Rozdział 16

420 10 1
                                    

Gdy Jackson wkońcu wyszedł. Axel do mnie poszedł do mnie od tyłu i objął mnie rękami w taki.

- hm?

- Wiesz. To co się stało dzisiaj... Zapomnijmy o tym.

- O sytuacji z twoją rodzinką czy z tym co się stało wcześniej. - Powiedziałam lekko flirtując i obróciłam się w jego strone.

- Jasne, że z rodziną. Tamtego nie zapomne nigdy.

- To się cieszę. Bo na przyjemności trzeba sobie zasłużyć.

-  Nie grzeczna dziewczynka. - Powiedziałz szyderczym uśmieszkiem.
- Wiesz kochanie... Okłamałem Jacksona. Jutro muszę załatwić zprawe z Salvadorem nawet jeśli mam to zrobić bez brata. Następna okazja nie zdaży się szybko.

- Ale uda cie się samemu?

- Nie wiem. Nawet jeśli nie to raczej wyjdę z tego żywy. A jeśli umre z jego rąk to obiecaj mi, że osobiście go zabijesz.

- Ale ja nie chce zabijać.

- Wiedziałem, że to powiesz. No trudno. Najwyżej zabije też później Jacksona a ciebie i jego żone porwie i nie wiadomo co z wami zrobi.

- Co? Jak to porwie?

- No normalnie. Chłop nie ma żony a kiedyś założyliśmy się o kupe kasy, że nie znajdzie se żony do czterdziestki a już ma 39.

- Czyli zrobi sobie ze mnie swoją żone?

- Nie... Raczej ze Scarlet. Ciebie prędzej zabije bo masz w sobie moje dziecko.

- Jeśli coś ci zrobi, zabije gnoja. Nikt nie dotknie mojego maleństwa. Nie obchodzi mnie, że jest dopiero w procesie wykluwania.

- I to mi się podoba. W najgorszym wypadku zobaczymy się w piekle kochana.

- Haha. Aleś ty zabawny.

- Kto to mówi.

- Ktoś kto zaras cię zastrzeli jeśli nie przestaniesz drzeć mordy.

- Ej! Niegrzeczna dziewczynka za przedrzeźnianie zaras dostanie karę.

- Jaką Panie White? Co znowu nastraszysz mnie pistolecikami w szafie?

- Zaras się przekonasz jaką.

Podniósł mnie i przełożył przez ramie, dał klapsa a ja zaczełam się wyrywać a on jeszczę się zaśmiał i powiedział, że nie ma szans, że się mu wyrwe. Zaczął mnie nieść po schodach na góre do pokoju, w który jeszcze nie byłam. To była druga łazienka. Była dużo większa niż tamta w sypialni. Miała wielką okrągłą wanne z dżakuzi i mase innych udogodnień. Z okna, z którego było widać całe miasto. Ale naszczęście było to lustro weneckie więc nikt nie był w stanie nic zobaczyć. Ale jedynym pytaniem jest to dlaczego mnie tu zabrał.

- Puść mnie już! To strasznie nie wygona pozycja.

- Dobrze. Ale ja tu jestem szefem pamiętaj. Puszczę cię gdy będe mieć na to ochotę.

- Oj weź. Znowu temperament wraca?

- Nie, ale tak łatwo nie da się zmienić człowieka z dnia na dzień. - Powiedział stawiając mnie na podłodze.

- Po cholere tu przyszliśmy?

- A po co idzie się do łazienki. Żeby wziąć kąpiel.

- Przyprowadziłeś mnie tu żeby nie mówić mi, że się dziś jeszcze nie myłam?

- Nie... Poprostu człowiek musi dbać o higienę. - Powiedział zdziwiony, że nie rozumiem o co mu chodzi, włączając wode. Przez chwile sprawdzał czy nie jest zbyt zimna lub gorąca. Ona ma złote serce ale ręce zdolne do zbyt wielu rzeczy.

Niebezpieczna Znajomość (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz