40. Niech wiedzą, że jesteś moja.

550 43 6
                                    

Trzy dni później

Ciotka wyjechała cztery godziny temu. Jej pobyt się przedłużył ze względu na list od mamy. Tata zostawił go u siebie na biurku. Nie sądził, że przyjdzie tam i zacznie węszyć i sprawdzać wszystko jak leci. Zawsze musiała wpychać nos w nie swoje sprawy. Taka już była. Odetchnęłam z ulgą, kiedy w końcu pojechała do siebie. Choć przekonanie jej nie było łatwe. Chciała z nami zostać i siedzieć nam na głowie i wesprzeć nas swoją mądrością. Nie oszczędziła negatywnych słów na zachowanie naszej matki. Nie mogłam tego słuchać ani ojciec też. Dlatego jestem mu wdzięczna, że zdołał ją przekonać, że damy radę i jak będziemy czegoś potrzebować to się odezwiemy.

Dzień po wyjeździe ciotki nasze telefony nie przestawały dzwonić. Każdy z rodziny chciał się dowiedzieć czy to prawda i jak sobie radzimy. Miałam dosyć i potem już je tylko ignorowałam. Nie miałam siły iść do szkoły i ojciec to rozumiał i nie robił mi o to problemów. Sam cierpiał, może i bardziej niż ja. Bo w końcu stracił swoją żonę, którą kochał i to jeszcze w tak niespodziewany sposób.

Louis dowiedział się następnego dnia. Zadzwoniłam do niego, nie mówiąc o co chodzi. Przyjechał i gdy tylko zobaczył nasze grobowe miny. Wiedział, że coś jest nie tak. Można było to zobaczyć w jego spojrzeniu. Ojciec przywołał go tylko gestem ręki, aby usiadł obok nas na kanapie po czym podał mu list.

Zmarszczył brwi i zaczął wzrokiem śledzić tekst. Gdy skończył jedyne co powiedział to "o kurwa" i przetarł rękoma twarz.

Jedno jest pewne przeczytanie tego listu zmieniło wszystko. Zmieniło nas i sprawiło, że zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej. Odzyskałam brata i ojca. Znów poczułam to wsparcie i bezpieczeństwo, które przy nich czułam. Z drugiej strony czy naprawdę musiało się stać to, abyśmy odzyskali to co straciliśmy lata temu? Czy gdyby było inaczej, też by się tak stało? Te pytania pojawiały się w mojej głowie i nie chciały ustąpić.

Westchnęłam i potrząsnęłam głową, aby odgonić te wszystkie myśli. Wsparłam się dłońmi o blat biurka i ostatni raz spojrzałam na siebie w małym lusterku. Niestety worków pod oczami nie udało mi się zatuszować, mimo że spróbowałam. Na pierwszy rzut oka było widać, że nie mało spałam od kilku dni.

- Julie, choć już! - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego brata. Zgarnęłam szybko torbę i zeszłam na dół. On i jego rodzina na jakiś czas przeniosła się do nas. Gdy razem z ojcem zastrzegliśmy się, że nie muszą tego robić i tak postanowili na swoim. Jednak z czasem cieszyłam się, że mam go obok siebie. Mogliśmy nadrobić stracony czas. Miałam okazję bliżej poznać jego partnerkę i urocze maleństwo, które wniosło wiele radości i harmidru do domu, który zawsze był cichy i ponury. Ojciec również złapał dobry z nią dobry kontakt. Był jej wdzięczny, że przejęła obowiązki w domu, a ja jej chętnie w tym pomagałam. Gdy on zaczynał gotowanie, to zawsze źle się to kończyło, dlatego zostawił to nam.

Wsiadłam do granatowej mazdy mojego brata i zapięłam pas akurat, kiedy zaczynał wyjeżdżać z naszego podjazdu. Dziś postanowił, że podwiezie mnie do szkoły, bo ma po drodze do pracy. Nie narzekałam, mimo że daleko pieszo nie mam, ale gdy się uprze ciężko go przekonać.

- Jak tam? - zagadnął zerkając na mnie kątem oka przy zmianie biegu.

- Normalnie. A jak ma być? - zerknęłam na niego.

- Wiesz, że gdybyś chciała pogadać to jestem?

- Tak, wiem. - odparłam przygaszona tonem.

Każdy z nas inaczej przeżywał zaistniałą sytuację. Nie potrafiłam o tym jeszcze otwarcie porozmawiać i cieszę się, że nie naciskano na mnie.

Nie taki był planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz