Rozdział 3

832 27 0
                                    

* Następny dzień *

Olivia

Obudziłam się na tyle wcześnie że spokojnie zdążę do pracy. Ciekawa jest ta cała sytuacja. Pan White pracuje w White Corporation ale nie jest jej dyrektorem. Może jest bratem dyrektora czy coś? Dlatego może tyle wiedzieć. Najważniejsze że mogą mnie jednak zatrudnić. A to, że będę się widzieć z tym ciachem to już inna sprawa. Musze się przyszykować do mojej ,,cudownej pracy" w kawiarni. Najchętniej to już dziś bym poszła na tą rozmowę. A propo pracy. Jest to duża firma więc będę się musiała odpowiednio ubierać. Nie mam zbyt dużo eleganckich ubrań więc czas iść na zakupy. Zawsze chodzę z Harper. Pobiegłam do niej do pokoju żeby ją obudzić.

- Harper! Wstawaj! William tu jest i chce poprosić się wreszcie o rękę!

- Co?! Jak?! Gdzie?! Kiedy?! Czekaj... Czy to znowu kolejna podpucha użyta tylko po to żeby wyciągnąć mnie z łóżka? Jeśli tak to wiedz że nigdzie się nie ruszam.

- No dobrze... Skoro tak to będę
musiała iść sama na te zakupy. Szkoda.

- Zakupy??? Daj mi dziesięć minut i jestem gotowa!

Harper pobiegła do garderoby i łazienki a ja napiłam się kawy i sprawdziłam jaki mam budżet na ubrania. Nawet jeśli mnie nie zatrudnią to i tak przydadzą się do innej pracy. Mam trochę oszczędności jeszcze z domu więc trochę mogę kupić. Po dziesięciu minutach Harper przybiegła do mnie cała zdyszana i powiedziała że możemy wychodzić. Pojechałyśmy moim samochodem bo Harper swój musiała oddać do naprawy po ostatnim cudownym parkowaniu w parkingu podziemnym jednej z galerii. Gdy dojechałyśmy poszłyśmy do kilku sklepów i znalazłyśmy cudowne ubrania. Miałyśmy po kilka toreb i chciałyśmy jechać do domu ale po drodze do wyjścia zobaczyłyśmy w jednym droższym sklepie piękną długą aż po kostki, czerwoną sukienkę z jedwabiu, bufiastymi rękawami z prawie, że przeźroczystego materiału, lekkim dekoltem i rozcięciem aż do połowy uda. Kosztowała aż siedem tysięcy dolarów. Nie miałam aż tyle nawet przed zakupem poprzednich ubrań.

- Musisz ją mieć! I nawet ze mną nie dyskutuj droga Olivio.

- Harper...Błagam cię. Ja nie mam tyle pieniędzy.

- To ci dołożę i jak już będziesz mieć prace w tej firmie to mi oddasz. Albo opłacisz mi naprawę samochodu. Okej?

- Okej. Dziękuje kochana. Tylko jak tak pomyśleć to do pracy jej nie ubiorę. Gdzie ja ją mam niby założyć...?

- Nie ważne! Musisz ją mieć. Gdziekolwiek ją założysz, faceci się będą na ciebie rzucać.

- To nie dobrze.

- A właśnie, że dobrze. Musisz sobie wreszcie kogoś znaleźć.

- Posłuchaj moja droga! To, że jesteś z moim bratem to nie daje ci prawa żeby mnie pouczać. W końcu gdyby nie ja to byś go nawet nie poznała.

- No dobra, dobra. Chce tylko żebyś też kogoś miała. Kogoś z kim będziesz szczęśliwa.

- Ale ja już znalazłam swój ideał.

- Co...? Kto to?

- Pan White.

- White? Dyrektor White Corporation? Ten, który nie chciał cię zatrudnić?

- Nie, to nie ten. On tam tylko pracuje. Co prawda to trochę dziwne. Ale no... wierze mu na słowo.

- Serio? Naprawdę dziwne. A ile razu go widziałaś, że mu wierzysz? Znasz w ogóle jego imię? Coś mi się tu nie układa. Nie ma wielu Whitów pracujących tam. Tak mi powiedział William.

Niebezpieczna Znajomość (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz