52. Gdzie byłaś?

207 29 2
                                    


Dni mijały bardzo szybko, jakby czas przyspieszył, nie dając chwili wytchnienia. Jesień powoli ustępowała zimie, a ściany szkoły coraz bardziej chłonęły naszą codzienność. Była już prawie połowa roku szkolnego, a my coraz mocniej odczuwaliśmy presję nadchodzących egzaminów końcowych. Każdy z nas uczył się pilnie, zaaferowany podręcznikami, notatkami i zadaniami, które z dnia na dzień stawały się bardziej skomplikowane. Z Emmą widziałam się tylko w szkole.

Korytarze szkoły tętniły życiem, ale to życie było jakby inne – pełne napięcia i wyczekiwania. Nauczyciele stawiali nam coraz większe wymagania, a my, choć zmęczeni, staraliśmy się nadążyć. Każda lekcja, każda godzina spędzona w szkolnych murach miała znaczenie. Wiedzieliśmy, że sukces na egzaminach zależy od naszej ciężkiej pracy teraz, a nie później, kiedy może być za późno.

Mimo to, w głębi duszy czułam, że ten uporządkowany, rutynowy świat nie będzie trwał wiecznie. Jakby gdzieś, w cieniu tej codziennej krzątaniny, czaiło się coś nieuchwytnego. Coś, co czekało na odpowiedni moment, by się ujawnić. To przeczucie rosło we mnie, dzień po dniu, coraz silniejsze, jak echo powtarzające się w mojej głowie. Nie mogłam go zignorować, choć tak bardzo chciałam skupić się tylko na nauce.

Nocami, gdy wreszcie zamykałam podręczniki i kładłam się spać, myśli te powracały. Budziłam się czasem w środku nocy, z sercem bijącym szybko, jakby próbowało ostrzec mnie przed czymś nieznanym. Nie byłam w stanie zidentyfikować, co to było, ale to coś wykraczało poza proste obawy o oceny czy egzaminy. Czułam, że wydarzy się coś ważnego, coś, co wpłynie na nasze życie w sposób, którego nie byliśmy w stanie przewidzieć.

W szkole, między lekcjami, rozglądałam się dookoła, próbując dostrzec coś, co mogłoby potwierdzić moje obawy. Czy inni też to czuli? Czy inni też mieli te niepokojące myśli? Ale twarze moich kolegów i koleżanek, choć skupione i nieco zmęczone, nie zdradzały niczego poza zwykłą determinacją. Może to tylko ja? Może to tylko moja wyobraźnia płatała mi figle?

Jednak każda komórka mojego ciała krzyczała, że to przeczucie nie jest bezpodstawne. Że coś się wydarzy, i to coś zmieni naszą rzeczywistość. Czy było słuszne? Tego nie wiedziałam, ale nie mogłam tego zignorować. W końcu, tak wiele razy wcześniej intuicja mnie nie zawiodła. Może teraz też miałam rację?
Z zamyślenia wyrwało mnie mocne uderzenie w bark. Był to nie kto inny jak moja szalona przyjaciółka Rachel.

-Gdzie byłaś?

- Co? - zapytałam z zmarszczonymi brwiami

-Gdzieś byłaś myślami, bo na pewno nie tutaj. I jestem pewna, że nie słuchałaś mnie od ponad dziesięciu minut. - odparła - wszystko w porządku? Martwisz się czymś? - dopytała zmartwiona.

-W porządku, po prostu za dużo tego wszystkiego mam na głowie.

-Ok, ale gdyby się coś działo to mów - powiedziała głaskając mnie kojąco po ramieniu - masz mnie i Emme i zawsze możesz z nami pogadać - dodała

-Wiem.

***
Po skończonych lekcjach wyszłam ze szkoły. Cała ta atmosfera przytłoczyła mnie do tego stopnia, że miałam się urwać się z ostatniej lekcji wfu, ale w ostatniej chwili z tego zrezygnowałam. Poprawiłam torbę na ramieniu i ruszyłam do pobliskiego parku.

Nagle usłyszałam za sobą pisk opon. Nie zdążyłam odwrócić głowy, gdyż złapano mnie szybko w talii. Próbowałam się wyrywać, ale ten ktoś przystawił mi coś do nosa i straciłam przytomność.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 02 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie taki był planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz