22. Jej ramiona były ukojeniem

980 49 38
                                    

Obudziłam się jako pierwsza, uchyliłam powoli powieki, rozglądając się dookoła. Pierwsze co zobaczyłam to kotka wtulonego i śpiącego obok szyi czarnowłosej. Przeuroczy widok!
Emma sobie jeszcze drzemała, spojrzałam na jej spokojną twarz.
Taki widok z rana mogłabym mieć już zawsze naprawdę.
Wyciągnęłam powoli rękę, sięgając po telefon, aby uchwycić te chwile. Wzięłam go, włączyłam aparat i cyknęłam zdjęcie tej dwójki. Nie mogłam się powstrzymać!
Zerknęłam na zdjęcie i uśmiechnęłam się szeroko, bo wyszło świetne.
Ciekawe co zrobi zielonooka, gdy się obudzi i zobaczy, że ma obok siebie tego słodziaka.

Nie wiem ile patrzyłam na tę śpiącą dwójkę, ale musiałam odwrócić wzrok, bo Emma zaczęła się przebudzać. Lepiej, żeby nie nakryła mnie na gapieniu się na nią. Jeszcze by mnie wzięła za jakiegoś zboczeńca czy coś.

Otworzyła powoli oczy, rozglądając się dookoła, aby przypomnieć sobie gdzie jest, a następnie jej wzrok padł na zwiniętą kuleczkę obok jej szyi. Od razu na jej ustach pojawił się grymas. Zerknęła na mnie, a jej wzrok mówił "weź go".

Czy ona jest poważna? Jak miałabym wziąć tak po prostu tak uroczo drzemiącego kotka i przerwać w tak brutalny sposób jego sen?

- Kobieto czy ty nie masz serca? - zapytałam oburzona.

- Chyba muszę jakoś wstać no nie? - odezwała się - a i przypominam ci, że mamy dziś piątek i szkołę - dodała.

- O cholera faktycznie - spojrzałam szybko na godzinę i zerwałam się z łóżka prawie potykając się o coś co leżało obok. Emma zaczęła się głośno śmiać.

- Wiesz co?

Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem szukając w szafie mundurka.

- Właśnie sobie uświadomiłam, że nie mam u ciebie mojego mundurka - zaśmiała się po czym podniosła się zrzucając z siebie puchatą kulkę, która zatoczyła się na pościeli i tylko miauknął cicho w proteście. Biedna kicia.

- Ty naprawdę jesteś bez serca - powiedziałam patrząc na kotka, który poklepywał sobie łapakami miejsce, aby znów pójść w drzemkę.

- Ojj tam przeżywasz - zerknęła na niego - patrz i tak już układa sobie miejsce do spania - dodała lekceważącym tonem.

Westchnęłam patrząc na wnętrze mojej szafy. Ile bym dała, żeby założyć normalne ciuchy niż ten cholerny mundurek.

- Ja to pierdziele nie idę do szkoły - oznajmiła nagle czarnowłosa - bez mundurka i tak mnie nie puszczą, to totalny bezsens.

- Wiem nie musisz mi o tym przypominać. Starałam się abyśmy nie musieli nosić tych cholernych strojów, ale moje starania na nic. Dyrektor jest nieugięty. Lepiej się ciesz, że nie musisz chodzić w tej śmiesznej spódniczce - mówiłam śmiejąc się pod nosem - chociaż to mi się udało - dodałam.

- Jaka ja ci wdzięczna jestem - odpowiedziała teatralnie kładąc rękę na sercu - jesteś naszą bohaterką Martes - zaśmiała się.

- Gdybym nie słyszała tego sarkazmu w twoim głosie to może bym ci uwierzyła.

- Ale to najszczersza prawda - powiedziała poważnie.

Prychnęłam pod nosem, ale nagle odwróciłam się do kobiety, bo wpadł mi do głowy pewien pomysł.

- A może bym pożyczyła ci swój mundurek co? I tak mamy kilka zapasowych. Może którymś będzie dobry. Mam kilka różnych rozmiarów - odezwałam się patrząc na reakcję dziewczyny.

- Tak to może się udać - powiedziała zamyślona.

- To moja szafa jest do twojej dyspozycji - oznajmiłam pokazując na szafę - mundurki wiszą na wieszakach - dodałam po czym wzięłam w rękę swój komplet z zamiarem pójścia do toalety - idę się przebrać w łazience, a ty możesz tutaj, jeśli chcesz.

Emma pokiwała twierdząco, a ja sama ruszyłam się przebrać, zostawiając ją samą w moim pokoju.

Gdy przebrana i odświeżona weszłam do mojego lokum pierwsze co zobaczyłam przed sobą to Emmę paradującą w samym staniku, bo spodnie miała już ubrane. Stanęłam w miejscu nie wiedząc co począć. Zjechałam ją wzrokiem od góry do dołu bez mrugnięcia w ogóle oczyma. Tak jakbym była w jakimś transie.
Znów zjechałam ją wzrokiem nie kontrolując tego po czym mój wzrok zatrzymał się na jej piersiach, które opinał stanik.
Wyczułam na sobie wzrok kobiety. Szybko odkrząknęłam.

- Czy ty właśnie oblepiałaś wzrokiem moje piersi? - zapytała uśmiechając się głupkowato.

- Wydawało ci się - machnęłam rękę lekceważąco.

- A ja myślę, że nie. Przyznaj się no dalej - powiedziała zakładając na siebie koszule.

- Nawet jeśli tak by było to na swoją obronę powiem, że to one gapiły się na mnie, bo paradowałaś w moim pokoju w samym staniku - powiedziałam na jednym wdechu podchodząc do biurka. Za sobą usłyszałam cichy chichot czarnowłosej. Zerknęłam na nią kątem oka, gdy zapinała koszule.

- I jak znalazłaś odpowiedni rozmiar? - odezwałam się krzyżując ręce na piersiach.

- Tak, dzięki - bąknęła cicho.

Ja natomiast podeszłam do swojego łóżka, aby pogłaskać kotka. Podrapałam go lekko za uszkiem co sprawiło, że zaczął intensywnie mruczeć.
Dziś muszę mu kupić jakąś kuwetę, jedzonko i inne potrzebne rzeczy. Z taką myślą razem z Emmą ruszyłyśmy w stronę schodów prowadzących na dół do kuchni połączonej z salonem. Gdy już byłyśmy w połowie usłyszałyśmy głośną rozmowę moich rodziców, która z tego, co słyszałyśmy była dość poważna, bo wyglądało tak jakby się kłócili o coś. Przystanęłyśmy na schodach tak aby nie było nas widać i nasłuchiwałyśmy.

- Nie możesz przed nią tego ukrywać do cholery - usłyszałam głośny głos ojca - co ci to da, co? Może i matką roku nie byłaś. Nie chciałaś iść z nami do wesołego miasteczka, bo cholerna praca była ważniejsza niż spędzenie czasu z rodziną. Spędzanie czasu ze swoją córką - mówił głośno wymachując rękami.

- Myślisz, że to jest dla mnie łatwe? - krzyknęła mama.

- Rozumiem, że to może być trudne, ale Karen zrozum w ten sposób zranisz ją jeszcze bardziej. Ona musi się dowiedzieć i jeśli ty tego nie zrobisz to ja to powiem.

- Ani mi się waż - warknęła moja mama.

- A co mi pozostało, co? Mam bezczynnie czekać jak odejdziesz i potem jej powiedzieć co? Tego chcesz?

Ok to była dziwna rozmowa. Za cholerę nie wiedziałam o co chodzi, ale po ich słowach i podniesionych głosach było wyczuć, że to nic dobrego.

Spojrzałam za siebie Emmy nie było. Najwidoczniej nie chciała się mieszać i słuchać tego wszystkiego, co jej nie dotyczyło. W sumie to bardzo miłe z jej strony. To pokazuje jak bardzo jest dobrym człowiekiem.
Stałam i dalej nasłuchiwałam. Trochę czułam się jak szpieg.

- To kiedy zamierzasz jej powiedzieć, że jesteś chora i umierasz? Za tydzień, miesiąc? Wtedy gdy będzie już za późno i odejdziesz nic jej nie mówiąc. Wiesz jakie to egoistyczne? - powiedział tata, a ja zamarłam. Otworzyłam oczy w szoku. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.

Nie nie to nie mogła być prawda. Może i nie miałam z nią dobrego kontaktu, ale to w końcu moja mama. Jest, jaka jest i nie jest tą idealną mamą, o jakiej zawsze marzyłam, ale jest nią. Cholera jasna to się nie dzieje.
Na chwiejących się nogach ruszyłam powoli do swojego pokoju. Nie mogłam przyswoić tej wiadomości.

W moich oczach niekontrolowanie pojawiły się łzy, które z całych sił próbowałam powstrzymać, aby nie zaczęły płynąć po policzkach. Mój oddech był szybki i nierównomierny.
Otworzyłam drzwi i weszłam napotkałam zmartwione spojrzenie Emmy, która widząc stan, w jakim się znajduje podeszła do mnie szybkim krokiem i przytuliła mocno.

Jej Ramiona były ukojeniem.

Czułam się w nich bezpieczna.

Lekko gładziła mnie po plecach i tuliła mnie tak mocno, dopóki się nie uspokoiłam. Byłam jej za to bardzo wdzięczna.

__________________________________________

Oszaleję jak ktoś zapyta mnie po raz enty "A na kogo głosujesz?" albo "Dlaczego nie idziesz na wybory?" No ile można, a jeszcze bardziej pierdolnę jak jeszcze raz usłyszę słowo "polityka" przysięgam 🙄
Mam dość 😐 a jak jest z tym u Was?

Nie taki był planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz