Super-hiper-mega ważna sprawa
🔥🌊🔥
Wpatrywałam się w sufit. Od kilku długich godzin leżałam w moim pokoju i popijałam ziołowe herbatki, które przynosiła mi mama. Wytężałam mój spowolniony przez środki uspokajające mózg do wymyślenia planu, jak wymknąć się z domu.
Tęskniłam za tym uczuciem. Lekko zwiotczałe mięśnie, wolna od myśli głowa i jej subtelne zawroty. Kilka lat temu sama doprowadzałam się do takiego stanu, co pomagało mi radzić sobie po incydentach z Enzo. Przepisane mi przez psychiatrę tabletki chowałam, by następnie zażyć ich zwiększoną dawkę. Ilość w blistrze zawsze się zgadzała, gdyż srogo tego pilnowałam.
Jedynie raz wymknęło mi się to spod kontroli.
Miało to miejsce na początku czerwca kilka lat temu po tym, kiedy to Enzo ośmieszył mnie przed całą szkolną społecznością. Byłam przyzwyczajona do tego, że się nade mną pastwił, jednak pewnego dnia przekroczył granicę. Porozsyłał uczniom nagie zdjęcia ściągnięte z Internetu, przekonując wszystkich, że byłam to ja. Wysłałam mu je rzekomo dlatego, bo byłam w nim szalenie zakochana i chciałam go w ten sposób poderwać. Pomimo absurdu całej sytuacji — nigdy nie spojrzałabym na Enzo w ten sposób ani nie zrobiłabym sobie takich fotografii, uczniowie łyknęli plotkę. Coss postarał się na tyle, że stworzył nawet fikcyjny czat ze mną i dołączył do zdjęć. Zgadzało się dosłownie wszystko — sylwetka, nazwa użytkownika, zdjęcie profilowe czy też drobiazgowość podczas pisania wiadomości (wiedział o mojej obsesji na punkcie poprawnego konstruowania zdań).
Zgadzało się wszystko oprócz jednego. To nie byłam ja.
Stałam się szkolnym pośmiewiskiem, byłam na ustach całej szkoły. W końcu, kto nie śmiałby się z zakochanej ósmoklasistki, która w swojej desperacji wysłała obiektowi westchnień swoje nieocenzurowane zdjęcia? Mam nadzieję, że wyczuliście ironię.
Nikt nawet nie chciał mi wierzyć. To oczywiste, że nieformalny król szkoły miał nade mną przewagę. Do domu trafiłam cała zapłakana. Miałam szczęście, że rodzice wciąż byli w pracy, nie musiałam więc tłumaczyć im swojego stanu. Złapałam za opakowanie tabletek i zamknęłam się w pokoju. Dławiąc się łzami, połykałam kapsułkę za kapsułką. Obudziłam się w szpitalu po, jak się później okazało, dwóch dniach. Mało pamiętam z tamtego czasu. Ból żołądka, koszmarne osłabienie, wymioty, nieustanne drzemki.
Tata wrócił szybciej z pracy, ponieważ wychowawczyni poinformowała go o tym, że uciekłam ze szkoły. Początkowo był zdenerwowany, gdyż nienawidził tchórzotwa. Jak mówił, myślał, że zwiałam z lekcji, ponieważ nie nauczyłam się na sprawdzian. Pojechał więc do domu, by mnie zgarnąć i odstawić z powrotem do szkoły. Jego irytacja tylko się pogłębiła, gdy nie odpowiadałam na jego wołania. Skończyło się to wyważeniem drzwi i w konsekwencji — zadzwonieniem na pogotowie. Ojciec opowiadał, że gdy zobaczył opakowanie obok mnie, poprzysiągł sobie, że od teraz wszystkie moje leki zamknie w szafce na klucz i będzie mi je wydzielał, a ja będę zażywać je przy nim. Oczywiście jeśli się obudzę, gdyż nie wiedział dokładnie, ile czasu od wzięcia tabletek minęło.
Sprawa zdjęć została zamieciona pod dywan dzięki staraniom taty Enzo. Jak widać, gdy sponsoruje się każde szkolne wydarzenie, a dodatkowo jest się najbogatszym człowiekiem w kraju, jest się bezkarnym.
Nie wróciłam już do szkoły. Oficjalną wersją stało się złamanie nogi i ręki w wyniku upadku ze schodów. O prawdziwych wydarzeniach, prócz mnie i rodziców, wiedziała jedynie wychowawczyni i Elena, która bardzo wspierała mnie w tym czasie, odwiedzając mnie każdego dnia.
Coss na kilka lat zniknął z mojego życia.
Do Kropelka:
„Mamy problem. Nie wiem, czy dam radę wyjść z domu. Areszt domowy z polecenia psychiatry."
CZYTASZ
MORZE POPIOŁÓW
Teen FictionGdy poświęcenie dla bliskiej osoby staje się przekleństwem... Victoria Bruthburry pochodzi z mało zamożnej rodziny, w której na pierwszym miejscu zawsze stawia się miłość i wzajemne wsparcie. Dzięki stypendium naukowemu dziewczyna może uczęszczać do...