, ponieważ nie chciała się leczyć, a może się poddała całkowicie, nie wiem... - urwałam, bo czułam jak łamie mi się głos - nie wiem, co nią kierowało, ale to było egoistyczne Emma - dodałam szeptem unikając spojrzenia Emmy. Czułam, że jak tylko spojrzę w jej oczy i zobaczę jej wzrok to pęknę, a nie chcę przy niej płakać, mimo że wiedziałam, że mogę. Dziewczyna wyczuła to i jeszcze bardziej mnie przytuliła do siebie.
- Wiem, że inni by ci powiedzieli: będzie dobrze, wszystko się ułoży i inne takie, ale ja tego nie zrobię.
- Miło z twojej strony - przerwałam jej parskając sucho.
- Nie przerywaj mi - zagroziła. Uniosłam dłonie w geście poddania i dałam jej zrozumienia, aby kontynuowała - mówią, że człowiek, który przeżył to samo jest w stanie zrozumieć ten ból po stracie kogoś bardzo bliskiego i chcę abyś wiedziała, że to rozumiem Julie - mówiła patrząc w moje oczy - rozumiem co teraz w tym momencie przeżywasz. Teraz pewnie jesteś w szoku i nie wierzysz w to wszystko, ale gdy pierwszy szok minie i uświadomisz sobie, że to dzieje się naprawdę to wiedz, że ja tu będę, Będę przy tobie zawsze i będziesz mogła się do mnie przytulić, wypłakać się przy mnie. Będziesz mogła wszystko, bo oddałam ci całe moje serce i nie chce go z powrotem - pogłaskała mój policzek kojąco uśmiechając się do mnie ciepło. Bardzo wzruszyło mnie to wyznanie. Niespodziewana łza popłynęła po moim policzku. Emma nie dała jej spłynąć dalej, gdyż starła ją kciukiem. Pochyliła się w moim kierunku i pocałowała mnie czule i delikatnie. Czułam jak rozpływam się nad jej dotykiem.
- Nie sądziłam, że potrafisz mówić tak mądrze - zakpiłam uśmiechając się lekko.
- Cicho bądź, nie psuj chwili zołzo.
- Zołza jest tylko jedna i jesteś nią ty, kochanie - odparłam dając jej przelotnego buziaka w usta. Jej policzki zrobiły się lekko różowe, na to, jak ją znalazłam. Uśmiechnęłam się zwycięsko. Udało mi się zawstydzić nieustraszoną Emmę Thompson!
- Uroczo się rumienisz - dodałam szeptem. Natomiast Emma schowała twarz w zagłębienie mojej szyi. Czułam na skórze jej uśmiech oraz oddech. Zaśmiałam się cicho na jej reakcje. Leżałyśmy tak wtulone w siebie, żadna z nas nic nie mówiła. Czułam spokój i ukojenie w jej ramionach. Właśnie tego potrzebowałam. Potrzebowałam jej, bo tylko ona sprawia, że czuje się tak spokojnie i wszystkie smutki znikają.
- Twój tata śpi? - zapytała nagle. Zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu.
- Nie wiem, może, a czemu pytasz? - spojrzałam w jej kierunku. Jej wyraz twarzy mówił, że wpadła na jakiś szalony plan.
- Co tym razem wpadło ci do głowy?
- Myślisz, że nie miałby za złe, gdyby o godzinie - urwała na moment, aby sprawdzić godzinę na telefonie - prawie po północy usłyszał grę na gitarze?
- Raczej nie, jest przyzwyczajony, że gram o różnych porach. Czasem mnie zbeształ o to, że nie śpię, ale potem ulegał, bo lubi jak gram. Jego tak samo to uspokaja. - oznajmiłam uśmiechając się na wspomnienie tej sytuacji - myślę, że teraz też nie miałby nic przeciwko.
- To idealnie się składa - odparła po czym wstała z łóżka i wzięła moją gitarę, która leżała na szafie. Odłożyłam ją tam, aby ta mała puchata kulka nie dobierała się do niej następnym razem. Podeszła do mnie z nią, usiadła obok na łóżku.
- Emma? - szepnęłam cicho - jesteś pewna? - wiedziałam, że nie grała dość długo i nie chciałam, żeby w jakiś sposób było jej źle.
- Tak, nie martw się. Trzeba przełamywać swoje lęki. Nie można się zamykać, uwielbiam grać na gitarze, a przy tobie czuje, że mogę wszystko. Czuję, że jestem stanie przełamać się i znów zacząć cieszyć się z cudownych dźwięków gitary. Mogę dla ciebie zagrać? - zapytała niepewnie zerkając na mnie po czym przeniosła wzrok na instrument, aby sprawdzić, czy jest dobrze nastrojony.
Odłożyłam kota na bok, miauknął w proteście po czym ułożył się w kuleczkę i zasnął. Usiadłam obok Emmy po turecku i kiwnęłam głową twierdząco.
Czarnowłosa ułożyła odpowiednio dłonie i zaczęła grać pierwsze dźwięki piosenki. Był to utwór One Direction - They don't know about us.
Słuchałam w skupieniu i patrzyłam jak jej palce szybko i sprawnie przesuwają się po strunach. Jednak gdy zaczęła cicho śpiewać, zamarłam. Patrzyłam na nią w szoku i niedowierzaniu. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego. Jej śpiew był piękny. Gdy zaczęła śpiewać refren skierowała swój wzrok na mnie. Obie wpatrywałyśmy się w siebie. Słuchałam jej jak zaczarowana. Rozchyliłam lekko usta i dalej patrzyłam jak ta dziewczyna, która bała się od śmierci ojca zagrać na gitarze, właśnie gra dla mnie i śpiewa.
- I wanna tell the world that you're mine, girl
They don't know about the things we do
They don't know about the I-love-yous (I love you)
But I bet you if they only knew (if they only knew)
They would just be jealous of us (they would just be jealous of us)
They don't know about the up-all-nights
They don't know I've waited all my life
Just to find a love that feels this right (feels so right)
Baby, they don't know about, they don't know aboutZielonooka odłożyła instrument na kołdrę obok i uśmiechnęła się do mnie szeroko. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam u niej tak szerokiego uśmiechu, jak ten. Nie mogłam ukryć łez wzruszenia, położyłam dłonie na jej policzkach i przyciągnęłam ją do czułego i słodkiego pocałunku. Oderwałam się od niej, złączyłam nasze czoła razem i patrząc w jej oczy wyszeptałam.
- Jestem z ciebie cholernie dumna, że przełamałaś się i zagrałaś i zaśpiewałaś dla mnie - zaczęłam - i dziękuje, że jesteś tu ze mną i za poprawienie mi humoru - dodałam cicho całując ją lekko.
- Dla ciebie wszystko, moja mała iskierko - szepnęła.
- Wcale nie jestem taka mała.
- Jesteś - odparła.
CZYTASZ
Nie taki był plan
RomanceJulie i Emma od zawsze były do siebie wrogo nastawione. Zawsze rywalizowały ze sobą o wszystko. Gdy na treningu siatkówki znów dochodzi między nimi do kłótni, trenerka ma już dość. Dziewczyny, które zawsze grały w przeciwnych drużynach, teraz zaczną...