50. ...mama nic nie wie

258 29 2
                                    

Minął tydzień odkąd pożegnaliśmy się z mamą w szpitalnym jasnym pokoju. Nie mogłam uwierzyć, że tak się to potoczyło. Ciągle zadawałam sobie pytanie, dlaczego. Dlaczego tak postąpiła? Czemu nie chciała się leczyć? I tak odeszła, z dnia na dzień, aby odejść w spokoju.

Dziś pierwszy raz idę do szkoły po wszystkim, co się wydarzyło. Wszystko wydaje się być takie samo, a jednocześnie zupełnie inne. Szkoła stoi w tym samym miejscu, klasy wypełnione są znajomymi twarzami, a dzwonek ogłasza początek lekcji tak samo, jak zawsze. Ale dla mnie to wszystko jest jakby pokryte cienką warstwą mgły, oddzielające mnie od normalności, którą znałam wcześniej.
Całe te przygotowania do pogrzebu mnie przytłoczyły i chciałam spokoju. Przez ostatnie dni nasz dom był pełen ludzi - krewni, przyjaciele, sąsiedzi - wszyscy przyszli, by okazać wsparcie, a większości z nich nawet nie znałam. Ale w rzeczywistości potrzebowałam tylko ciszy i chwili dla siebie, żeby móc zrozumieć, co się właściwie stało. Przygotowania do pogrzebu były jak niekończący się koszmar, pełen formalności i rozmów, które musiałam przeprowadzić, choć nie chciałam.

Było ciężko, nawet bardzo. Najgorzej trzyma się tata. Wszyscy się o niego martwimy. Wyglądał, jakby nagle postarzał się o wiele lat. Jego ramiona, zwykle proste i silne, teraz były przygarbione, jakby dźwigał na nich niewidzialny ciężar. Spędzał długie godziny w milczeniu, wpatrując się w zdjęcie mamy, które stało na kominku. Czasem widziałam, jak jego oczy napełniają się łzami, ale nigdy nie płakał przy nas. Starałam się być silna dla niego, dla nas wszystkich, ale sama czułam, że jestem na skraju załamania.

Staraliśmy się jakoś trzymać. Babcia gotowała ulubione potrawy mamy, jakby zapach jej kuchni mógł przywrócić choć trochę normalności. Jednak nic nie smakowało tak samo. Każdy kęs przypominał o tym, co straciliśmy. Mama bardzo dobrze gotowała. Może nie robiła tego często, ale uwielbialiśmy jej potrawy i zawsze zajadaliśmy ze smakiem.
Wkładając mundurek szkolny, czułam, jakby to był strój kogoś innego, nie mój. Zabrałam torbę i ruszyłam w drogę, każdy krok był cięższy od poprzedniego. Szkoła, która zawsze była miejscem, gdzie spotykałam się z przyjaciółmi, gdzie śmiałam się i uczyłam, teraz wydawała się obca i przytłaczająca.
Na korytarzu powitały mnie spojrzenia pełne współczucia. Nauczyciele i uczniowie wiedzieli, co się stało, ale nikt nie wiedział, co powiedzieć. Milczenie było najgorsze. Wolałabym, żeby ktoś podszedł, przytulił mnie, powiedział cokolwiek. Ale wszyscy bali się, że powiedzą coś nieodpowiedniego. Bo co można powiedzieć w takiej sytuacji? Ja nigdy nie wiedziałam co mówić.

Pierwszą lekcją była matematyka. Starałam się skupić, ale liczby i równania tańczyły przed moimi oczami, mieszając się w niezrozumiały chaos. W końcu poddałam się i pozwoliłam, by moje myśli dryfowały.
Jak teraz będzie wyglądało nasze życie? - to pytanie powracało nieustannie.
W przerwach między lekcjami unikałam rozmów. Siedziałam w kącie, zatopiona we własnych myślach.

Nagle Rachel wraz z Emmą podeszły do mnie powoli. W ich oczach widziałam smutek i zrozumienie. Bez słowa usiadły obok mnie i po prostu były. To było wszystko, czego potrzebowałam. Ciche towarzystwo, obecność kogoś, kto mnie rozumie, a one rozumiały mnie jak nikt inny.
***
Dzień w szkole minął jak w półśnie. Lekcje, przerwy, spojrzenia, wszystko zlewało się w jedno. Wiedziałam, że będzie ciężko, ale nie spodziewałam się, że aż tak. Kiedy w końcu zadzwonił dzwonek oznaczający koniec zajęć, poczułam ulgę. Wracając do domu, myślałam o tacie. Musimy się trzymać razem, dla niego, dla siebie nawzajem. To będzie trudna droga, ale wiedziałam, że musimy ją przejść.

Wracałam sama pieszo do domu. Szłam powoli, rozmyślając o tym wszystkim, co wydarzyło się w ostatnich dniach. Moje myśli były jak wirujący chaos, pełen niedopowiedzeń i zagadek, których rozwiązanie wciąż mi umykało. Nagle usłyszałam donośny śmiech mojej przyjaciółki Rachel. Byłam zdziwiona, ponieważ zaledwie godzinę wcześniej mówiła mi, że idzie pomóc mamie w zakupach. Zastanawiałam się, co tu robi, skoro miała być w zupełnie innym miejscu.

Instynktownie poczułam niepokój. Podeszłam bliżej, starając się nie robić hałasu. Schowałam się za jedno z drzew, czując, jak serce zaczyna bić mi szybciej. Ostrożnie wychyliłam się, starając się dostrzec Rachel bez zdradzania swojej obecności.

Zobaczyłam ją z byłą dziewczynę Emmy. Szybko zdobyła popularność w naszej szkole. Była pewna siebie, charyzmatyczna i zawsze otoczona grupą ludzi. Teraz stała blisko Rachel, trzymając ją za talię, a ona śmiała się z czegoś, co właśnie powiedziała.

Zaskoczyło mnie to. Rachel i Alex nigdy wcześniej nie wydawały się bliskie, a teraz wyglądały, jakby były najlepszymi przyjaciółkami czy może kimś więcej? I dlaczego o niczym mi nie powiedziała, tylko okłamała mnie? Obserwowałam je chwilę, starając się zrozumieć, co się dzieje. Rachel była rozluźniona i szczęśliwa, a Alex emanowała swoją zwykłą pewnością siebie.

Czułam, jak w mojej głowie rodzą się różne myśli i przypuszczenia. Czy Rachel coś przede mną ukrywała? Może miała jakiś sekret, o którym nie chciała mi powiedzieć? Postanowiłam jeszcze chwilę pozostać w ukryciu i obserwować. Alex i Rachel zaczęły się oddalać zmierzając w stronę pobliskiego parku. Podjęłam decyzję - musiałam dowiedzieć się, o co chodzi.

Ruszyłam za nimi, starając się trzymać na dystans. Szły wolno, rozmawiając i śmiejąc się. W pewnym momencie Rachel zatrzymała się i spojrzała w stronę, z której przyszły. Przykucnęłam szybko za krzakiem, starając się nie robić hałasu. Chwilę później znów ruszyły w stronę parku.

Kiedy dotarły na miejsce, usiadły na jednej z ławek. Rachel zaczęła mówić coś cicho, ale na tyle głośno, że mogłam usłyszeć fragmenty rozmowy.

- ...mama nic nie wie. Powiedziałam jej, że idę na zakupy z koleżanką. Nie chce jej okłamywać ani nikogo innego, że spotykam się z tobą- jej głos brzmiał lekko zmartwiony.

- Nie martw się, Rachel. Wszystko będzie dobrze - odpowiedziała Alex z uśmiechem, który miał uspokoić Rachel - w końcu powiesz jej prawdę, a ja będę z tobą.

Czułam, jak moje serce bije jeszcze szybciej. To był dla mnie duży szok. One razem? To jakiś żart? Ta informacja nie dochodziła do mnie.

Postanowiłam, że nie wyjdę z ukrycia.
Nie chciałam jej konfrontować bez pełnej wiedzy o sytuacji.
Musiałam poczekać na odpowiedni moment, aby z nią porozmawiać i dowiedzieć się prawdy.
Obserwowałam je jeszcze chwilę, aż w końcu podjęłam decyzję, żeby wrócić do domu. Droga powrotna była pełna myśli i domysłów. Jak one dwie skończyły razem? Fakt wymieniały między sobą porozumiewawcze spojrzenia, ale nie sądziłam, że może być coś z tego więcej.

Wiedziałam jedno - muszę dowiedzieć się, co się dzieje, zanim podejmę jakiekolwiek działania.
Czy powinnam o tym powiedzieć Emmie? Rachel była moją przyjaciółką, ale coś mi mówiło, żeby z tym poczekać i zobaczyć jak rozwinie się sytuacja.
Intuicja mi podpowiadała, że to nie koniec atrakcji.

I się nie myliłam...kolejnego dnia wszystko wyszło na jaw.

Nie taki był planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz