Rozdział 20

349 11 0
                                    

- Co do cholery? Wiem, że jako szef mafii wiążąc się z Olivią sprawiam, że może być celem moich wrogów ale że ma ojca z włoskiej mafii to się kuźwa tego nie spodziewałem.

- Ciszej do cholery. One o tym nie wiedzą. Wplątałem się tam przypadkiem a Salvatore zrobił ze mnie podwładnego numer 1.

- Jeśli dotknie Olivie, tak go skatuje, że będzie błagał o śmierć.

- Nie bądź tego taki pewny. W końcu jego ludzie posłali cię do szpitala. Miałeś farta. Pojutrze wraca do miasta i do tego czasu ktoś go musi załatwić albo zapomnij o Olivii. Najpewniej ciebie wtedy postara się zabić a dzieci odda do adopcji gdzieś daleko w rosji.

- Chciałby kurwa. Mam wszędzie swoich ludzi. Dostane informacje z kąd kolwiek chce. Nie ma szans, że odbierze mi rodzine. Załatwie gnoja już jak tylko wróci.

- I teraz wreszcie moge nazwać cię synem. Ale masz im nie mówić o tym co robie. Jak go zabijesz to się wyrwe z tego gówna.

- Dobra. Niech będzie ale jak sie raz w to wejdzie to sie nie da z tego gówna wyjść.

* Tego ranka *

Olivia

Obudziłam się trochę i chciałam się wtulić w mojego męszczyzne ale poczułam, że nie ma go w łużku. Wstałam, ubrałam się i rozejrzałam po domu ale troche mi to zajeło bo jest wielki. Po drodze sprawdziłam 4 łazienki i 3 sypialnie. Nigdzie go nie było więc uznałam, że zadzwonię zapytać gdzie jest.

- Gdzie jesteś? Jest dopiero 8 a ja znowu budzę się sama.

- Wybacz kochanie ale mam ważne sprawy. Nie mogły czekać.

- Tak tak, jak zwykle. Kończe pa...

Eh... Jak tak można. Codziennie od kilku dni budzę się sama a on jeszcze ma czelność mi mówić, że jest ciągle po za domem bo ma ważne sprawy. Na dodatek jeszcze sama zajmuję się dziećmi i rodzice już wydzwaniają, że przyjadą za około pół godziny bo jednak wcześniejszym lotem polecieli. Ja chyba zwariuję. Teraz ma jeszcze tupet dzwonić. Nie mam zamiaru odbierać. Niech tu przyjedzie i powie mi co ma do powiedzenia ale niech się lepiej pośpieszy i przyjedzie tu zanim oni tu przyjadą bo jak się spóźni to będzie kicha przed rodzicami.
Lekko się pomalowałam, sprawdziłam co u moich diabełków i poszłam zjeść sniadanie. Około 30-pare minut puźniej usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i wpuściłam ich do środka. Nie miałam żadnych obaz bo Axel nie bałagani i zawsze ma nie ludzki porządek. W całym domu było czysto więc nie musiałam nic sprzątać. Rodzice po tym jak zauwarzyli wnętrze domu lekko  się zdziwili i już wjedziałam, że będą wypytywać Axela z kąd ma tyle kasy. Oczywiście wiedzą kim jest bo musiałam im powiedzieć ale napewno ojciec będzie chciał go przesłuchać jak na komisariacie. Już się tylko obawiam ,,rozmowy w 4 oczy". Przy moim ojcu to szanse na przeżycie takiej rozmowy to najwyżej 1%.
Gdy usiedliśmy przy stole w kuchni, zaczeluśmy rozmawiać o tym jak mi się tu żyje i tak dalej. Oczywiście odrazu chcieli zobaczyć maleństwa więc powiedziałam, że lepiej gdy się obudzą bo byłam pewna, że będą chcieli je potrzymać i postarać się nawiązać jakieś więzi a sama wole ich nie budzić bo po co.

- Córciu. Powiedz mi jak wygląda twój narzeczony. Jeszcze nie mieliśmy go okazji zobaczyć.

- Narzeczony? Jest moim facetem ale jeszcze mi się nie oświadczył.

- To lepiej niech prędko to zrobi. Zawsze marzyłam, że dożyję ślubu jedynej córki a z moim zdrowiem to mało możliwe.

- Nawet tak nie mów! Dożyjesz i to spokojnie. Obiecuję ci to jak Boga kocham.
Jak Axel mi się nie oświadczy to go zaciągne na ołtarz siłą.

Niebezpieczna Znajomość (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz