7. Nawet tego nie kończ

881 35 21
                                    

Ktoś we mnie wjechał albo ja w niego? Sama już nie wiem. Powoli zaczęłam się podnosić. Poczułam lekki ból w przedramieniu, potarłam bolące miejsce, następnie zdjęłam kask, aby sprawdzić co, właśnie się wydarzyło. Spojrzałam w pierwszej kolejności na ścigacz.

Nie zauważyłam żadnych uszkodzeń, więc prawdopodobnie był cały.

- O boże nie zauważyłam Cię znowu - powiedział dość znajomy mi głos. Odwróciłam głowę i spojrzałam na osobę.

Przede mną stała Rachel - najlepsza przyjaciółka Julie. Nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała co, o tym wszystkim myślę.

- Kiedy w końcu nauczysz się jeździć co? - warknęłam zdenerwowana.

- Zluzuj Thompson nic się nie stało - powiedziała - żyjesz? żyjesz to na chuj panikujesz - dodała czym jeszcze bardziej wytrąciła mnie z równowagi.

Westchnęłam cicho, a w myślach policzyłam do dziesięciu, myśląc, że to, co pomoże. Nie pomogło.

- Nie panikuje do cholery. Po prostu mogłaś uszkodzić mój motor - oznajmiłam dziewczynie - jest dla mnie ważny - dodałam podnosząc go z trawnika.

- Czaje, to się więcej nie powtórzy - odpowiedziała - tylko mnie nie bij - dodała unosząc ręce w obronnym geście. Widziałam w jej oczach rozbawienie, ale mi do śmiechu nie było. To była już druga taka sytuacja...

- Jezu weź się czasem uśmiechnij, a nie ciągle masz minę jak srający kot dosłownie - sarknęła.

- Odwal się Graps - syknęłam - leć do Julie, jest w szkole jeszcze chyba - dodałam z zadziornym uśmieszkiem, przypominając sobie sytuacje sprzed chwili.

- Ciebie też miło widzieć - powiedziała posyłając mi szeroki uśmiech - ejj chwila, co Julie robi o tej porze w szkole i czy ona była z Tobą? Co tu jest grane? - mówiła chaotycznie pocierając ręką tył swojej głowy.

Uśmiechnęłam się złośliwie, wsiadłam na motor i zanim odjechałam odezwałam się do blondynki.

- Ojj to Julie nic nie powiedziała? A myślałam, że mówicie sobie wszystko, ups - powiedziałam z kpiną, zamknęłam kask, odpaliłam silnik i ruszyłam do domu.

Byłam cholernie z siebie zadowolona. Ten dzień był nawet ok.

Pov Julie

Zanim ruszyłam do domu wskoczyłam na szybko do toalety. Gdy już myłam ręce usłyszałam, że ktoś mnie woła. Był to cholernie znajomy głos. Trochę minęło, zanim ogarnęłam do kogo należy, ale jak struś pędziwiatr wybiegłam z pomieszczenia.

Rachel wróciła, ale po co się tak drze? Czy ona jest normalna?

- Czemu się tak drzesz wariatko? - zapytałam.

- O tu jesteś - powiedziała i w dosłownie trzech krokach znalazła się obok mnie gromiąc mnie wzrokiem.

- Coś się stało? - zapytałam zmartwiona poprawiając torbę na ramieniu.

- Ojj stało się i to dużo - zaczęła - po pierwsze - oznajmiła podnosząc kciuka do góry - czemu mi nie powiedziałaś, że spędzasz czas po lekcjach z Emmą, po drugie - dodała unosząc drugi palec - cholernie mocno się za tobą stęskniłam.

- A o to chodzi wszystko ci wytłumaczę. Nie powiedziałam Ci, bo nie było kiedy. Chciałam poczekać jak wrócisz, a to tylko zwykła kara i więcej - powiedziałam z rozbawieniem - a teraz chodź tu do mnie - dodałam wyciągając ręcę w jej stronę, na co ona uśmiechnęła się po czym przytuliła mnie mocno. Trwałyśmy w tym uścisku kilka minut. Gdy już odsunęłyśmy się od siebie, ona nagle zaczęła się śmiać.

Nie taki był planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz