25.

711 24 18
                                    

Wzięłam stolik z bagażnika i poszłam z Tomem do domu. Bill szykował coś w kuchni, Gustav oglądał telewizję a Georg siedział w jadalni. Zaniosłam stolik do pokoju, zdjęłam płacz i zeszłam na dół.

- Wiecie gdzie są śrubokręty i tak dalej? Ostatnio były w pralni a teraz gdzie są? - odezwałam się do chłopaków poprawiając golf i wsadzając ręce do kieszeni.

- W garażu powinny być takie rzeczy przecież. - powiedział Georg.

- No ja wiem, ale ostatnio Tom brał i zostawił tam, dobra zobaczę. - machnęłam ręką i poszłam do garażu.

Poszłam do garażu drzwiami od strony domu. Szukałam skrzynki z narzędziami, ale nigdzie jej nie było. Zaczęłam szukać w szafkach, aż natknęłam ją na najwyższej półce. Próbowałam sięgnąć po nią, ale nic to nie dawało, byłam za niska. Nie było żadnego krzesła, ani nic abym mogła wejść i sięgnąć po tą skrzynkę. Szukałam jakiegoś innego sposobu, aby wziąć jakiś inny śrubokręt czy coś.

- Czego szukasz? - zapytał głos a gdy odwróciłam się zobaczyłam Toma z miską jedzenia.

- A już nic takiego, możesz iść do stołu z tym jedzeniem. - powiedział a ten zachichotał.

- Dobrze mamusiu. Zacieram kiece i lecę.- pruchnął Tom biorąc jedzenie do buzi.

- No ha ha aż koń by się uśmiał. - powiedziałam odczuwając wewnętrzne zażenowanie.

- No nie. - odparł śmiejąc się w niebo głosy.

- No nie. - śmiałam się z chłopaka.

- Dobra lecę już jak nie potrzebujesz mnie. - powiedział robiąc krok, ale dalej stając przy wyjściu z garażu.

- No miałeś iść. - powiedział a on zajadał coś z miski niezwrcając uwagi na moje słowa.

- Co? - zapytał zdezorientowany.

- Miałeś iść. - patrzyłam na chłopaka czekając na to co zrobi.

- Wyganiasz mnie? Aha!? - powiedział udając że jest oburzony.

- Tak wyganiam. - powiedziałam zbliżając się do chłopaka i siłując się z nim aby wyszedł.

Pchałam chłopaka przez połowę wyjścia, ale nagle Tom odsunął się w lewą stronę i moja twarz ujrzała lśniącą podłogę.

- Ała... Moja ręka. - jęczałam z bólu, ale i tak trzymałam się nosa, który zaczął krwawić.

- Co się stało? - przybiegł Bill, który patrzył na mnie przerażony.

- Ja nie wiem. - wybraniał się Tom jedząc.

- Pieprz się Tom. - jękłam po czym próbowałam wstać.

- Uhu a z kim? - zapytał żartobliwie.

Chłopak w warkoczykach podał mi rękę abym mogła wstać. Wytrzepałam się i udałam się szybko do łazienki zasłaniając nos. Wzięłam papier toaletowy i przyłożyłam do nosa. Krew dalej leciała, miałam chyba pięć kulek papieru z moją krwią. Usiadłam na sedesie trzymając papier przy nosie. Czułam, że już mniej schodzi tej krwi, ale i tak dalej leciała. Zamknęłam oczy i oparłam ręce o kolana. Nigdy nie lubiłam patrzeć na krew, zawsze doprowadzało to do tego, że mdlałam.
Usłyszałam jak drzwi się otwierają, ale dalej siedziałam z zamkniętymi oczami.

- Dzwonić po karetkę? - zapytał Tom wchodząc w głąb łazienki.

Poczułam jak kucnął przy mnie, ogarnął włosy a ja wtedy otworzyłam oczy. Wziął ode mnie zakrawiony papier i przyłożył wacik. Było mi trochę wstyd, że zostawiłam taki syf w umywalce. Chłopak wstał i podszedł zlewu zbierając wszystkie zakrawawione kawałki papieru.

|| Enemies ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz