Mocny uścisk jego rąk
🔥🌊🔥
Odczekaliśmy jeszcze kilkanaście minut dla pewności, że rodzice nie wejdą już do mojego pokoju. Były to najbardziej niezręczne chwilę mojego życia. Siedzieliśmy bowiem przy zgaszonym świetle, by przez cienką szczelinę pod drzwiami nie była widoczna choćby najmniejsza wiązka światła. Całe szczęście znajdowaliśmy się od siebie zadowalająco daleko, o co sama poprosiłam chłopaka. Leżałam w łóżku opatulona kołdrą, zaś on zajął miejsce przy moim biurku. Szperał coś w smartfonie.
— Minęło dwadzieścia minut — mruknął ze słyszalnym w głosie zadowoleniem.
Wygramoliłam się spod pierzyny i sięgnąwszy po swój telefon, stanęłam przed Enzo, polegając na pamięci przestrzennej. Chwycił mnie za rękę. Dotyk jego chłodnych palców był nietypowo elektryzujący.
— Co robisz? — wykrztusiłam, przełknąwszy słodką ślinę.
— Miałem ci pomóc wymknąć się z chaty. Pewnie robisz to po raz pierwszy, możesz więc zemdleć, czy coś.
Wypuściłam powietrze ze świstem. Jego nieskończona pewność siebie działała mi na nerwy, a podstępny uśmiech doprowadzał do szału.
— Nie mam tu butów ani kurtki — zauważyłam, gdy znaleźliśmy się przy oknie.
— W samochodzie mam bluzę. Tej ci nie dam, bo jeszcze mój zapach sprawi, że się we mnie zakochasz. — Ścisnął mocniej moją dłoń.
— Debil.
Dotarło do mnie jego ciche parsknięcie.
— Dobra, musisz się teraz mnie słuchać, bo to ja mam doświadczenie w wychodzeniu nienormalnymi sposobami.
— Nie zapytam dlaczego, bo chyba wolę nie wiedzieć.
— Ojciec mnie szkoli. Sytuację w Towarzystwie bywają różne.
Postanowiłam pozostawić to bez komentarza.
Otworzył okno i usiadł na parapecie w taki sposób, by przerzucić nogi na zewnątrz. Opuszczał się powoli, by za chwilę zeskoczyć na ogrodzenie małego tarasu. Pomyślałam wtedy, że dziadkowie zbudowali ten dom bardzo pomysłowo, wprost idealnie do uciekania oknami.
Wprost idealnie do uciekania moim oknem.
Wyjrzałam w dół i zobaczyłam, że Coss stał już na kaflach.
— Usiądź na parapecie i się zsuń. Złapię cię.
— Chyba jesteś chory — warknęłam wściekle.
— Wcale nie. No, dawaj!
Stęknęłam zrezygnowana. Zadałam sobie nieme pytanie, czy ufałam Enzo na tyle, by zeskoczyć, licząc, że mnie nie upuści? Oczywiście, że nie, ale i tak to zrobiłam.
Przyjęłam tę samą pozycję, co on przez momentem. Zamknęłam oczy i powoli opuszczałam ciało, kurczowo trzymając się wewnętrznego podokiennika, wyginając przy tym łokcie do góry. Gdy już niemal wisiałam, a moim jedynym kontaktem z jakimkolwiek stabilnym elementem był parapet, poczułam, że objął moje nogi trochę poniżej kolan. Wzięłam trzy wdechy na tyle głębokie, na ile pozwalało mi to niewygodne ułożenie ciała i puściłam się.
Nie upadłam, Coss wciąż mnie trzymał. Opuszczał mnie powoli, aż moje stopy zetknęły się podłożem.
— Niemożliwe! Złapałem cię! — parsknął. Podniosłam rękę w celu uderzenia go, ale mnie powstrzymał: — Zostało najprostsze. Musimy przeskoczyć ten płotek. Jest blisko do ziemi, wi...
— Wiem! Zaskoczę cię, ale ja tu mieszkam.
I zabrałam się do pokonania ostatniej przeszkody. Towarzyszył mi przy tym cichy śmiech Enzo.
Prawie krzyknęłam, gdy wziął mnie na ręce. Moja pięść wylądowała na jego ramieniu. Nawet się nie skrzywił, a szkoda.
— Sama mówiłaś, że nie masz butów, nie?
Przejście do auta nie przysporzyło nam problemów. Mój dom nie oświetlał się automatycznie, wykrywszy ruch. Enzo zaparkował ulicę dalej. Powitał mnie znany mi już SUV Lamborghini.
Odetchnęłam z ulgą, gdy wreszcie mogłam uwolnić się od mocnego uścisku jego rąk.
🔥🌊🔥
CZYTASZ
MORZE POPIOŁÓW
Teen FictionGdy poświęcenie dla bliskiej osoby staje się przekleństwem... Victoria Bruthburry pochodzi z mało zamożnej rodziny, w której na pierwszym miejscu zawsze stawia się miłość i wzajemne wsparcie. Dzięki stypendium naukowemu dziewczyna może uczęszczać do...