Gdy Jackson wkońcu wyszedł. Axel do mnie poszedł do mnie od tyłu i objął mnie rękami w taki.
- hm?
- Wiesz. To co się stało dzisiaj... Zapomnijmy o tym.
- O sytuacji z twoją rodzinką czy z tym co się stało wcześniej. - Powiedziałam lekko flirtując i obróciłam się w jego strone.
- Jasne, że z rodziną. Tamtego nie zapomne nigdy.
- To się cieszę. Bo na przyjemności trzeba sobie zasłużyć.
- Nie grzeczna dziewczynka. - Powiedziałz szyderczym uśmieszkiem.
- Wiesz kochanie... Okłamałem Jacksona. Jutro muszę załatwić zprawe z Salvadorem nawet jeśli mam to zrobić bez brata. Następna okazja nie zdaży się szybko.- Ale uda cie się samemu?
- Nie wiem. Nawet jeśli nie to raczej wyjdę z tego żywy. A jeśli umre z jego rąk to obiecaj mi, że osobiście go zabijesz.
- Ale ja nie chce zabijać.
- Wiedziałem, że to powiesz. No trudno. Najwyżej zabije też później Jacksona a ciebie i jego żone porwie i nie wiadomo co z wami zrobi.
- Co? Jak to porwie?
- No normalnie. Chłop nie ma żony a kiedyś założyliśmy się o kupe kasy, że nie znajdzie se żony do czterdziestki a już ma 39.
- Czyli zrobi sobie ze mnie swoją żone?
- Nie... Raczej ze Scarlet. Ciebie prędzej zabije bo masz w sobie moje dziecko.
- Jeśli coś ci zrobi, zabije gnoja. Nikt nie dotknie mojego maleństwa. Nie obchodzi mnie, że jest dopiero w procesie wykluwania.
- I to mi się podoba. W najgorszym wypadku zobaczymy się w piekle kochana.
- Haha. Aleś ty zabawny.
- Kto to mówi.
- Ktoś kto zaras cię zastrzeli jeśli nie przestaniesz drzeć mordy.
- Ej! Niegrzeczna dziewczynka za przedrzeźnianie zaras dostanie karę.
- Jaką Panie White? Co znowu nastraszysz mnie pistolecikami w szafie?
- Zaras się przekonasz jaką.
Podniósł mnie i przełożył przez ramie, dał klapsa a ja zaczełam się wyrywać a on jeszczę się zaśmiał i powiedział, że nie ma szans, że się mu wyrwe. Zaczął mnie nieść po schodach na góre do pokoju, w który jeszcze nie byłam. To była druga łazienka. Była dużo większa niż tamta w sypialni. Miała wielką okrągłą wanne z dżakuzi i mase innych udogodnień. Z okna, z którego było widać całe miasto. Ale naszczęście było to lustro weneckie więc nikt nie był w stanie nic zobaczyć. Ale jedynym pytaniem jest to dlaczego mnie tu zabrał.
- Puść mnie już! To strasznie nie wygona pozycja.
- Dobrze. Ale ja tu jestem szefem pamiętaj. Puszczę cię gdy będe mieć na to ochotę.
- Oj weź. Znowu temperament wraca?
- Nie, ale tak łatwo nie da się zmienić człowieka z dnia na dzień. - Powiedział stawiając mnie na podłodze.
- Po cholere tu przyszliśmy?
- A po co idzie się do łazienki. Żeby wziąć kąpiel.
- Przyprowadziłeś mnie tu żeby nie mówić mi, że się dziś jeszcze nie myłam?
- Nie... Poprostu człowiek musi dbać o higienę. - Powiedział zdziwiony, że nie rozumiem o co mu chodzi, włączając wode. Przez chwile sprawdzał czy nie jest zbyt zimna lub gorąca. Ona ma złote serce ale ręce zdolne do zbyt wielu rzeczy.
CZYTASZ
Niebezpieczna Znajomość (16+)
RomanceSamodzielna kobieta po wyprowadzce z domu rodzinnego przeprowadza się i studiuje w nowym Yorku wraz z przyjaciółką. Po studiach udaje się do pracy w kawiarni która jej nie zadowala więc szuka nowej pracy w dużej firmie. Zatrudnić ją chce ciekawy i t...