ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DZIEWIĄTY

39 3 8
                                    

Wyraźna zgoda

🔥🌊🔥

Zjechaliśmy windą na piętro, na którym znajdowała się Elena. Enzo uprzednio posłał jednego z obsługi loży, by sprawdził, gdzie przebywała dziewczyna. Początkowo nie byłam pewna co do odwiedzin przyjaciółki. Po pierwsze, była na randce, więc teoretycznie nie powinnam jej przeszkadzać. Druga kwestia była oczywista — wybrałam się do niej z Enzo. Obydwa te problemy wyparowały, gdy w mojej krwi zawrzał alkohol z czterech drinków, które wypiłam.

W loży z głośników cicho wypływały hity z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, podczas gdy w sali klubowej dudnił najnowszy rap. Nie byłam fanką takiej muzyki, ale tym razem jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało. W mojej głowie przyjemnie szumiało, a otoczenie pulsowało.

— Tam jest! — rzucił Enzo i wskazał na tańczącą blondynkę.

Obok Eleny bawił się Mason. Wyglądali na nieźle podpitych, więc zarówno mój stan, jak i mój towarzysz nie powinny stanowić problemu, pomyślałam.

Już miałam udać się w jej stronę, gdy Enzo przyciągnął mnie do siebie. Położył dłoń na mojej talii, a drugą obkręcił. Wysokie buty i procenty we krwi sprawiły, że ten z pozoru niewymagający obrót pozbawił mnie równowagi. Wpadłam na Enzo. Wykorzystawszy moje położenie, zarzuciłam ręce na szyję Cossa i przywarłam do jego ust. Od razu odwzajemnił pocałunek. Zanurzyłam się w jego ciepłym oddechu. Całowaliśmy się łapczywie. Nie potrafiłam rozstrzygnąć, czy kierował nami alkohol, czy jakaś odmiana namiętności, taka, którą podsycała nienawiść.

Dłonie chłopaka błądziły po mojej talii, burząc moje i bez tego wysokie tętno. Gdy zaczął delikatnie ssać moją dolną wargę, nogi niemal się pode mną ugięły. Odniosłam wrażenie, że wszystko wokół zniknęło, a my znaleźliśmy się na klifach, gdzie spotkaliśmy się po latach.

Owionęła mnie morska bryza, która zamiast wywołać u mnie odruch wymiotny, podarowała mi spokój. Siedzieliśmy na skraju urwiska, wtuleni w siebie. Wpatrywałam się w bezmiar wody sięgający aż po horyzont, który pierwszy raz od dawna mnie nie przeraził. Wręcz przeciwnie. Poczułam się bezpiecznie. Enzo obejmował mnie ramieniem tak, by móc zataczać kółka na moim obojczyku. Głowę wcisnęłam w zagłębienie jego szyi i napawałam się charakterystycznym, cynamonowym zapachem chłopaka. Wizja była wręcz namacalna, słyszałam śpiew ptaków i szum liści. Subtelny aromat soli wdzierał się w moje nozdrza. Syciłam się doznaniami na łonie natury, jak najprawdziwszym przysmakiem.

Nagle z klifów zaczęły osuwać się fragmenty skał. Wrzasnęłam i chwyciłam za ramię chłopaka. Spadaliśmy powoli i długo, jakby zatrzymał się czas. Morze było lodowate, wzdrygnęłam się, gdy pierwsza fala obmyła moje ciało. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Cossa.

Wszystko wokół stało się krwiście czerwone. Włącznie z wodą, na której unosiło się...

...ciało Enzo.

Z moich płuc uleciały resztki tlenu. Pisnęłam, tak głośno, że gdybym znajdowała się w pomieszczeniu, zapewne popękałyby szyby. Ostatkami sił płynęłam w stronę nieprzytomnego, ale on się oddalał. Prąd morski porywał go w swoje sidła, ale ja płynęłam dalej. Walczyłam z uporczywymi falami przykrywającymi mnie raz za razem. Gardło piekło mnie niemiłosiernie z powodu stężenia soli w połykanej przeze mnie wodzie. Łzy wypływające z przekrwionych oczu znikały w przeraźliwej głębi morza. Płynęłam i płynęłam, aż wreszcie widzenie zatarło się.

Pomimo strachu, który towarzyszył mi w pod jej koniec, ogarnęła mnie bolesna pustka, gdy wróciłam do rzeczywistości.

Zorientowałam się, że byłam wtulona w Cossa, który obserwował mnie z zaciekawieniem.

MORZE POPIOŁÓWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz