Wczorajszy dzień był niesamowity. Nie mogłam uwierzyć w to, co miało miejsce.
Ja i Emma jesteśmy razem.
To takie nierealne. Przecież od zawsze sobie dogryzałyśmy i nie lubiłyśmy się, a teraz jesteśmy ze sobą.
Jeszcze nikt o tym nie wie i chyba jeszcze to pozostawimy w tajemnicy.
Z rana obudziło mnie brzdąkanie na gitarze. Byłam dość zdezorientowana, bo kto o tej porze grałby i w ogóle ruszał moją ukochaną gitarę.
Otworzyłam leniwie oczy i widok, jaki ujrzałam rozczulił moje serce. Okazało się, że mój nowy puchaty przyjaciel dorwał moją gitarę i trącał w nią łapkami, co dawało efekt jakby ktoś na niej grał.
Było to urocze, ale musiałam szybko zareagować, aby struny wyszły z tego bez szwanku.
Wstałam i ruszyłam w jego kierunku i wzięłam go na ręce, trochę go besztając. Sprawdziłam struny i okazało się, że jedna jest dość poluzowana.
A to mały szkodnik.
Spojrzałam oceniająco na kotka trzymając go naprzeciw mojej twarzy.
- No i co słodziaku chciałeś sobie zagrać na gitarze, co? - mówiłam do kota, a on jedynie miauknął i odwrócił głowę w bok - muszę ci jeszcze imię wybrać - dodałam po czym odstawiłam go na podłogę. Od razu pobiegł na drapak i zaczął na nim szaleć.
Ja natomiast zaczęłam się szykować do szkoły. Ubrałam jak zwykle mundurek szkolny i odświeżyłam się, zabrałam torbę i zbiegłam po schodach do kuchni.
Jak zwykle zastałam tam ojca siedzącego popijącego kawę i czytającego gazetę. Mamy jak zawsze nie było. Zresztą nigdy jej nie było, a teraz unikała nas jak tylko mogła. Domyślam się dlaczego, ale nie chcę zaczynać rozmowy z ojcem, bo będę musiała przyznać, że wiem i że podsłuchiwałam, ale wiedziałam, iż niedługo będę musiała im powiedzieć, że wiem. Przywitałam się z tatą szybkim dzień dobry, wzięłam kubek oraz dzbanek z kawą i wlałam do niego.
Upiłam łyk i odetchnęłam z ulgą. Jak ja kocham kawę. Bez niej poranek jest nie do zniesienia. Gdy tak popijałam ojciec nagle zapytał.
- Grałaś rano na gitarze? - odezwał się patrząc na mnie spod przymrużonych powiek.
- Nie, kotek sobie grał - odpowiedziałam rozbawiona.
- Kot? - zapytał niedowierzająco i patrzył na mnie jak na głupią.
- Po prostu dorwał się do gitary i trącał struny łapkami - wytłumaczyłam upijając łyk rozbawiona.
- Tak, ma to sens - odezwał się - i zjedz coś albo weź sobie coś do jedzenia - dodał wracając do czytania artykułu.
Nie mogłam się przyzwyczaić do jego nagłej troski wobec mnie, ale rozumiem to i domyślam się, że to ma związek z moją mamą. Chciał naprawić nasze relacje co w sumie mnie cieszyło, bo może i odzyskałam tatę.
Tatę, który był taki jak kiedyś. To było dziwne i musiałam się przyzwyczaić do tego.
- Dobrze - oznajmiłam biorąc z miski jabłko i schowałam je do torby po czym dodałam - uciekam do szkoły - ruszyłam do drzwi, włożyłam buty i wyszłam na świeże powietrze. Wzięłam wdech i zaciągnęłam się jesiennym powietrzem.
Nie lubiłam nigdy jesieni ani zimy. Ten cały chłód i wiatr zawsze doprowadzały mnie do szału. Zdecydowanie wolę wiosnę i lato, ale i również każda pora roku ma w sobie ten urok. Wiosną zachwycasz się śpiewem ptaków i rozkwitającymi pąkami, latem uwielbiamy opalać się, ale i też narzekać na upały. Natomiast jesień lubimy za spadające liście oraz kasztany i robienie z nich ludzików, a zimę za ten wspaniały biały widok.
No i oczywiście za satysfakcję, że kogoś możemy wrzucić w zaspę lub rzucić w niego śnieżką.
***
Lekcje minęły dość szybko i został tylko trening. Z Emmą rzucałyśmy sobie ukradkowe spojrzenia i uśmiechy. Nie chciałyśmy się afiszować z naszym związkiem. Było to dość świeże i kruche i za nic nie chciałam, aby szybko się skończyło.
Patrzenie na jej uśmiech dawało mi energię na cały dzień. Mogłabym już tak na zawsze.
Trening zaczął się punktualnie. Po małej rozgrzewce zostałyśmy podzielone na dwa składy i miałyśmy rozegrać jednego seta przeciwko sobie, aby popracować nad szybkością i zwinnością.
Dziś się tak złożyło, że siedziałam na ławce rezerwowych, aby potem zmienić Kate.
Patrzyłam jak dziewczyny zawzięcie grają i dają z siebie wszystko. Nie zdążyłam się zorientować, kiedy piłka zaczęła lecieć w moją stronę.
Nagle ze znikąd pojawiła się Emma i w ostatniej chwili sposobem dolnym przerzuciła piłkę na drugą stronę boiska ratując mnie przed uderzeniem po czym upadla na kolana bardzo blisko mnie. Jej ręce znalazły się na moich biodrach. Nasze twarze znalazły się bardzo blisko siebie, a my jak zahipnotyzowane wpatrywałyśmy się w swoje oczy. Jakby wszystko inne przestało istnieć.
Otrząsnęłyśmy się, dopiero gdy Pani Trener gwizdnęła i kazała Emmie wracać na boisko. Uśmiechnęłyśmy się jeszcze ukradkiem do siebie, po czym czarnowłosa wróciła do gry.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i oparłam się wygodniej o ścianę. Gdy nagle wyczułam czyjś wzrok na sobie.
Rozejrzałam się dookoła i mój wzrok skrzyżował się z Rachel.
Patrzyła na mnie z zaciekawieniem, następnie uśmiechnęła się zadziornie, spojrzała na Emmę i poruszyła sugestywnie brwiami w dość zabawny sposób. Pokręciłam z politowaniem głową i wróciłam do obserwacji boiska.
Jakoś w połowie gry zmieniłam Kate i udało się nam wygrać ten mecz.
Po odświeżeniu się i przebraniu w szatni, w której zawsze panował gwar i śmiechy. Wyszłam jako pierwsza i ruszyłam do drzwi wejściowych, gdy nagle ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął w niewiadomym kierunku. Trochę się wystraszyłam nie powiem, że nie. Już chciałam się wyrwać, kiedy zobaczyłam przed sobą Emmę.
- Zwariowałaś? - syknęłam cicho - wystraszyłam się.
- Wybacz nie chciałam - powiedziała po czym położyła dłonie na mojej talii - chciałam po prostu pobyć z Tobą sam na sam. Stęskniłam się za Tobą.
- I musiałaś mnie zaciągać aż do jakiegoś kąta - odpowiedziałam i rozejrzałam się dokoła - w sumie fajne miejsce niczego nie widać - uśmiechnęłam się.
- Dokładnie tak i mogę zrobić to - oznajmiła po czym wbiła się w moje usta, a moje plecy zderzyły się ze ścianą. Położyłam dłonie na jej policzkach i powoli wplotłam swoje palce w jej miękkie czarne włosy. Ona wciąż trzymała swoje na mojej talii. Całowałyśmy się z pasją tak jakbyśmy nie widziały się o wiele dłużej i czekały z utęsknieniem na siebie.
Ciężko było nam się oderwać od siebie. Jej usta były uzależniające. Ona cała była.
Byłyśmy tak zajęte sobą, że nie zwróciliśmy nawet uwagi, że ktoś nagle pojawił się obok i wszystko widział i gdyby ta osoba nie odkrząknęła głośno to dalej byśmy były, tylko ja i ona i nasza bańka.
__________________________________________Sytuacja z gitarą oparta na faktach hahaha
CZYTASZ
Nie taki był plan
RomanceJulie i Emma od zawsze były do siebie wrogo nastawione. Zawsze rywalizowały ze sobą o wszystko. Gdy na treningu siatkówki znów dochodzi między nimi do kłótni, trenerka ma już dość. Dziewczyny, które zawsze grały w przeciwnych drużynach, teraz zaczną...