8. Nie denerwuj się...

874 37 14
                                    

Emma:
Żyjesz czy twoja szurnięta przyjaciółka już Cię zamordowała, że jej nie powiedziałaś, iż spędzasz czas z moją cudowną osobą?

Prychnęłam pod nosem, następnie niekontrolowanie zaczęłam się uśmiechać do telefonu.
Odchrząknęłam i zaczęłam odpisywać czarnowłosej.

Julie:
Żyje, więc będziesz musiała jeszcze trochę znosić moją osobę.

Zablokowałam telefon i ułożyłam się wygodnie w fotelu jeszcze bardziej podpierając się o zagłówek. Zamknęłam oczy. Trwałam tak chwilę, gdy z tego stanu wyrwało mnie mocne szarpnięcie za klamkę samochodu.
Była to Rachel z dwoma torbami śmieciowego jedzenia.

- Jestem, zajedziemy tylko to jakiegoś spożywczego i kupimy alko.

- Wiesz co?

Spojrzała na mnie pytająco.

- Może ja pójdę kupić, bo ja się boję, że ty wyjdziesz z tego sklepu, nie z jedną a czterema butelkami, a dodatkowo kupisz inny alkohol - zaśmiałam się pod nosem.

- Jak możesz! Wiem co to umiar - krzyknęła uderzając mnie w ramię.

Potarłam obolałe ramię i zerknęłam z rozbawieniem na przyjaciółkę.

- Zobaczymy jak będzie, ale coś czuję, że mogę mieć rację.

- Jeszcze się przekonamy. Potrafię mieć silną wolę - powiedziała pewnie.

Zakończyłyśmy tę dziwną wymianę zdań, bo Rachel zajechała na parking pobliskiego sklepu. Zaparkowała, zgasiła silnik i spojrzała na mnie.

- To jak dwie butelki na głowę? - zapytała.

- Dwie i ani się waż wziąć więcej - oznajmiłam grożąc jej wskazującym palcem.

- Się wie szefowo - zasalutowała i szybko wyszła z auta jakby się paliło. Zaśmiałam się odprowadzając ją wzrokiem.

Odblokowałam swój telefon, sprawdzając, czy nie mam nowej wiadomości od zielonookiej. Była.

Emma:
Jakoś zniosę twoje towarzystwo...

Julie:
Nie masz wyjścia, ale lepiej powiedz mi czemu do mnie napisałaś, bo bez powodu raczej tego nie robisz.

Wpatrywałam się w konwersacje, wyczekując odpowiedzi. Widziałam, że coś pisze.
Po chwili zobaczyłam treść wiadomości.

Emma:
Referat mówi ci to coś? Masz jutro czas, żeby przyjść do mnie i ogarnąć to?

Wyszła mi z głowy ta cała praca. Zdecydowanie to był bardzo intensywny dzień. Odczekałam chwilę i zaczęłam odpisywać.

Julie:
Nie zapomniałam o nim. Pasuje Ci piętnasta jutro?

Napisałam po czym usłyszałam zaraz przy uchu głos mojej przyjaciółki. Telefon prawie wypadł mi z ręki.

- Ja pierdole chcesz, żebym zawału dostała? - zapytałam oburzona.

- Z kim tak piszesz, co? - powiedziała przybliżając się bliżej, aby zerknąć mi w telefon.

- Zero prywatności - jęknęłam - z Emmą pisze umawiamy się na... - nie dokończyłam, bo przerwał mi głośny pisk blondynki.

- Tak w końcu się coś dzieje - powiedziała wyrzucając ręce w górę.

Bawił mnie jej ten entuzjazm, ale musiałam ją uświadomić, że nie jest tak jak myśli.

- Jezu wyluzuj to tylko zwykły referat od Pana Kenta. Nic więcej - wytłumaczyłam patrząc na nią z rozbawieniem.

Nie taki był planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz