Odsunęłam się niechętnie z ramion Emmy. Ta patrzyła na mnie z troską, westchnęłam po czym, podeszłam do okna sprawiając, że dziewczyna zmarszczyła czoło w niezrozumieniu. Sama nie wiedziałam co robię, ale musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza, ale nagle wpadła mi szalona myśl do głowy.
— Możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz? — zapytała patrząc na mnie przenikliwie, gdy nagle zaczęłam wychodzić przez okno jak gdyby nic.
— Wychodzę — rzuciłam szybko.
— No widzę, ale wiesz, że od tego są drzwi prawda?
— A co nigdy nie wymykałaś się przez okno? — zapytałam i uniosłam jedną brew oraz wykrzywiłam usta w zadziornym uśmieszku — mi się nawet kiedyś zdarzyło w szkole — dodałam.
Emma spojrzała na mnie w wielkim szoku. Zapewne nie spodziewała się coś takiego usłyszy. Cóż nie zawsze byłam grzeczna i swoje za uszami mam.
— Kto by pomyślał, że z Julie taka niegrzeczna dziewczyna — powiedziała krzyżując ręce na piersiach i patrząc na mnie z uznaniem — kiedy to było i czemu ja nic o tym nie wiem? — zapytała, po czym podeszła do mnie, gdy jedną nogę już przerzuciłam za witrynę. Miałam o tyle dobrze, że nie było to wysoko, a po drugie ojciec zostawił obok mojego pokoju drewnianą drabinę opartą o ścianę, więc od czasu do czasu korzystałam z tego.
— To w pierwszej klasie, nie było cię wtedy jeszcze — wytłumaczyłam.
— Ma to sens i zdecydowanie chcę usłyszeć tę historię i poznać te twoje drugą stronę — oznajmiła uśmiechając się zadziornie.
— Opowiem ci jak pójdziesz ze mną — powiedziałam rzucając jej wyzwanie. Nie byłam do końca pewna czy dziewczyna zgodzi się na moją propozycję.
— Rzucasz mi wyzwanie?
— Może, to co idziesz czy się boisz? — droczyłam się z nią, wiedząc, iż tym ją przekonam. Na to liczyłam.
— Ja nigdy — odpowiedziała po czym dodała — a ty schodzisz czy będziesz tak machać tymi nogami?
Popatrzyłam na nią z uśmiechem i zaczęłam powoli schodzić po drabinie. Gdy byłam już na dole to popatrzyłam na Emmę, która zaczęła powoli schodzić, patrząc co chwile pod nogi, żeby się o coś nie potknąć. Gdy była już na ostatnim szczeblu źle postawiła nogę i straciła równowagę i prawie upadła na trawę plecami. Na szczęście szybko złapałam ją z tylu za talie ratując ją od niespodziewanego upadku. Obie na moment zamarłyśmy nie wiedząc co zrobić. Emma jakby nagle się otrząsnęła i wyswobodziła się z mojego lekkiego uścisku i obróciła się twarzą do mnie i posłała mi wdzięczny uśmiech po czym powiedziała ciche “dzięki”, a następnie strzepała niewidzialne pyłki z ubrania.
— To gdzie idziemy? — zagadnęła.
— Tam, gdzie jest cisza i spokój — odpowiedziałam zdawkowo ruszając po idealnie wykoszonym trawniku, co chwilę patrząc czy rodzice nie widzą nas z okna.
— A coś więcej?
— Zobaczysz na miejscu.
— Musisz być taka tajemnicza? — westchnęła zirytowana — wolę jednak wiedzieć gdzie idę. Jeszcze mnie gdzieś do lasu wyciągniesz i zabijesz — mówiła krocząc za mną — wiesz wolę być przygotowana.
— Gdybym chciała cię zamordować to już dawno bym to zrobiła — powiedziałam — ale jak widać żyjesz — sarknęłam po czym odwróciłam głowę w jej stronę i uśmiechnęłam się zadziornie — ty ostatnio zrobiłaś to samo — dodałam.
— Ok chyba zaczynam się trochę bać — szepnęła do siebie.
Zachichotałam cicho na jej słowa, a następnie skupiłam się na celu naszej małej podróży. Pomyślałam, że skoro ona pokazała mi swoje ulubione miejsce to ja jej pokaże swoje. Miejsce, do którego uciekałam po każdej kłótni z rodzicami lub po prostu posiedzieć w ciszy i w spokoju i napawać się jego niesamowitym krajobrazem. Było to miejsce gdzie był punkt widokowy. W wokół było kilka małych stawów, gdzieniegdzie ławeczki, ale ja zawsze siadałam w jednym miejscu jak najbliżej wody. Lubiłam słuchać plusków ryb, śpiewów ptaków oraz dzikiego ptactwa, a najbardziej zjawiskowym i niezapomnianym widokiem był tu zachód słońca.
Po dziesięciu minutach marszu byłyśmy na miejscu. Emma rozglądała się dokoła chłonąc ten widok.
— Cieszę się, że jednak to nie las — stwierdziła patrząc na mnie z uśmiechem.
— Naprawdę sądziłaś, że idziemy do lasu? — zapytałam śmiejąc się cicho pod nosem.
— A co miałam pomyśleć co? Każesz mi w samego rana wychodzić przez okno twojego pokoju nie mówiąc mi nawet gdzie idziemy — mówiła gestykulując przy tym rękami — prawie każdy by tak pomyślał.
— Chyba się za dużo naczytałaś lub naoglądałaś kryminałów — powiedziałam śmiejąc się z niej w najlepsze.
— Już skończyłaś? — zapytała Emma z rękami skrzyżowanymi na piersiach i patrzyła na mnie z irytacją.
— Tak, chyba tak — oznajmiłam łapiąc się za brzuch, który zaczął mnie boleć od tego niespodziewanego napadu śmiechu. Po uspokojeniu się ruszyłam do swojego stałego miejsca, a Emma podreptała za mną.
— Ładnie tu — powiedziała cicho.
— Wiem — szepnęłam — przychodzę tu, kiedy muszę pomyśleć, kiedy jest mi źle i chce pobyć sama — dodałam patrząc na dwie małe dzikie kaczki.
— Dlaczego mnie tu zabrałaś? — zapytała zerkając na mnie.
Spojrzałam na nią i zatrzymałam swój wzrok na jej pięknych oczach, które patrzyły na mnie z zaciekawieniem.
— Ty mnie ostatnio zabrałaś w miejsce gdzie czujesz się sobą, więc ja dziś pokazuje ci moje.
— To miłe, ale… - urwała — jeśli chciałabyś porozmawiać o tym co wydarzyło się u ciebie w domu to jestem — dodała, po czym podeszła do mnie, a nasze barki się ze sobą zetknęły. Poczułam ciarki na całym ciele od jej małego dotyku. To było niesamowite jak na nią reagowałam, jak reagowało na nią moje ciało. Jak od małego zetknięcia naszych palców czy barków robiło mi się gorąco.
— Posiedź tu ze mną to mi w zupełności wystarczy — powiedziałam uśmiechając się lekko w jej stronę.
— Dobrze — oznajmiła, a następnie objęła mnie jedną ręką i przyciągnęła do siebie. Uśmiechnęłam się szeroko na ten gest. Wtuliłam się w jej klatkę piersiową, zaciągając się jej zapachem, który mnie otumanił. Stałyśmy tak w ciszy, nasze oddechy zrównały się ze sobą i patrzyłyśmy na otaczający nas krajobraz.
— Lubię cię — wyznała cicho Emma.
— Też cię lubię — odpowiedziałam jej uśmiechając się w jej stronę.
— Nie sądziłam, że to kiedyś usłyszę — szepnęłam.
— A ja nie sądziłam, że kiedyś to powiem — odszepnęła po czym skierowała swój wzrok na mnie. Patrzyła na mnie przenikliwie i z błyskiem w oczach. To jak patrzyła na mnie było elektryzujące, prawie nogi się pode mną ugięły od jej spojrzenia. Złapała mnie za obie ręce, wciąż patrząc w moje oczy powiedziała:
— Nie chcę być już twoim wrogiem.
_________________________________________
Wybaczcie tak długa przerwę, ale musiałam zregenerować siły i wyzdrowieć, ale już powoli wracam 🥰
Umile wam ten dzionek uroczym zdjęciem mojego kotka, którego dodałam do książki 🥰 teraz pytanko do Was. Jakie imię mu wybieramy?
CZYTASZ
Nie taki był plan
RomanceJulie i Emma od zawsze były do siebie wrogo nastawione. Zawsze rywalizowały ze sobą o wszystko. Gdy na treningu siatkówki znów dochodzi między nimi do kłótni, trenerka ma już dość. Dziewczyny, które zawsze grały w przeciwnych drużynach, teraz zaczną...