Rozdział 18

309 10 0
                                    

Axel

Mineły zaledwie 4 dni od kąd wróciliśmu do domu a ja jeszcze mam kontrolne wizity lekarza w domu żeby prześwietlać mój stan.
Najlepiej zainwestowane pieniądze w moim życiu to te, których nie wydałem na to. Nie potrzebne mi jakieś kontrole. Mam gdzieś, że jedna kula znalazła się 2 centymetry od serca. Salvador w końcu poprostu za to oberwie i po sprawie. Mniejsza z tym. Mineły dopiero 4 dni od kąd wróciliśmy do domu a Olivia mi powiedziała, że jej rodzice mają zamiar jutro przyjechać. Nie dosyć ze własni mnie zabili to jeszcze czeka mnie ponowna śmierć z ręki jej ojca lub matki. W zasadzie to z ręki wszystkich. Brata, którego okłamałem, siostry, rodziców i jeszcze napewno kilku innych osób. Jednym słowem czeka mnie piekło. Już chyba wolałbym to pośmiertne.

- Axel?! Pomocy!

- He? - Zdziwiony pobiegłem na góre.

- Ratuj!

- Co się stało?!

- P-p-pająk...

- Serio? Pająk? Zawału przez ciebie dostałem kobieto.

- Zabierz go z tąd! Prosze. To nie jest zwykły pająk. Wygląda mi na czarną wdowe!

- Co kuźwa? Gdzie jest?

- Tu!

- Jaka czarna wdowa kochanie? To zwykły krzyżak.

- Ale nie ten mały, tylko ten! - Pokazałam palcem w dokładne miejsce.

- O kurwa... Co tu robi czarna wdowa.

* Powiadomienie *

- He? Teraz kurwa?

[ - Cudem jest, że żyjesz więc może lepiej rozejżyj się po mieszkaniu bo nie wróże twojej kochanej rodzince świetlanej przyszłości. W zasadzie to nie wróże wam żadnej przyszłości. ]

- Kto to?

- Zastrzeżony ale jest tylko 1 osoba, która mogłaby to zrobić. Weź dzieci i zabierz je do auta. Pójdzie z tobą jeden z ochroniarzy z przed bloku. Ja zaras przyjde.

- Dobrze...

Wezwałem specjalistów i gdy przeszukali całe mieszkanie co do jednego milimetra kwadratowego okazało się, że w domu było 10 pająków. Naszczęście ani jednego więcej.
Salvador ty gnoju. Co to za dziecinada. Jeśli chcesz to mnie zabij ale serio numer z pająkami? Ale z ciebie ciota.

Olivia

Zabrałam dzieci i wyszłam z nimi z mieszkania jak najszybciej mogłam. Nie miałam pojęcia co Axel tam robił tyle czasu. Siedziałam w aucie i pilnowałam żeby moje diabełki się nie obudziły. Jeden ochroniarz od Maysona stał przed autem i nas pilnował. Coś musi być nie tak skoro Axel tak zaraagował. Po chwili wyszedł wściekły z bloku i wsiadł do auta.

- Kochanie... Już po sprawie? Możemy wracać?

- Nie możemy. Mam kreta w oddziale. Jedziemy do rezydencji na obrzeżach miasta. Tu nie jest narazie bezpiecznie.

- Kreta? Ale kto to mógł by być.

- Nie wiem. Jutro to załatwie. Nikt nie będzie zagrażał mojej rodzinie... A teraz jedźmy już.

* Następnego dnia *

- Wszyscy do kwatery na za 20 minut! Kto się spóźni, dostanie niezbyt ładny nagrobek. - Napisałem do całego oddziału. Była tam moja grupa, Maysona, Jacksona i jeszcze 5 innych moich ludzi. Łącznie 48 facetów. Odziwo każdy przybiegł na czas.

- Nie umiecie się ustawić?!

- Wybacz szefie! Nasz błąd! - Powiedzieli jednogłośnie stając na baczność w rzędzie w ułamku sekundy.

Niebezpieczna Znajomość (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz