19. Kto się czubi ten się lubi

950 49 31
                                    

Zostałam zaciągnięta siłą do wielkiego salonu, gdzie w kółku siedziało już kilka osób, a na środku leżała pusta butelka. Od razu skojarzyłam o co chodzi. Rachel tylko uśmiechała się durnie. Tak dobrze się domyślacie to była ona, bo któż by inny?

- O nie ja się w to nie bawię - pokręciłam przecząco głową i uniosłam lekko ręce do góry.

- No weź, będzie fajnie. Wszystkie dziewczyny grają, sama spójrz - powiedziała pokazując ręką na osoby w kółeczku. Faktycznie miała rację. Nawet Emma grała. Choć myślałam, że nie lubi takich gier.

- No dobra niech będzie - palnęłam szybko, zanim bym się rozmyśliła. Usiadłam obok Kate i Ethana, a naprzeciwko mnie siedziała nie kto inny jak Emma. Ja to mam szczęście!

Butelka poszła w ruch. Pierwsza zakręciła gospodarz imprezy. Padło na jakiegoś chłopaka, którego imienia nie pamiętam, ale kojarzę go ze szkolnego korytarza. Miała za zadanie zrobić mu malinkę, na co przystała aż za bardzo entuzjastycznie, ale nie wnikam.

Następne zadania robiły się coraz to odważniejsze na przykład jeden z chłopaków miał za zadanie włożyć stanik i zostać tak do końca imprezy lub jedna z dziewczyn miała zaprezentować taniec erotyczny. Siedziałam tak i zastanawiałam się z kim ja się zadaję. Gdy ja byłam pogrążona w myślach nie zorientowałam się nawet, że teraz padło na mnie. Dopiero lekkie szturchnięcie Kate sprawiło, że oprzytomniałam. Pomrugałam powiekami i utkwiłam swój wzrok w butelce. Popatrzyłam po twarzach zgromadzonych. Gdy mój wzrok spotkał się ze wzrokiem mojej przyjaciółki, wiedziałam, że mam przerąbane.

Splotła swoje palce w koszyczek i zapytała uśmiechając się cwaniacko.

- Gotowa na wyzwanie? - zagadnęła uśmiechając się tajemniczo i poruszyła sugestywnie brwiami. Bałam się tego co wymyśli. Przecież ona była zdolna do wszystkiego. Westchnęłam ciężko, czekając jak więzień na skazanie.

- No więc... - zaczęła podpierając się rękami z tyłu, a kątem oka zerknęła na czarnowłosą. Teraz miałam stuprocentową pewność, że moje zadanie będzie dotyczyło jej - pocałuj osobę z tego towarzystwa, która ci się podoba - zakończyła uśmiechając się dumnie nie odrywając wzroku od mojej twarzy, a jej spojrzenie mówiło jasno "myślę, że się nie odważysz".

Może i się bałam i to cholernie. Rachel wciąż mnie obserwowała, a ja skanowałam wzrokiem każdą z osob po czym uśmiechnęłam się zadziornie w kierunku blondowej mowiac jej spojrzeniem "to teraz patrz". Uniosłam się odrobinę, aby wylądować na klęczkach i zaczęłam się zbliżać w kierunku Emmy. Patrzyłam na nią przenikliwie, dając jej do zrozumienia, co zamierzam zrobić przy tych wszystkich ludziach. Nasze twarze dzieliło coraz mniej. Zatrzymałam się centymetr przed jej twarzą i spojrzałam w te cudne zielone tęczówki uśmiechnęłam się lekko po czym wbiłam się w jej usta. Całowałam ją powoli i delikatnie. Rozkoszując się każdym muśnięciem jej pełnych ust, jej zapachem i smakiem. Serce biło mi jak szalone i jej też wyraźnie słyszałam i byłam pewna, że ona moje też, a oddech coraz bardziej przyspieszał. Obie się w tym zatraciłyśmy. To był nasz drugi pocałunek, ale ja już za pierwszym wiedziałam, że nie chcę całować innych ust, tylko jej. To niesamowite jak jej usta pasowały do moich. Pierwszy raz poczułam wewnętrzny spokój. Pierwszy raz poczułam, że wszystko, czego chcę to ona obok mnie.

Ta sytuacja dała mi do zrozumienia, że przepadłam dla tej dziewczyny...przepadłam

dla jej pięknych zielonych tęczówek, które kojarzyły mi się z lasem, gdy tylko było mi dane w nie spojrzeć, dla jej przeszywającego spojrzenia, kiedy patrzyła na mnie, kiedy myślała, że nie widzę. Przepadłam bezpowrotnie i dobrze mi z tym.

W końcu się od siebie oderwałyśmy, a następnie złączyłyśmy nasze czoła oraz oddechy. Obie nie drgnęłyśmy jakbyśmy bały się, że ta chwila się już nie powtórzy. Po chwili odsunęłam swoje czoło od jej i spojrzałam po twarzach zgromadzonych. Każdy patrzył na nas z wystrzyżonymi oczami, a usta było nieco uchylone w szoku. Nie dziwi mnie to, bo w sumie każdy myślał, że jesteśmy śmiertelnymi wrogami, a teraz są świadkami czegoś takiego.

- Czy ty zrobiłaś to co widziałam, że zrobiłaś? - wydukała Kate patrząc na mnie ponaglająco czekając na moją odpowiedz. Uśmiechnęłam się pod nosem i pokiwałam twierdząco głową.

- Łał tego się nie spodziewałam i chyba żadne z nas się nie spodziewało.

- Dokładnie tak. Przecież nie lubicie się więc jak? - dopytywał Ethan patrząc to na mnie to na Emmę.

- Kto się czubi ten się lubi - odezwała się Rachel szczerząc się głupio.

Po jej słowach każdy zaśmiał się pod nosem, lecz mimo to widziałam, że dalej byli w szoku po tym, jak zobaczyli jak całuje Emme. Ja nie żałowałam, że to zrobiłam, a wręcz przeciwnie poczułam, że w końcu mogę być sobą. Poczułam się wolna. Poczułam jak zszedł ze mnie jakiś ciężar, który nieświadomie trzymałam na barkach.

***

Impreza trwała w najlepsze, ale mnie już przytłaczał ten hałas. Siedziałam w kuchni na blacie i sączyłam powoli swojego drinka. Tutaj, chociaż było w miarę cicho i spokojnie. Rachel zniknęła mi z oczu zaraz po tym jak skończyliśmy grę w butelkę. Gdzieś mi mignęła na parkiecie jeden raz, ale na tym się skończyło.

Spojrzałam w bok i zobaczyłam Emmę ze skrzyżowanymi rękami opierającą się o najbliższą ścianę. Uniosłam pytająco brew.

- Chcesz się gdzieś stąd wyrwać? - zapytała przekrzykując muzykę w tle - znam fajne miejsce - dodała.

Skorzystać z tej propozycji czy nie? W sumie czemu nie ta impreza zrobiła się już nudna.

Odstawiłam szklankę na blat po czym zeskoczyłam. Podeszłam do czarnowłosej uśmiechając się lekko.

- Prowadź - rzekłam - nie wiem, czy dobrze robię zgadzając się na to, ale dziś już i tak wiele zaryzykowałam, więc chodźmy - dopowiedziałam ruszając do drzwi wejściowych pierwsza. Świeże powietrze dobrze mi zrobi. Gdy tylko wyszłam poczułam ten lekki październikowy zimny wiatr. Westchnęłam. Tego było mi trzeba. Stałam tak chwilę, kiedy z zadumy wyrwał mnie głos Emmy.

- Wsiadasz czy będziesz tak stać? - zapytała, widząc mój podejrzliwy wzrok dodała - nic nie piłam, wsiadaj - ponagliła mnie podając mi swój kask.

- A ty gdzie masz kask?

- Nie mam. Wzięłam jeden, wiesz nie sądziłam, że sprawa przybierze taki obrót - powiedziała uśmiechając się cwaniacko.

- Nie myśl sobie, że pozwolę ci jechać bez kasku - fuknęłam zła zaplatając ręce na wysokości klatki piersiowej - a jak ci się coś stanie - mówiłam podminowana jej bezmyślnym zachowaniem.

- Nic mi nie będzie, uspokój się. To niedaleko - oznajmiła bez emocji wzruszając ramionami.

- Wiem jak taka jazda się kończy - Mówiłam cały czas jakie to złe i bezmyślne i tak dalej. Widziałam irytację u czarnowłosej, ale nic sobie z tego nie robiłam. Dalej prawiłam jej kazanie, wymachując przy tym rękami we wszystkie strony. Gdy ja mówiłam, ona szybko wstała z motoru i ruszyła w moją stronę. Ułożyła swoje ręce na moich policzkach i spojrzała mi głęboko w oczy. Chciałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam, bo poczułam jej miękkie usta na swoich. To znów się dzieje. Objęłam dłońmi jej kark i odwzajemniłam pocałunek. Ruchy naszych ust były powolne i czułe. Poczułam te znajome rozpływające się po całym ciele ciepło, ale nasz pocałunek nie trwał długo, bo nagle oderwała się od moich ust.

- Gdybym wiedziała wcześniej, że jak cię pocałuje to się przestaniesz mówić zrobiłabym to już na początku - oświadczyła głupio się uśmiechając - a teraz chodź i nie narzekaj - ponagliła mnie ruchem ręki. Zamrugałam powiekami przysłaniając jej słowa i pokręciłam z politowaniem głową śmiejąc się cicho pod nosem. Ruszyłam w kierunku dziewczyny i jej motoru, która już tylko czekała na mnie.

Usiadłam za nią i bez zastanowienia się przytuliłam do jej pleców, zaciągając się jej zapachem, który coraz bardziej zaczął mi się podobać. Zanim ruszyłyśmy usłyszałam cichy chichot zielonookiej przez co sama uśmiechnęłam się szeroko. Miło było słyszeć ją tak radosną i uśmiechniętą.

Nie taki był planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz