31.

594 26 9
                                    

Upłynęły około dwie godziny od mojego powrotu do domu. Georg już wyjechał. Oprócz Billa nikt nie zauważył, że mam nowe włosy. W sumie nie zależało mi na tym, aby ktoś je komplementował.

Stałam przy blacie w kuchni trzepając jajka w misce plastikowej na fontand czekoladowy. Nigdy jeszcze nie próbowałam, więc najwyższy czas spróbować, a może wyjdzie idealnie?

Sugerowałam się według przepisu z internetu. Miałam kryzys załamania po zważeniu się czekolady, ale nie poddałam się, aż doszłam do momentu gdzie foremki z ciastem były w piekarniku.

Wycierałam rozlaną czekoladę na blacie, a później ubrudzone naczynia wstawiłam do zmywarki, którą jakimś cudem niedawno odkryliśmy w naszym domu.

- Siemka - przywitał się Tom wchodzac do kuchni.

- Hej. - odpowiedziałam wyrzucając brudny ręcznik papierowy.

Zginając się, aby go wyrzucić poczułam, że dostaje klapsa w pośladek.

- Tom? Nie przesadzasz? - zapytałam odwracając się do niego.

- Ja? Nie wiem, ale na moje raczej nie. - odpowiedział łapiąc mnie za biodra.

- Nie tykaj mnie. - powiedziałam lekko go odpychając.

- Uh, przestać już gadać. - mruknął po czym namiętnie złączył nasze usta.

Założyłam ręce na jego szyi, a on zaczął błądzić po moim ciele, jakby czegoś szukał. Oddałam mu się. Posadził mnie na blacie, nie przerywając pocałunku.

- Kochasie to coś poważnego? - zapytał Bill biorąc kubek z szafki.

- Hm? - mruknął Tom spoglądając na brata.

- Pytam czy to coś poważnego. - powtórzył.

- Trudno stwierdzić. - odpowiedziałam przerywając pocałunek.

- To się zdecydujcie wreszczie, nie chcę być wujkiem, jeszcze. Pamiętajcie. - zachichotał Bill.

- A co jak ci powiem, że będziesz? - zapytał Tom.

- Co!? To to wy już ten? - zapytał lekko zestresowany Bill.

- Nieee. - zaprzeczyłam.

- Dzięki Bogu. - westchnął Bill robisz znak krzyża po czym wyszedł z pustym kubkiem z kuchni.

- Wiesz, że mamy lecieć do Japonii? - powiedział Tom.

- Kiedy? - zapytałam.

- Na końcówkę listopada. - odpowiedział

- Skąd wiesz? Ale, że my razem? Czy chłopaki też? - spytałam.

- No ja bym wolał we dwoje, ale chłopaki też lecą. - stwierdził wkładając ręce do kieszeni.

- Hm? Wolałbyś we dwoje? Dlaczego? - zapytałam podnosząc uwodzicielsko brew.

- Żeby spędzić dobrze czas, we dwoje. - uśmiechnął się zadziornie.

- Mam to odbierać jako dobry czas po przyjacielsku? - zachichotałam a on przybliżył swoją twarz do mojego ucha.

- Nie. - szepnął

- Ale przed tym wyjazdem mamy mieć kolejny do Włoch. - powiedział odsuwając swoją twarz.

- Wszyscy również? - zapytałam kolejny raz.

- Nie tylko ja i Bill. - odpowiedział.

- Macie już nas dosyć? Dobrze. - zachichotałam.

- Ty też jedziesz. - powiedział a ja otworzyłam szerzej oczy.

|| Enemies ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz