37.

482 15 5
                                    

Tak na prawdę to cały lot każdy przespał. W parę godzin znaleźliśmy się we Włoszech. Odebraliśmy nasze bagaże i pojechakismy prosto do hotelu.

Odebraliśmy klucze do pokoju i wraz z Tomem poszliśmy do pokoju. Jedyne co zrobiłam to rzuciłam się na łóżko.

- Zmęczona? - zaśmiał się Tom patrząc na mnie.

- Mhm...

- Dobra, prześpij się. Za trzy godziny mamy się spotkać z Harrym w restauracji.

- Okej...

Pov: Tom

Dzisiaj był nawet luźny dzień, po naszej podróży. Amelia sobie spokojnie spała, a ja poszedłem się wykąpać. We Włoszech mieliśmy być tydzień, więc można to zaliczyć do takich "wakacji". Podtrzymywałem ją w niepewności, co do tego, dlaczego tutaj jesteśmy.

Otworzyłem okno i wychyliłem się aby zaczerpnąć odrobinę świeżego powietrza. Przed hotelem stało multum ludzi z kartonami na których był nasz zespół.

- TOM! - wrzasnęła dziewczyna a po niej wszystkie inne.

Pomachałem im I przez to rozbidziłem moją śpiącą królewnę.

- Co jest? - usłyszałem głos swojej przyszłej żonie

Wierzę, że tak będzie...

- Nic się nie dzieje. Fanów mamy pod oknem. Powoli możesz się już zbierać bo za pół godziny mamy się spotkać.

- Okej, zaraz pójde się ogarnąć. - powiedziała przekręcając się na drugi bok.

- O nie nie, wstajesz i to w trybie natychmiastowym. - powiedziałem stanowczo po czym wskoczyłem na łóżko.

- Weź po połamiesz je.

- Odkupie, wstawaj bo inaczej Harry ciebie obudzi a z nim nie ma co się droczyć.

- Kto powiedział, że nie wstanę?

- No nikt, ale oboje wiemy jak będzie naprawdę.

- Mhm ta... - mruknęła.

- Misia wstawaj! Bo inaczej się to skończy.

- Tak? Co mi niby zrobisz?

- Coś na pewno. - poruszyłem dwuznacznie brwiami.

- Nie. - odparła robiąc skamieniałą twarz

- Zobaczymy, wstawaj.

- Mhh no dobra. - powiedziała wstając z łóżka.

- No gartuluję. - zacząłem klaskać w dłonie.

Nie odpowiedziała tylko zmarszyła brwi i poszła do łazienki.

Między czasie gdy Amelka się myła, ja sprawdzałem maile i wszystkie inne wiadomości. Co chwilę słyszałem zza okna przeróżne krzyki i dyskusje.

- Kotek, kiedy się zbieramy? - zapytała obejmując mnie od tyłu.

- Możemy za jakieś pięć minut wyjść.

- Okej, to trochę się pomaluje.

- Nie musisz. I tak śliczna jesteś

- Nie sądze. - cmoknęła po czym wyjęła ze swojej walizki kosmetyczkę.

Sięgnąłem do mojej walizki i wyjąłem z niej dwie bluzy. Jedną założyłem a drugą dałem Melce. Ucieszyła się, ale co było najważniejsze - ślicznie w niej wyglądała.

Po paru minutach wyszliśmy z naszego pokoju i poszliśmy pod pokój Billa i Sophie. Dziewczyna wraz z moim bratem wyszli i we czwórkę poszliśmy po Harrego.

|| Enemies ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz