ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY CZWARTY

42 3 2
                                    

Kochanie...

🔥🌊🔥

Wróciłam do domu tylko po to, by udać przed rodzicami, że położyłam się spać. W domu i tak panowała napięta atmosfera, więc nie zdziwiłabym się, gdyby nie zarejestrowali mojego przybycia. Przywitali mnie jedynie krótkim, pozbawionym emocji powitaniem i wrócili do kłótni, którą śledziłam spod drzwi ich sypialni.

— Nie będziesz jeździła do pracy stu kilometrów każdego pierdolonego dnia!

Przekleństwo z ust ojca było tak nieprawdopodobne, że musiałam zastanowić się, czy aby na pewno je usłyszałam.

— To co?! Mam siedzieć na dupie i biernie patrzeć jak mój syn umiera?!

Wciągnęłam powietrze. Kłótnie pomiędzy nimi do niedawna były rzadkością, co ostatnio uległo zmianie.

— Nie umiesz znaleźć roboty w Gared?! To nie jest zabita deskami dziura!

— Gadałam z kierownikiem każdego sklepu! Nigdzie nie ma miejsca! — Głos mamy falował, co świadczyło o tym, że była na granicy płaczu.

— To zatrudnij się jako sprzątaczka! Na pewno ich gdzieś potrzebują!

Oparłam czoło o ścianę. Moje serce biło głośno i szybko, a w oczach stanęły mi łzy.

— Jasne, bo sprzątając, zarobię taką kasę, że starczy nam jeszcze na jacht!

— Pracując w Cargass, więcej wydasz na paliwo, niż tak naprawdę zarobisz! — Tata krzyknął tak wysokim tonem, że prawie zatrzęsły się mury.

— I tak wyjdzie więcej, niż szorując kible!

— Aha! Już rozumiem! Ty po prostu nie chcesz takiej pracy! Paniusia się znalazła! — warknął, a mnie włos zjeżył się na karku.

Miałam ochotę wkroczyć i zmusić ich do zaprzestania tych bezsensownych odzywek.

— Co ty pieprzysz, Mark?! Wiesz, że nie o to chodzi! Myślę o zarobkach, które dadzą nam realne perspektywy leczenia.

Trzask, który dobiegł do moich uszu, sprawił, że byłam naprawdę bliska od wtargnięcia do sypialni. Było to jednak tylko skrzypienie łóżka. Któreś z nich musiało gwałtowniej na nim usiąść.

— Jeżdżenie tylu kilometrów do pracy nie ma najmniejszego sensu!

— Właśnie, że ma! Na czysto wyjdzie mi pięć tysięcy euro. To nie pierwszy lepszy spożywczak czy obuwniczy, a samo GoldenMind!

Cóż za ironia, że mama mogła podjąć pracę w firmie będącej konkurencją dla jednego z biznesów Cossów.

Panująca za ścianą cisza była zbyt podejrzana, co nie tylko ją zauważyłam.

— Język ci ucięli, że tak milczysz?

— A może ty tam kogoś masz? — odparł cicho tata.

— Co?!

Musiałam się poważnie zastanowić, czy powiedziałam to ja, czy jednak mama.

— Jakoś trudno mi uwierzyć, że akurat oni cię przyjmą.

— Wątpisz w moje kompetencje?! — wypaliła z wyrzutem.

Uwierzyłabym we wszystko, ale nie w to, że ojciec posądzał swoją żonę o zdradę. Mówili sobie o każdym najmniejszym szczególe swojego życia.

— Nie znalazłaś pracy w pobliżu, a akurat tam mają miejsce?

— Bo okazało się, że jedna z ekspedientek jest w czwartym miesiącu zagrożonej ciąży, idioto! Potrzebują kogoś na cito! Nie mam co robić, będę cię zdradzać?! Co jeszcze wymyślisz?

MORZE POPIOŁÓWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz