38.

419 15 3
                                    

W łazience ponownie się cała wykąpałam. Szczerze to był najlepszy seks jaki kiedykolwiek miałam. A no tak jaki kiedykolwiek miałam...

***
Rok 2005

Siedziałam w Anglii u mojego taty. Świeżo co skończyłam czternaście lat. Byłam w domu mojego ówczesnego chłopaka. Kochałam go, był on moim pierwszym chłopakiem. Jak to każda para planowaliśmy wspólną przyszłość.

- Amelia a może spróbujemy przespać się? - zapytał mnie mój były chłopak Parker.

- Parker... To nie za wcześnie? - zapytałam.

- Nie daj się prosić. - jęknął.

- Nie chcę. Chciałabym zrobić pierwszy raz to z osobą, która jest lojalna wobec mnie i przede wszystkim mnie kocha...

- Aha czyli twierdzisz, że nie jestem lojalny i nie kocham cię?! - oburzył się momentalnie.

- Tak! Wiem, że umawiasz się z moją przyjaciółką! Koniec z tym! Koniec z nami! Idź pieprzyć się z nią, a nie ze mną! - wrzasnęłam.

- Kochanie, ja już dawno to zrobiłem. Teraz czas na ciebie. - powiedział powoli zbliżając się do mnie.

Parker złapał mnie mocno za ramiona i rzucił na łóżko. Zaczął odpinać mi pasek od spodni, a potem jeansy. Krzyczałam, błagałam go aby przestał, ale on nic z tego nie robił. Wiedziałam, że walka z nim pogorszy sytuację, więc... Pozwoliłam mu. Nie miałam wyboru...

Wepchnął się we mnie i zaczął agresywnie się poruszać. Ból nie doniesienia.

- Parker przestań... - przeplatałam między jękami zapłakana.

- O nie, sama tego chciałaś. - szepnął z grozą w głosie.

- To boli przestań! - krzyknęłam.

- Ja wiem, że boli. O to chodzi. Kto by chciał taką dziwkę jak ty? Hm?

- Ktoś będzie mnie chciał. Jestem więcej warta niż ty! - krzyknęłam w jego stronę po czym naplułam mu w twarz.

Parker zaczał się wiercić z myciem mojej śliny a ja wzięłam spodnie i je założyłam. Przed wyjściem z jego domu złożyłam na jego policzku soczystego liścia, przez którego ledwo się utrzymał na podłodze.

- Ciesz się, że ci tego kutasa nie obcięłam. - szepnęłam do jego ucha po czym uderzyłam w krocze.

Chłopak zwijał się z bólu, ale takiemu skurwysynowi się należy. Uciekłam z tego domu i już więcej się w nim nie znalazłam...

***

- Kochanie? Jedziemy już! - krzyknął Tom zza drzwi.

- Jeszcze minutka. - pośpieszyłam się rozczesując włosy.

Wyszłam z łazienki i wyszliśmy z pokoju.

***

Przejeżdżając obok prześlicznych budynków, zatrzymaliśmy się przy skromnym dworku. Harry zapłacił za taksówka i wyskoczyliśmy z auta. W piątkę udaliśmy się do środka. Wnętrze wyglądało niczym pałac z siedemnastego wieku. Na wejściu przywitała nas fotografka - Madeline. Zaprowadziła nas do środka gdzie były porozstawiane przeróżne lampy, aparaty, lustra, kosmetyki, ubrania, buty i wiele innych.

- Witam was moi drodzy. - przywitała nas kobieta koło czterdziestki. - Dobra, żeby nie tracić czasu każdy wie co mamy robić? - zapytała.

- No ja do końca nie wiem, ponieważ ta czwórka nie raczyła mnie poinformować. - odpowiedziałam.

|| Enemies ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz