- Kochane moje dziewczynki. Ile zapłaciłyście za tę choinkę? - zapytał Bill pomagając chłopakom ją wnieść do domu.
- Mało. - machnęłam ręką. - Sto trzydzieści euro. - odpowiedziałam nieco ciszej.
- ILE KURWA?!
- Maało, prawda?
- Ile za bombki? - zapytał jeszcze bardziej załamany.
Nie odezwałam się, więc przekazałam pałeczkę reszcie.
- Siedemdziesiąt dwa. - wyręczył mnie Gustav.
- W imię Ojca, i Syna i Ducha Świętego, Amen. - zrobił znak krzyża Bill, a za nim reszta chłopaków.
- No ale będziemy mieć ją na lata! - odpowiedziałam, żeby jakkolwiek ich to pocieszyło.
- Broń Cię Panie Boże żeby tylko Harry się nie dowiedział. - zagroził mi palcem Bill.
- Dlaczego? - zapytałam wyjmując opakowania bombek z toreb.
- My musimy jeszcze dom opłacić i żyć jakoś! - podniósł na mnie głos co nie spodobało mi się, lecz to przemilczałam.
Chłopaki rozstawili kartony w salonie i wyjęli choinkę. Fakt, była spora, ale naprawdę jest ładna! Starczy na dłuugie lata!
Chłopaki zostawili nas same wraz z Sophie. Składając plastikową choinkę zrobiłam sobie dość sporą ranę na przedramieniu.
- Kuźwa. - syknęłam.
- Co się stało? - zapytała Sophie z kuchni, która przywieszała nitki do bombek.
- Zaczęłam sobie rękę. Jezu, ale jestem nieudacznikiem...
- Nie jesteś, zdarza się. Jeszcze na dodatek ta choinka jest wysoka, więc będziemy musiały kogoś poprosić o pomoc. Idź zdezynfekować tę rękę. - powiedziała Sophie wiązajac nitkę.
Rzuciłam w pizdu część od choinki i poszłam do spiżarni, z której wyjęłam apteczkę.
Krew lała się, ale nie jakoś mocno, więc tylko przemyłam wodą utlenioną i założyłam elastyczny bandaż.
- Dobra mogę wracać już do pracy. - oznajmiłam odkładając apteczkę na swoje miejsce.
- Dlaczego chłopaki nas zostawili? - zapytała Sophie wkładajac gotowe bombki do kartonu, z którego później będziemy wyciągać ozdoby, aby udekorować plastikowego krzaka.
- Obrazili się, pewnie.
- A to dlaczego niby, hę?
- Pewnie dlatego, że drogo wyszły nas te zakupy. No może za bardzo nas poniosło, ale trzeba nam rację przyznać, że ozdoby jak i choinka zostanie na długie lata. - odpowiedziałam sięgając po element choinki.
***
Około godziny 19 obie skończyłyśmy ozdabiać cały dom i choinkę. I tak same. Bo chłopaki nawet jak wrócili, nie raczyli nam pomóc. Od godziny 14 do 19 same odwaliłyśmy całą robotę.
- O, już skończone! - zafacynował się Tom na widok choinki w czerwono białe bombki.
- No wow. Nawet nie raczyłeś nam pomóc, taki jesteś? - fuknęłam ironicznie specjalnie wywierając na nim wyrzuty sumienia. - Och, żartuję przecież. - jęknęłam przytulając się do niego.
- Ładna. - stwierdził gładząc moje plecy.
- No oczywiście, że ładna! Z moimi i Sophie zdolnościami wszystko jest ładne.
- Pewnie. - prychnął. - Dobra, idę coś zjeść.
Ach, Ci mężczyźni. Trudno ich czymkolwiek zadowolić.
Zmęczona padłam na kanapę i głośno westchnęłam. Ciężko mi się przyzwyczaić do faktu, że od następnego tygodnia zaczyna się najtrudniejszy czas dla naszego zespołu. Próby. Próby. Próby.
Ile ja razy się tego nasłucham od Harry'ego. Pff, trasa na początku marca, lecz... Dobra, można to wybaczyć chłopakom. To będzie jedna z mocniejszych tras jakie kiedykolwiek były! Będzie cudownie!!
***
Stałam na tarasie paląc białego rulonika z nikotyną w środku. Od momentu, gdy wróciliśmy czułam się spokojniej. Znacznie spokojniej.
- Masz jednego? - zapytał mój czarno włosy przyjaciel stając obok mnie.
- Jasne. - odpowiedziałam dając mu paczkę papierosów i zapalniczkę.
- Dzięki. - podziękował cicho wkładając papierosa do ust i zapalając go. - Jak z Tomem? - zagadał.
- A jak ma być? Jest dobrze. Nie kłócimy się praktycznie. - odpowiedziałam wzdychając. - A u ciebie z Sophie?
- Z Sophie też w miarę okej jednak wiem, że przez trasę pogorszy nam się kontakt. Tak jak mamy pierwsze koncerty w Niemczech to jeszcze okej, ale Sophie nie chce jechać na dalsze koncerty. - wyżalił się zmieniając swój ton mówienia.
- Nie ma co się martwić. Na pewno po trasie będziecie mieli dużo czasu na spędzenie go wspólnie, wierzę w to.
- Też mam taką nadzieję... - odpowiedział przybity.
- Hej... Widzę, że coś jest na rzeczy.
- Sophie dziwnie się zachowuje. Niby mnie kocha, ale jednak coś jest. Sam nie wiem co dokładnie. - powiedział zaciągając się papierosem. - Nie ma już pomiędzy nami takiej chemii, jaka była na samym początku.
- Kurczę... Trochę słabo. Wiesz może dlaczego tak jest? - zapytałam rzucając wypalonego peta na wylany beton na tarasie.
- Obawiam się, że już jej się znudziłem. Co prawda sama wiesz, że była naszą stylistką. Już nie będzie pracować dla nas bo z tego co widzę to "my jesteśmy jej środkami życia". - powiedział pokazując dwoma palcami cudzysłów.
- Może tak jest. Sophie nie jest złą osobą, jest przesympatyczna, śliczna, ambitna, ale też i zadziorna trochę. Wydaje mi się, że trochę czasu i wszystko wróci na stare tory.
- Dziękuje. - powiedział owijając mnie swoimi ramionami. - Dziękuje, że jesteś tutaj z nami, że możemy wspólnie pracować i żyć. Dziękuje Ci za wszystko, co dla mnie zrobiłaś.
Poczułam łzy w moich oczach.
- Bill, to ja dziękuję. Daliście mi nową drogę. Poznając Ciebie nigdy w życiu nie sądziłabym, że tak to wszystko się potoczy. Doceniliście naszą wspólną współpracę, przez to jestem tutaj z Wami, pod jednym dachem. - wyłkałam wciąż się przytulając.
- Jesteś najwspanialszą osobą jaką kiedykolwiek poznałem, przysięgam. - powiedział łamiącym się głosem.
Staliśmy przytuleni w siebie kilka minut aż przerwał nam;
- Mam to przyjąć jako zdradę? - zapytał Tom.
- Nie. - odpowiedziałam wystawiając rękę, aby też się przytulił.
Wszyscy we trójkę staliśmy wtuleni do siebie.
- Zimno. - odparłam.
- To zbierajmy się do domu. - rzekł Tom.
_______________________________
Łapcie kolejny rozdział!
Stwierdziłam, że gdy już skończę pisać tę książkę zrobię korektę pisowni, bo jak patrzę na niektóre rozdziały to aż płakać się chce, jednak nie zmienię ich w ogóle. Dajcie oczywiście znać czy Wam się podoba

CZYTASZ
|| Enemies ||
Mystery / Thriller17 - letnia Amelia Lee przeprowadza się 10 lat temu wraz z mamą do Niemiec do Hamburgu z Anglii. Nastolatka miała trudne dzieciństwo, kłótnie rodziców, trudności z zapoznaniem się z rówieśnikami. Kilka lat temu poznaje 19 - letniego Billa Kaulitza w...